Rozdział 16.

36 4 0
                                    

  - Rozumiem. - Szkarłatna Łapa słuchając, siedziała koło swojego ojca. - Cóż, Klan Gwiazdy wybrał dla niego inny los. Dobrze wiedzieć, dziękuję, Szkarłatna Łapo. Idź i sprawdź co z Janowcową Łapą. Widać, że bardzo się o niego martwisz.
  - Dobrze, tato. - mruknęła, po czym zerwała się z miejsca w kierunku legowiska Kaszlącego Pyska.
  Wyszła na polanę. Koty, choć już wyzdrowiały, nadal mają niewielkie rany po wczorajszej bitwie. To była jej pierwsza walka!      Rozchmurzyła się na chwilkę, by potem znów zasmucić - jej najlepszy przyjaciel, którego szczerze kochała, umiera przez tą bitwę. Z jej piersi wydobyło się głuche warknięcie.
  - Wszystko dobrze? - zapytał się jej Rozdarte Ucho. Ktoś jeszcze jej ważniejszy.
  - Nie, Janowcowa Łapa jest w krytycznym stanie. Nic nie jest dobrze.
  - Co tak się o niego martwisz? Wykaraska się z tego. Ma tylko kilka obrażeń. Ja na jego miejscu byłbym w tym samym miejscu co ty teraz.
  - Nie martwisz się o niego? Doznał wielu obrażeń! - zdziwiła się kotka.
  - E tam, takie nic. Słabeusz i tyle. - Szkarłatna Łapa poczuła jak się gotuje. Jego kolega, kolega bo za bardzo się nie lubili, jest w krytycznym stanie, a on mówi, że jest słabeuszem! - Nie ma sensu cały czas go odwiedzać.
  - On umiera! - krzyknęła kotka, na co Rozdarte Ucho machnął obojętnie ogonem.
  - I? Nie lubię go. Zawłaszcza ciebie dla siebie. Pamiętasz kiedy ostatnio poszliśmy gdzieś oprócz treningów? - Szkarłatna Łapa spuściła wzrok. - No właśnie. Rozmawiamy praktycznie
t y l k o na treningach.
   Szkarłatna Łapa poczuła ciężar, który pochodził z poczucia winy. To prawda. Ostatnio nie rozmawiała z swoim mentorem. Czuła jednak, że teraz najważniejszy jest Janowcowa Łapa.
  - Sam do mnie nie podchodzisz!
  - I jak masz reagować w ten sposób za każdym razem, gdy próbuje z tobą pogadać, to nie będę! - kocur też się zdenerwował. Jego ogon zaczął nerwowo zamiatać ziemię. Przysiadł, gotując się do ataku. Kotka zasyczała.
  - Dosyć już tego! - krzyknął zza ich pleców Kaszlący Pysk. - Szkarłatna Łapo, Janowcowa Łapa ocknął się i chce z tobą porozmawiać na osobności.
- Już idę!
  Janowcowa Łapa leżał. Wyglądał okropnie. Na prawym boku miał wyrwane futro, a jego zamglone oczy patrzyły na kotkę bez emocji.
   - Cześć Janowcowa Łapo - przywitała się nieśmiało Szkarłatna Łapa.
  Kocurek nir odpowiedział. Nadal się w nią wpatrywał, jakby się nad czymś zastanawiał.
  - Cześć Janowcowa Łapo - powtórzyła kotka, tym razem głośniej, lecz Janowcowa Łapa nadal nie odpowiadał.- Prosiłeś, żebym przyszła. Oto jestem.
  - Szkarłatna Łapo... - kotka aż podskoczyła. - Oj... Przepraszam... Nie chciałem cię wystraszyć.
- Spokojnie, nic mi nie jest! - blado uśmiechnęła się kotka.
On umiera... Rozległo się kotce w głowie. Widać...
- Szkarłatna Łapo, dobrze wiesz, że umieram. Widać to. Co tylko zjem to mi się wraca. Kaszlący Pysk robi co umie, ale sam już zwątpił. Czuję się tak okropnie... - przerwał, by zacząć kaszleć. Przypomniało się kotce jak Rozdarte Ucho kaszlał i po raz kolejny poczuła ciężar poczucia winy. Tak dawno z nim nie rozmawiała, z wyjątkiem szkoleń... - I w związku z tym postanowiłem, że powiem ci coś ważnego.
Szkarłatna Łapa nastawiła uszy.
- Szkarłatna Łapo, kocham cię.

Postanowienie Szkarłatnej Krwi - WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz