Kac jest paskudny. Nienawidzę tego potwornego, pulsującego bólu głowy. Tego opóźnionego zapłonu i przymulonych reakcji. Nienawidzę też, jak denerwuje cię wszystko. I jak nie możesz przestać narzekać. Nie znoszę.
Ale wiecie co jest gorsze?
Kiedy to nie ty masz kaca, a ktoś, z kim skazany jesteś na cały dzień w jednym domu.
- Ugh... - jęczał Anis, pijąc kawę i masując sobie skronie. Wygladał, jak na Anisa, mizernie. Jego włosy sterczały w każdą stronę, ukazując już lekkie, brązowe odrosty, oczy były opuchnięte a same ruchy jak w zwolnionym tempie. Nie sądziłem, że można wyjść na bardziej apatycznego niż sam Ethan.
- Jak udało ci się przefarbować włosy z brązowego na tak jasne? - zainteresowałem się i podałem chłopakowi dwie tabletki na ból głowy, bo jak słaby jest on na alkohol, tak silnie broni się przed lekami na skutki jego zażywania.
- Upór i rozjaśniacz dobrej jakości - mruknął cicho. - Dzięki.
- W porządku. - Usiadłem na krześle tuż przed nim, i objąłem dłońmi ciepły kubek z cappucino. Od razu przeszedł mnie miły dreszcz, i jeszcze wyraźniej odczułem chłód na reszcie ciała. Jako, że było trochę ponad połowę grudnia w domu rano było naprawdę chłodno, a Kasper dopiero poszedł rozpalić w piecu.
- Nigdy więcej nie tykam niczego, co ma chociaż procent... - jęczał dalej. Schował twarz w dłoniach i westchnął, a ja nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. W końcu zdecydowałem się na zwykłe picie swojej kawy i wpatrywanie się w chłopaka.
- Powinieneś iść do fryzjera - zauważyłem.
- Wiem... - Powiedziawszy to wstał powoli, by nie dostać zbyt mocnych zawrotów głowy i przetarł oczy. - Mogę wziąć prysznic albo coś?
- Tak... Jasne. Wiesz, gdzie są czyste ręczniki - stwierdziłem i patrzyłem, jak ten nie śpiesząc się odchodzi w odpowiednią stronę.
Nie sądziłem, by Kasper zdążył już rozpalić w piecu, a tym bardziej, by grzejniki były już ciepłe, jednak z nadzieją przysunąłem się z krzesłem nieco bliżej okna i przytuliłem jednym bokiem do metalowej rury. Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu była wręcz gorąca.
- Co, Anis ci się już znudził i teraz grzejniki gwałcisz? - zadrwił sobie mój brat, wchodząc do pomieszczenia i kierując się w stronę kuchenki, z zamiarem nastawienia wody na coś ciepłego do picia.
- Ojej, jaki ty zabawny - przewróciłem oczami i wbiłem wzrok w okno, za którym widać było kilka budynków, pare bloków i ścieżkę na skróty w stronę przystanku autobusowego. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że małymi płatkami zaczął padać śnieg.
- Ja zabawny a ty... Em... No - roześmiał się, a ja myślałem, że zaraz wyrwę ten jebany grzejnik ze ściany i mu nim w łeb pierdolnę. Przynajmniej nie będzie już gwałcony. A ten się zamknie. I już nawet nie zwrócę uwagi na fakt, że jego 'dowcip' wcalnie nie był zabawny. W c a l e.
Mężczyzna usiadł na zajmowanym wcześniej przez Anisa miejscu i zaczął pić powoli swoją herbatę. On również zauważył padający śnieg i lekko się uśmiechnął.
- Gdzie Anis? - zapytał w końcu i zwrócił swój wzrok ku mnie.
- Prysznic bierze.
- To co ty tu robisz? Nie powinieneś stać teraz pod drzwiami i go podglądać? - parsknął cicho i pociągnął kolejnego łyka ciepłego, parującego napoju.
Zbyt częste przewracanie oczami chyba nie grozi niczym specjalnym? Bo jeśli tak, to jestem w gronie najbardziej narażonych...
- Niech cię to nie interesuje - mruknąłem zdenerwowany.
- Przesadzasz. Jestem twoim bratem, nie? Wali mnie to czy wolisz iść do łóżka z laską czy facetem. Rób sobie co chcesz i z kim chcesz.
Czułem, jak coś zaczyna się we mnie wzbierać.
- Nie jestem gejem! To co widziałeś wczoraj to tylko głupie zadanie, które musiałem odrobić, ok?* - Westchnąłem i wstałem, by zrobić dla siebie i Anisa jakieś śniadanie.
- Jakie zadanie? - Kasper wyglądał na dosyć zaciekawionego i zdziwionego moim wyznaniem.
- Trzydzieści dni homo challenge - odparłem, wyciągając z lodówki jajka i bekon. - Pięć dni temu, czyli jakoś w środę, grałem z Anisem, Davem, Lisą i Megan w prawda czy wyzwanie. I jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy jakby trochę bardziej ze sobą rywalizować a reszta tych debili wymyśliła nam ten challenge. I teraz codziennie dają nam jakieś zadanie. - Gdy skończyłem mówic rozlałem trochę oleju na rozgrzewającą się patelnię i odwróciłem w stronę brata.
- Czyli co... - powstrzymał się od głośnego śmiechu. - Kazali wam...?
- Nie do końca. Zadania interpretujemy jak...
- Jak chcecie? - przerwał mi i tym razem nie powstrzynywał się, by nie zacząć się ze mnie śmiać.
Westchnąłem ciężko i zainteresowałem się wbijaniem jajek do oleju. On chyba miał trochę racji... Ja tego chciałem. Nie ważne, czy jako zemsty czy z innych powodów... To jednak i tak była chęć.
Gdy śniadanie stało już gotowe na stole, do pomieszczenia wszedł Anis, ubrany w moją czarną koszulkę na ramionczkach (których swoją drogą, jak się zorientowałem, mam nadzwyczaj dużo) i swoje wczorajsze jeansy. Wygladał o wiele lepiej, i tak też się chyba czuł, bo uśmiechnął się do mnie lekko i bez narzekania zaczął jeść.
- Idziesz ze mną do fryzjera - rzucił w moją stronę i wepchnął sobie do ust bekon.
§
Blah blah blah
I oto jest rozdział. He B) jakiś bonusik mam za to, że wstawiłem dosyć szybko? (No bo to jednak tylko jeden dzień odstępu od poprzedniego XD). Tak w ogóle powstanie nowa książka. O moim specyficznym przyjacielu, który doprowadza do tego, że muszę robić mu na złość podobnymi rzeczami xD w każdym razie to bedzie "100 DAYS DAROSŁAW FUNNY MOMENTS" gdzie będą po prostu opisywane jego głupie odpały. Nie zawsze śmieszne. Ta książka ma go po prostu wkurwić xD ale jeśli chcecie mnie trochę bliżej poznać to całym serduszkiem tam zapraszam.
Lecę robić do tego okładkę xD
Haj!
CZYTASZ
30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔
Teen FictionChyba każdy zrobił kiedyś jakiś challenge z przyjaciółmi. Czy to zwykła gra w prawdę i wyzwanie... Czy coś nieco bardziej skomplikowanego. Typowa, popularna rozrywka. Ale... gdyby tak odejść nieco od schematów? Pobawić się w coś, co obróci nasze życ...