Właśnie skończyłem książkę Wojciecha Miłoszewskiego pt. "Inwazja". I powiem wam tak:
Miejsce najlepiej sprzedającej się książki roku ma zasłużenie.
Książka jest political fiction. Rosjanie zajmują Ukrainę ale ich gospodarka przestaje wyrabiać. Zgodnie z zasadą mówiącą, że na dobrze poprowadzonej wojnie da się tylko zarobić oddziały Rosyjskie przekraczają granice Polski.
Więcej wam nie powiem, bo nie chcę spoilerować.
Książka opowiada z trzech różnych perspektyw: żołnierza, bizneswoman, i nauczyciela historii pewnego gimnazjum z kredytem we franku, który stracił pracę w wyniku reformy edukacji.
Jak już się pewnie domyślacie gagi związane z obecną sytuacją polityczną. Jest sobie prezydent Andrzej, który jest przydupaskiem starszego prezesa z kotem. Jest Donald Trump, który skupia się tylko na swoich włosach. I tak dalej, i tak dalej.
Jak wojna to i oczywiście walka. Ta jest świetnie przedstawiona. Widać, że autor współpracował z wojskowymi. Od siebie dodam, że trochę pokrywa się to z moją wizją trzeciej wojny światowej ale o tym kiedy indziej. Autor nie boi się pokazywać koszmaru wojny, więc wszędzie jest bieda, krew, apatia, trupy i fekalia.
Mniam.
Gorąco polecam ;)
9/10
CZYTASZ
Jakim cudem to pływa?! Czyli statki, shipy i nie tylko
RandomTo co sugeruje tytuł, będę oceniał shipy/relacje, bo: A. Chcę B. Jest to w miarę proste, a obecnie mogę jedynie pisać na telefonie co nie jest zbyt wygodne (Okładka tymczasowa, jak masz propozycję to podeślij)