Rozdział XXXIII

2.3K 200 123
                                    

– Hermiono, ale im poupychali ten plan, prawda? – odezwał się Harry.

Nadal siedzieli oboje w Wielkiej Sali i przyglądali się planowi egzaminów.

– Noo, masakra – odpowiedziała przyjaciółka – Gdyby Ginny tu była, to na pewno przeraziłaby się. Zwykle wszystko trwa dwa razy dłużej, pewnie McGonagall pospieszyła się ze względu na bezpieczeństwo. Chociaż podejrzewam, że teraz i tak nie będzie zbyt wielu chętnych, więc egzaminatorzy na pewno szybko się z nimi uporają.

– Tak, pewnie dyrektorka ma zamiar pozbyć się uczniów jak najszybciej, żeby nie musieć sprawować nad nimi pieczy.

– Słuchaj! Całe szczęście, że my nie mamy w tym roku Owutemów. Wyobrażasz sobie, że nagle ogłaszają terminy i musimy w ciągu tygodnia zdać tyle przedmiotów? Przecież takie tempo jest prawie pewnym czynnikiem słabego zdania – rozmyślała gryfonka.

– Całe szczęście, że chociaż tak to zorganizowali – rzekł brunet – Pamiętasz, jak w drugiej klasie Dumbledore odwołał wszystkie egzaminy? Wtedy to dopiero był chaos totalny i bałagan. Gdyby nie jego autorytet i zapatrzona w niego Rada Nadzorcza Hogwartu, na pewno nie utrzymałby się dłużej na stanowisku. Spójrz na McGonagall – tu skierował swe spojrzeniu ku stołowi ciała pedagogicznego – To jest prawdziwa administratorka i osoba, która sumiennie i chętnie wykonuje swe obowiązki. Nie jest lekkoduchem narażającym uczniów na niebezpieczeństwa. Dba o porządek, o to, by każdy znał swoje miejsce, nie każe dziecku walczyć z czarnymi mocami.

– Święte słowa, mój drogi. Gdyby nie wpływy starego, to obecna dyrektorka od dawna mogłaby się zajmować naszą placówką edukacyjną i zapisać się złotymi zgłoskami w historii szkoły. Tak to jest, że stare dziady, które już dawno powinny być na emeryturze, zajmują miejsce młodszym i zdolnym.

– Nie wspominając o dobieraniu kadry nauczycielskiej! Toż to masakra! Prawie żaden nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią nie nadawał się na swoje stanowisko, stanowiąc ogromne niebezpieczeństwo dla uczących się, a szczególnie dla mnie. Wielu nauczycieli nie posiadało elementarnego wykształcenia, a chcieli zajmować się swoją profesją i nauczać jej innych. Żeby chociaż wszyscy byli w stu procentach ludźmi. Z wielu przypadków wspomnę tylko tę starą alkoholiczkę wróżbitkę, która zostawia traumy i trwałe urazy na psychice ludzi. Ja się pytam, kto zarządza tą szkołą? Czy urzędnicy nie mają żadnego wpływu na to, co się tutaj działo? Nawet Najwyższej Szysze Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów i Najwyższemu Magowi Wizengamotu nie wolno wszystkiego! Hola, hola. Prawo jest po to, by dokładnie określało kompetencje poszczególnych organów, a nie pozostawiało nieograniczone pole do manewru jednostkom o raczej niepewnej i zachwianej kondycji umysłowej.

– Całe szczęście, że teraz będzie lepiej. Wspaniale, że nastąpiła dobra zmiana. Szkoda tylko, że te wszystkie chwalebne reformy musiały dokonać się dopiero po tak tragicznym wydarzeniu, jak śmierć pseudo-wybitnej jednostki – dodała Hermiona.

– Wspaniale to ujęłaś, moja droga – przyznał Harry – Moim zdaniem całkowicie na miejscu było to, gdyby życiorysy osób publicznych i spis ich majątku były powszechnie dostępne i mogły zostać poddane kontroli przez świadome społeczeństwo. Nie należy dopuścić, by ktokolwiek o nieposzlakowanej opinii, czy chociażby podejrzanej przeszłości i kierowany niepewnymi motywami mógł sprawować stanowisko chociażby zarządcy schowka na miotły.

– Miód płynie z twych ust. Poza szczegółową lustracją powinno umożliwić się działanie potencjalnie wybitnym jednostkom. Nie należy tłamsić zapędów młodych i zdolnych, którzy są ograniczani w realizacji siebie i doskonaleniu swej ścieżki życiowej, nie mogąc w pełni rozwinąć skrzydeł z racji swego urodzenia czy statusu materialnego. Cenzus pochodzenia czy majątkowy w żaden sposób nie powinien mieć zastosowania w społeczeństwie XXI wieku. Wiadomo, że mugole są na niebywale bardziej rozwiniętym poziomie pod względem wszystkiego od czarodziejów. Góruję we wszystkim; technika, filozofia, medycyna, prawo, obyczaje. Czarodzieje tacy jak Voldemort boją się ludzi niemagicznych, gdyż obawiają się postępu, który mógłby wyniknąć pod wpływem wzajemnych kontaktów. Wolą nadal tkwić w zaściankowości i mniemać o swojej wyższości, nadal siedząc przy kominku opalanym drewnem i poruszając się na miotłach do zamiatania podłogi, z których usług czyszczących przestała korzystać spora część mugoli

– Rzeczywiście tak jest, słusznie prawisz.

***

Szczęście me | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz