Minął niecały tydzień. Billy czytał dalej swoją książkę. Zapomniał kompletnie o całym świecie. Katrin wychodziła z siebie. Nie miała żadnego kontaktu z przyjacielem. Pewnego dnia postanowiła odwiedzić go. Wybrała dość nietypową porę jak na odwiedziny. Było około północy. Nie wiadomo, dlaczego wybrała taką godzinę. Nie zważając jednak na nic ruszyła spokojnym krokiem ku domowi Billa. Kiedy już była na miejscu zdziwiła się bardzo. W oknie jego pokoju świeciło się światło. Po krótkiej chwili jednak uświadomiła sobie ze czyta książkę. Podeszła do drzwi już miała dzwonić, kiedy to zrozumiała, w jakiej komicznej sytuacji stanęła. Była tak zdeterminowana, że musiała dowiedzieć się, co się dzieje z Billem. Zastanawiała się chwilę. Postanowiła jeszcze raz do niego zadzwonić, lecz na marne...miał wyłączony telefon. Katrin zaczęła się coraz bardziej niepokoić. Powoli traciła rozum jednak uspokoiwszy się zrozumiała, że musi przyjść za dnia. Nie zostało jej nic innego jak powrócić do swojego domu. Udając się w drogę powrotną popatrzyła się w stronę pokoju chłopaka, po czym ruszyła. Jednak droga, którą wracała w żadnym stopniu nie przypominała tej, którą szła kilkanaście minut temu. Czarne ponure ulice, szeleszczące ze wszystkich stron krzewy, tylko napędzały strachu zdenerwowanej dziewczynie. Nawet lampy wszystkie zgasły. Nie było śladu życia. Zero ludzi zero samochodów jadących po drodze nic. Katrin będąc już u kresu wytrzymałości włączyła latarkę w swoim telefonie. Włączywszy uspokoiła się trochę. Podążała dalej. Nastrój i sytuacja wyraźnie wskazywała na to, że stanie się coś niespodziewanego. Katrin nic takiego nie podejrzewała, szła tylko do domu. Jednak los nie pozostawał jej dłużny. Kiedy szła zauważyła kartkę, którą wiatr spokojnie prowadził przez całą długość chodnika. Zaciekawiło ją to. Nasza bohaterka już tak miała, kiedy coś niespodziewanego się na jej oczach działo musiała to dokładnie sprawdzić. Bez wahania podążyła za ów kartką. Starała się tracić jej z pola widzenia, lecz zasięg latarki w telefonie nie był powalający. Tak czy owak zdołała złapać kartkę i nie spojrzawszy nawet na nią włożyła do kieszeni. Wtem rozpętał się istny rozgardiasz. Wiatr zaczął szaleć. Deszcz począł spadać z ciemnych chmur, które pokryły przepiękne gwiaździste niebo. Katrin nie znając przyczyny zaczęła biec, Biegła tak aż do swojego domu, do którego weszła cała zmoczona. Chciała zamknąć drzwi, lecz wiatr nie dawał jej za wygraną. Tocząc nierówną walkę z żywiołem zrozumiała, że nie wygra. Puściła, więc drzwi i pobiegła do przedpokoju. Nagle wiatr ustał. Katrin próbowała złapać oddech. Była strasznie zdenerwowana całą zaistniałą sytuacją. Wydawało jej się to nieprawdopodobne, ale jednak doświadczyła tego na własnej skórze. Nie myśląc długo rozpłaszczyła się i poszła do swojego pokoju. Tam zaświeciwszy światło zapisała wszystko, co ją spotkało w notesiku. Pisząc zobaczyła wielką ranę na ramieniu podobną do oparzenia, nie przejęła się tym jednak. Po zapisaniu zaczęła się zastanawiać, co było przyczyną całej sytuacji. Wtedy przypomniała sobie o znalezionej na ulicy kartce. Zastanawiała się gdzie ją włożyła. Nerwowo szukała po kieszeniach, lecz nigdzie jej nie było. Wtem przypomniała sobie, że włożyła ją do kieszeni w kurtce. Szybko zbiegła po kurtkę. Rzeczywiście okazało się, że kartka jest w kieszeni... Pech chciał, że trochę się zmoczyła i kiedy Katrin ją chwyciła rozerwała skrawek. Załamała się trochę i postanowiła ją zostawić na kaloryferze by trochę obeschła. Sama zaś zobaczywszy na zegarek wzięła szybki prysznic i poszła spać.
Obudziwszy się, Katrin poszła znów do Billa. Wychodząc z domu zdawało jej się jakby o czymś zapomniała. Jej przeczucie miało racje. Przypomniała sobie o kartce, którą znalazła ubiegłej nocy. Wzięła ją i włożyła do kieszeni jednak nieodparta chęć wiedzy, sprawiła, że zobaczyła, co tam było napisane. Zobaczyła pierwsze słowa:
"Kochana Katie" w pierwszym momencie pomyślała, że może ktoś pisze do jakieś dziewczyny, przypomniała sobie, że jedyną osoba z jej znajomych, która mówi do niej w ten sposób to właśnie Bill. Co sprawiło, że w jej myślach zaistniała idea, która mówiła, że ten list jest do niej nikt nie wie jednak nie myśląc dłużej zabrała się za czytanie:
"Nie wiem czy kiedykolwiek to do Ciebie trafi, i tak naprawdę nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że jestem chwilowo niedostępny, za co naprawdę przepraszam. Zafascynowała mnie ta książka i odkryłem niesamowitą rzecz."
-Ale, jaką?- powiedziała na głos, Katrin.
Nikt jej nie odpowiedział. Jednak to nie powinno dziwić.
"Przez kolejne dni też nie będzie mnie, więc nie próbuj mnie szukać. Chciałbym Cię także przeprosić za tą sytuacje z tamtego miesiąca. Byłem zły a ty wiem, że chciałaś dobrze. Szkoda, że nie mogę Ci tego powiedzieć w cztery oczy, jednak taki splot wydarzeń powstał, że to jest niemożliwe. Może za bardzo byłem wtedy zapatrzony w Silvię nie wiem. Odkryłem jednak i mam inne spojrzenie na tą sprawę i spróbuje ją sam załatwić i skończyć. Teraz chciałbym Ci za wszystko podziękować, co dla mnie zrobiłaś. Zapamiętam Cię na pewno na zawsze i myślę, że jeszcze nasze drogi się skrzyżują, może już w mniej wypadkowych okolicznościach....
Ehh nie wiem, po co Ci to pisze..."
Tak list się kończy widać, że ktoś, kto to pisał nie dokończył listu, lecz rzucił go wnioskując po tym, że się znalazł na zewnątrz to przez okno. Katrin zaś zastanawiała się nad tym listem. Przeczytała go jeszcze kilka razy i miała pewność, że on jest do niej adresowany. Załamała się i to bardzo. Miała jeszcze tyle pytań do zadania mu a on tak wstrzymał tą znajomość... Jednak w jej oczach widać było, że się nie podda. Widać było, że będzie szukała Billa. Nie mogła pozostawić go tak na pastwę losu. Na ten czas jednak odłożyła list w bezpieczne miejsce i postanowiła trochę odpocząć od wszystkiego wychodząc z przyjaciółką Gabe na kręgle. Gdy obie już były na kręglach, Katrin zaczęła:
-Nie mam już sił z tego wszystkiego.
-Co? Z czego? A tak w ogóle to, czemu tyle czasu się nie odzywałaś?-Pytała Gabe
-A nic miałam ważną sprawę na głowie, a raczej mam dalej, powiedziałabym jest jeszcze gorzej.- tłumaczyła Katrin
Jej przyjaciółka odłożyła kule i pokazała na stolik. Katrin tylko skinęła i razem poszły porozmawiać.
-O, co chodzi?- zapytała, Gabe
-Nic poznałam takiego jednego...
-Co? uuu i co no opowiadaj jak się poznaliście?- pytała dziewczyna
-Aaaa normalnie wpadł na mnie jak szłam od ciebie miesiąc temu. Ma na imię Billy. -Mówiła Katrin
- Chodźmy do niego chce go poznać.-Wtrąciła podekscytowana Gabe
-Tylko, że...-Zawahała się Katrin.
-Że? Nie wiesz gdzie mieszka?
-Nie nie tylko, że nie wiem gdzie on teraz jest..
-Jak to nie powiedział Ci?- pytała dziewczyna
-No właśnie nie od tygodnia nie mam z nim kontaktu zaczynam się martwić...- Katrin już chciała mówić o liście, lecz się ugryzła w język i opamiętała.-Chodźmy dalej grać, bo po to przyszłyśmy tu.
-No dobra to chodź.
Grały tak długo jeszcze do wieczora. Około siedemnastej pożegnały się i rozeszły każda w swoją stronę. Katrin wreszcie odczuła ulgę, że się trochę rozluźniła od tego ciągłego pospiechu strachu i życia w stresie... Poszła do domu, po czym zerknęła jeszcze raz na list... Przeczytawszy go kolejny raz, łzy napłynęły jej do oczu, po czym odłożyła go w poprzednie miejsce i poszła oglądać film.
CZYTASZ
Przypadkowe Spotkanie
Fiksi RemajaA wszystko zaczęło się przypadkowo. Opowieść o Billym który był bardzo zagubioną osobą