Rozdział 2.

100 11 9
                                    

  -Za każdym razem tak samo pięknie!- westchnął Janowiec.
Rozemocjowana kotka nic nie odpowiedziała, jej uwaga była przykuta do czegoś innego. Przechodzili właśnie koło legowiska, zauważyła w nim starszego kota o kruczoczarnym futrze i posiwiałym pysku. Domyśliła się, że to legowisko starszych.
  - Co tak się patrzysz? Mam coś na nosie? - spytał lekko rozbawiony stary kocur.
  -N-nie, nie chciałam... Przepraszam...- wymamrotała kotka.
  -Nic się nie stało! Do zobaczenia! Uważaj, bo
porwie Cię jakiś jastrząb!-zawołał.
-Dobrze! -zawołała do starego kocura, uradowana, że pierwszego wyjścia ze żłobka nie znalazła wroga w pobratymcu.
Dogoniła brązowo-rudego kocurka, który patrzył na nią w osłupieniu.
  -Coś się stało?- zapytała zmartwiona kotka.
  -Nic, oprócz tego, że rozmawiałaś z Kruczym Futrem -.-
  - Co? Dlaczego?- zapytała kotka, niedowierzając. Krucze Futro wydawał się być takim miłym kotem...
  -Nic, po prostu ostatnio wystarczyło mu to, że koło niego przeszedłem, żeby się na mnie wydrzeć.
  - Jak to? On jest takim miłym kotem...
  - Ale dlaczego był dla Ciebie taki miły? On jest takim zrzędą...
  -Może, dlatego że Szkarłatka wygląda tak samo jak jego ukochana kotka, która umarła z niewiadomych dla większości kotów powodu..?-powiedział do nich jakiś kot.
Kociaki, aż podskoczyły.
-Spokojnie... Wyluzujcie! Jestem Rozdarta Łapa.
- A ja jestem Szkarłatka!-powiedziała z dumą kotka.- A Ten tchórz to Janowiec. :3
- Miło poznać! Mogę cię... was oprowadzić po obozie ;)
- Dzięki, miło z twojej strony!-odparła kotka.

-Dlaczego masz na imię Rozdarta Łapa? To znaczy, że masz w imieniu "Rozdarta"?- zapytała Szkarłatka do szaro-pręgowanego kota.
- Mam rozdarte prawe ucho, widzisz?- pochylił się nad kotką. Szkarłatka spojrzała na jego ucho. Zauważyła, że kot przysunął bardzo blisko, tylko po to, by ona zauważyła jego ranę na uchu i w tym samym czasie przypomniała sobie, że ma lewe oko ślepe, i czym prędzej zamknęła oczy. Nie chciała, by kocur zobaczył, że jej jedno oko zachodzi mgiełką. Kot, zdziwiony, odsunàł się parę kroków.
-Wszystko dobrze?
- Tak, tak-odparła kotka.
- To dlaczego zamknęłaś oczy?
- Oj! Przepraszam- wymamrotała otwierając oczy, w tym ślepe oko.
-Aaa! Już widzę! Masz jedno oko ślepe.- odparł kot nie wydając się jakoś tym faktem zaskoczony.
-Od urodzenia, wada genetyczna. Ale nie wiem skąd... U nas nikt nie był ślepy!- spostrzegła kotka.
-Ależ ty nie jesteś ślepa! Za nic w świecie! Gdybyś była ślepa to byś teraz nic nie widziała.
- Masz rację.-uśmiechnęła się kotka. Spojrzała w jego żółte oczy... Ale gdzie Janowiec, pomyślała.
-A gdzie jest Janowiec? -szary kocur odgadł jej myśli.

 

Postanowienie Szkarłatnej Krwi - WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz