VI

3.5K 202 68
                                    

- Zaczekaj! - krzyknąłem, ciągle oszołomiony tym co się stało, ale Mati wyraźnie mnie zignorował. Chciał mi uciec, a ja, jak to ja... Panicznie bojący się być sam po zmroku, przesunąłem się po łóżku i jak głupi na chwilę uwierzyłem, że mam nogi, wyjebałem się z łóżka próbując stanąć w powietrzu. Mocno przywaliłem w ramię, ale próbowałem ukryć łzy, które napłynęły mi do oczu pod wpływem ogromnego bólu. Nad moją głową zawisnął cień, więc podniosłem moje zaszklone zielone oczęta na niego. Jakbym nie wiedział kto to, Mati się nade mną pochylał ze zmartwioną miną. Oczy zaczęły mnie szczypać, więc zamknąłem je, a po moich policzkach spłynęły gorące i słone zarazem łzy. Z trudem wstrzymywałem się od szlochu, wciąż lekko łkając. Nie zwracając już uwagi na wszystko dookoła, poczułem jedynie, że Mati mnie podniósł i usadowił na łóżku.

- Jak ty to mały świerzuchu zrobiłeś? - nie mogąc nic z siebie wykrztusić ani słowa, tylko pokręciłem głową. Zauważywszy, że nie zrozumiał postanowiłem się odezwać, mój głos okropnie zadrżał.
- Ja... Ja... Chyba zapomniałem, że nie mam nóg- odwróciłem głowę, by nie patrzyć na jego zdenerwowane i zmartwione oblicze. Mati tylko westchnął i strzelił facepalm'a.

W tym momencie kolejna fala ostrego bólu przeszyła przedramię, na które upadłem, a ja już nie wytrzymałem łez i rozpłakałem się, trzymając za rękę. Ból próbował chyba rozsadzić mi ramię.

- Jedziemy do szpitala - odparł stanowczo i usadził mnie na wózku.

- C-co? To ty masz samochód?

- Tak debilu, mam jeszcze 21 lat i 16 -latka na głowie, który nawet nie wiedział, że fiut może stanąć. - odpowiedział z czystym sarkazmem. Na te słowa spuściłem głowę.

- Klucze od mieszkania są na moim biurku.

- Okej - złapał za tasiemkę* i zaprowadził mnie w kierunku korytarza. Założył kurtkę, po czym ubrał mnie i wyszliśmy. Gdy zobaczyłem schody, zakręciło mi się w głowie. Jak on chciał mnie z 4 piętra sprowadzić na parter? Trzask klucza. Zamknął drzwi. To co zrobił, zaskoczyło mnie. Odwrócił wózek tyłem do schodów i ostrożnie zaczął mnie sprowadzać. Trochę trzęsło, a ja byłem cały czerwony, bo mimo wszystko był ostrożny. Po chwili byliśmy już na dole.

- Sorki, że w ten sposób, ale nic lepszego na poczekaniu nie wymyśliłem - nie odezwałem się. Dopiero, gdy wyszliśmy z klatki i zobaczyłem jego auto, uświadomiłem sobie, co się dzieje. Byłem sam na sam z kryminalistą. Co jak on mnie gdzieś wywiezie? Złapałem wolną ręką za kółko od wózka i zacząłem wrzeszczeć. Mati pochylił się nade mną wyraźnie spanikowany.

- Aleks? Co się dzieje? Jedziemy przecież do szpitala...

- Zostaw mnie! Daj mi spokój! Nie będziesz mnie nigdzie wywoził! - byłem przerażony. Brawo dla mnie za refleks.

- Aleks, nie zrobię ci krzywdy. Szpital jest za rogiem, jeśli nie chcesz wsiadać do auta to możemy się tam przejść.

- Zostaw mnie! Jeszcze mnie zgwałcisz, czy coś! - w tej chwili poczułem szczypanie na policzku, dostałem z liścia. Pochwyciłem gniewne spojrzenie Mateusza i na chwilę się zamknąłem.

- Słuchaj kutasie! Mi też to się nie podoba! Więc zawrzyj twarzostan i łaskawie daj sobie pomóc! Wiem, że święty nie jestem, ale musimy się ze sobą męczyć, więc, kurwa, po prostu zamknij!

- Labirynt....

- Co? - spytał wyraźnie zdezorientowany.

- Gadasz zupełnie jak Streferzy z Więźnia Labiryntu.

- Eee... Tak mi się jakoś przyjęło, bo mój kumpel tak gadał... W sumie jedyna książka, jaką przeczytałem to Labirynt - nie odezwałem się ani słowem. Po prostu ruszyliśmy spacerkiem do szpitala, a ja ukrywałem płacz.

------

Polsat >:D ! Nah.... W ogóle - Czytał może ktoś trylogię WL? I obczajcie song'a w mediach! Postaram się od tego rozdziału wrzucać tam jakieś fajne piosenki gifeły i lepsze grafiki yaoistyczne!

*Tasiemkę, do której przymocowane są klucze, dop. beta

Niepełnosprawny// YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz