15. Nigdy nie będziesz sama

91 9 25
                                    

Keith

Obudziłem się, czując ciepło ciała Elli tuż obok mojego. Szkoda tylko, że cała kołdra należała właśnie do niej, mimo że walczyłem o nią zażarcie. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc jak spała z miną niewiniątka rozwalona na prawie całym łóżku. Na szczęście była litościwa i zostawiła mi skrawek materaca, żebym nie spał na podłodze. 

Położyłem się na boku i delikatnie dmuchnąłem na jej szyję. Może i powinienem dać jej spać, ale nie miałem pojęcia, co mógłbym robić w jej domu od rana. Rozwiązanie było tylko jedno, czy chciałem, czy nie, musiałem ją obudzić. Oczywiście to, jaką frajdę mi to sprawiało, postanowiłem zachować dla siebie. Dziewczyna tylko machnęła na mnie ręką, mało nie zahaczając o mój nos, po czym skuliła się, odwracając tyłem do mnie, a ja nareszcie wywalczyłem trochę więcej miejsca na łóżku.

Myślałem przez chwilę, aż w końcu przejechałem palcami po jej żebrach, za co dostałem z łokcia w brzuch, wcale nie tak lekko. Stęknąłem niezadowolony. Skubana trafiła prosto pomiędzy moje żebra. 

 — Odczep się — mruknęła w poduszkę, nie przejmując się mną nawet przez chwilę. A przecież mogło mi się coś stać. Bezduszna kobieta.

Jednak nie dawałem za wygraną i po raz kolejny zacząłem ją łaskotać, tym razem jednak zablokowałem cios i przytrzymałem Ellę, żeby się nie wyrwała. Rzucała się, jakbym ją ogniem przypalał, a ze śmiechu aż się popłakała. Ja z kolei nie mogłem powstrzymać uśmiechu wpływającego na moje usta, gdy słyszałem i widziałem tę radość. 

 — Keith — warknęła rozdrażniona, a przez jej ostrzegawczy ton, na chwilę zaprzestałem tortur. 

 — Słucham ja ciebie uważnie. 

Uśmiechnąłem się niewinnie, patrząc, jak wycierała łzy z kącików oczu. Spojrzała na mnie z mordem w oczach, ale jej lekko zaróżowione policzki łagodziły efekt Cruelli Demon. Chociaż te krótkie, rozczochrane włosy, sprawiały, że podobieństwo było nieco większe. Gdyby ona to usłyszała, chyba zrobiłaby sobie futro z mojej skóry...

 — Jesteś niemożliwy! Nie lubię cię — powiedziała niczym obrażone dziecko, zresztą, minę też miała podobną. W pewnym stopniu w tamtym momencie była bardziej urocza, niż ktokolwiek mógłby się tego po niej spodziewać.

 — Poprawka, ty mnie uwielbiasz. — Pocałowałem ją w szyję, na co tylko pokręciła głową, a kąciki jej ust drżały, gdy walczyła z uśmiechem. 

 — Jesteś gorszy niż dziecko. Chciałeś cos konkretnego? — zapytała, patrząc na mnie rozbawiona. 

 — No wiesz, kilka rzeczy by się znalazło.

Poruszyłem brwiami, a Ella westchnęła zrezygnowana. Ziewnąłem przeciągle i przeciągnąłem się, rozprostowując mięśnie. Zrobiłbym to może i wcześniej, ale miałem wtedy za mało miejsca. 

 — Nie kończ nawet, ćwoku. — Zaśmiała się i przytuliła do poduszki. 

 — A przypadkiem nie miało być per miś? 

Spojrzałem pytająco, na co oberwałem z poduszki. Wtedy już nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać z zagorzałym postanowieniem niedopuszczenia do tego, żeby Ella z powrotem usnęła. 

***

 — No, ale czemu nie? Przecież to tylko dwie minuty drogi — powiedziała oburzona Ella.

Miałem ochotę położyć się i zapaść w sen zimowy, na początku jesieni. Chociaż w Kanadzie to i tak było bez różnicy. W końcu to miejsce, gdzie przez większą część roku było zimno. W sumie może to właśnie dlatego to miejsce miało w sobie to coś, przez co chciałem tu żyć. Zresztą, przez ten chłód, ludzie byli milsi. Gdyby nie to, chyba byśmy pozamarzali.

Gasnąca Gwiazda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz