9. Włączone światła

134 12 39
                                    

Począwszy od trzech kropek rozdział może zawierać sceny nieprzeznaczone dla osób poniżej 18 roku życia. 

Keith

Impreza w klubie na King Street rozkręciła się w najlepsze, a Ella tak jak mi obiecała, starała się odrzucić wszystkie troski na bok i sprawić, żeby ta noc była niezapomniana. Musiałem przyznać, że szło jej to zadziwiająco dobrze. Zdecydowanie potrafiła się bawić, to się ceniło.

Godzinę wcześniej spotkaliśmy jej przyjaciółkę, którą pamiętałem ze spotkania autorskiego. Była tam wraz z mężem, co sprawiło, że dziewczyna rozluźniła się jeszcze bardziej, a ja z każdą kolejną chwilą odnosiłem wrażenie, że to spotkanie wcale nie było takie przypadkowe. Pisarka tańczyła to ze mną, to z Jocelyne, a nawet z Markiem. W sumie wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wiecznie kręcący się wokół niej mężczyźni, którzy aż za bardzo chcieli zdobyć jej uwagę.

Ubrana w krótką, obcisłą sukienkę przyciągała uwagę płci przeciwnej... i nie tylko. Nogi, które dzięki szpilkom wyglądały tak, jakby sięgały samego nieba, tylko potęgowały to wrażenie. Ja natomiast widząc ich pełne pożądania spojrzenia, miałem ochotę im przywalić i jednocześnie wyperswadować różne nieczyste myśli z głów.

Wypiliśmy kolejną kolejkę, a ja coraz bardziej odczuwałem gorycz wódki w przełyku połączoną z pieczeniem. Może wypiłem sporo, ale byłem w stanie stwierdzić, że Ella nie podobała mi się tylko przez alkohol krążący w moim organizmie. Od kiedy zobaczyłem ją w tym ubraniu, wiedziałem, że będzie mi ciężko utrzymać ręce przy sobie, bo ona tak cholernie dobrze w nim wyglądała.

Z całych sił starałem się być dżentelmenem, ale nie mogłem nic poradzić na to, że z każdą kolejną minutą i każdym kolejnym ruchem przez nią wykonanym, pragnąłem jej coraz bardziej. Była piękna nawet z oklapniętymi włosami i lekko rozmazanym makijażem. W zasadzie to chyba nawet dodawało jej uroku. 

Joce po raz kolejny wyciągnęła mnie na parkiet, a ja zastanawiałem się, skąd w tej kobiecie tyle energii. Zachowywała się niczym pełna wigoru nastolatka, która może balować do samiutkiego świtu, a po kilku godzinach snu, zacząć kolejny ekscytujący dzień pełen różnorakich przygód, a nie jak mama siedmiolatka, który z jej opowiadań do grona aniołków nie należał.

Jocelyn objęła rękoma mój kark i pociągnęła mnie w dół, co było stosunkowo dziwne, nawet jak na nią. Nie spodziewałem się takiego ruchu po trzydziestopięciolatce, przez co moja twarz zatopiła się w jej krótko obciętych, pomalowanych na blond włosach. Gdy w końcu otrząsnąłem się z szoku i chciałem się od niej odsunąć, chociaż trochę, ale nie mogłem, bo Francuzka okazała się silniejsza, niż przypuszczałem, nawet po kilku kolejkach, stojąc w wysokich szpilkach... Coś ewidentnie było nie tak i albo ja musiałem się wziąć za siebie i częściej chodzić na siłownie, albo ona powinna przestać.

— Weź, się nie szarp i posłuchaj mnie przez chwilę — powiedziała tak, żebym tylko ja to usłyszał, co wcale nie wymagało zbyt dużo wysiłku. W końcu znajdowaliśmy się w klubie wypełnionym muzyką, która dudniła w uszach.

Nie wiedziałem czemu, ale jej posłuchałem, rozluźniając się nieco i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo byłem spięty. Oboje zaczęliśmy udawać, że tylko tańczymy, a ja przy okazji starałem się odsunąć jej włosy choć trochę na bok, bo niemiłosiernie łaskotały moją twarz. Oczywiście moje próby zakończyły się porażką, bo były zbyt krótko obcięte, aby przynajmniej na chwilę mogły grzecznie spoczywać na jej plecach. 

— Jako dobra przyjaciółka, radzę ci, bierz się za Dee. Możesz wierzyć lub nie, ale ona długo sama nie będzie.

— Czyja przyjaciółka? — spytałem, nie będąc pewnym czy aby na pewno chciałem zrozumieć to, o czym do mnie mówiła.

Gasnąca Gwiazda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz