#31 Przepraszam, że kłamałem.

11.7K 1.1K 319
                                    

Usiadłem zmęczony na łóżku Lisy i opadłem na nie plecami. Rzadko u niej bywałem, szczególnie w takim składzie jak cała nasza grupa ze szkoły wraz z Ethanem. Raczej częściej spotykaliśmy się u Megan, a już szczególnie u mnie, bo tam nikt nie wnikał aż tak w to, co robimy. Tutaj babcia blondynki stale zaglądała do pokoju z pytaniami typu "Jesteście głodni?", "Lisa, zaproponowałaś przyjaciołom herbatę?" "A może jednak zjecie?". Nie powiem, fajna kobieta.

- Oliver, za tobą. - Usłyszałem głos Lisy, siedzącej gdzieś na podłodze i szukającej z pomocą Megan i Anisa czegoś w stercie kartek i papierów.

- Co...?

- No odwróć się!

- Chyba ryjem w poduszkę - mruknąłem z cichym rozbawieniem i zamknąłem oczy. Czułem, że jak chwilę tak poleżę to całkiem szybko zasnę. A nienawidzę spać w ciągu dnia, bo później, gdy już wstanę, nie mam najmniejszego pojęcia gdzie jestem, co się dzieje i dlaczego ja.

Poczułem, jak ktoś kładzie się obok mnie i lekko obejmuje mnie w pasie, a jego oddech na mojej szyi przyprawia mnie o dreszcze. Cytrynowy aromat, szybko dający mi o sobie znać, natychmiast kazał mi się skrzywić i otworzyć oczy. Nie wiem czy to fakt, że stosunki między mną a owym intruzem ośmielającym się mnie dotykać sprawia, że ten zapach waha się u mnie pomiędzy "znośny" a "okej", czy to przez to, że wiem dlaczego rozprzestrzenia go po domu.

- Co? - Uniosłem lekko brwi

- Zagduj... - wymruczał chłopak, głaszcząc mnie po w policzek i delikatnie muskając wargami moją szyję.

- Chciałbyś - prychnąłem, ale nie odsunąłem się od niego. Nie sądzę, by wynikało to z mojego zmęczenia. Zwyczajnie gdzieś w środku mnie toczyła się walka między wspomnieniami sprzed kilkunastu dni, słowami Anisa i całą prawdą o nim, a tym, co do niego czuję i jak bardzo prawdziwe się to ostatnio stało.

Jęknąłem ze zrezygnowaniem i wplotłem palce w jego włosy, powoli je przeczesując, a gdy ten przestał całować randomowe miejsca na mojej szyi i pocałunkami zaczął przemieszczać się coraz wyżej, aż w końcu lekko musnął koncik moich ust, delikatnie za nie pociągnąłem.

Tak dawno tego nie poczułem. Tego, że dotyka mnie poza zadaniem. Że całuje mnie tak powoli i czule po twarzy, że jego ciepło otacza mnie z każdej strony wcale nie zakłucone chłodem naszych reakcji i nastawienia do siebie. Dawno nie czułem, że aż tak przegrałem.

- Em... Oli? - Cichy głos Lisy sprawił, że zastygłem w połowie zbliżania się do ust szarowłosego. Przymknąłem lekko oczy, mrucząc coś na znak, że jej słucham. Wiedziałem o co jej chodzi.

- Zejdziemy z resztą przygotować coś do jedzenia. Jak chcecie to zostańcie, zawołamy was. - Nie czekając na moją reakcję pozwoliła, by Dave, Megan i Ethan wyszli z pomieszczenia, po czym sama przekroczyła próg pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Nie zawoła.

Chłopak westchnął cicho, otwierając oczy i patrząc prosto w te moje. Dzielił nas może centymetr i oboje dokładnie wiedzieliśmy co w tym momencie się dzieje. Ten pierwszy raz w jego spojrzeniu dostrzegłem szczerą chęć i przyjemność. Szczerą, jak ta moja.

Anis w jednym momencie złączył nasze usta w głębokim, namiętnym pocałunku, przyciągając mnie do siebie jak najbliżej. Westchnąłem w jego usta, wywołując tym głośne mryknięcie szarowłosego. Ostrożnie dotknąłem jego policzkach, by pogłaskać go delikatnie i oddać pocałunek.

Poczułem, jak oddech chłopaka lekko się waha i przyśpiesza. Zerknąłem na niego i powoli się odsunąłem, by lepiej się przyjrzeć.

Nie otworzył oczu. Oparł czoło o moją klatkę piersiową, nim zdążyłem zauważyć jego słabość i łzy. Z tym, że nie musiałem. Ja po prostu wiedziałem. W jego życiu oprócz tego, że ktoś dowiedział się o jego smutniejszej części, nie zmieniło się tak właściwie nic. I to chyba ten moment, w którym zacząłem go rozumieć i mieć za złe sobie.

Pogłaskałem go po włosach i pocałowałem w głowę, przytulając do siebie i starając się go uspokoić.

- Anis...

- Nie.

Westchnąłem cicho. Ująłem jego twarz w dłonie i zmusiłem go, by spojrzał mi prosto w oczy. Tymi swoimi, czarnymi, pełnymi żalu, wstydu i łez.

- Tak... Nie płacz. - Otarłem kciukiem jego łzy, nie zwracając uwagi na to, że kilka sekund później pojawiły się nowe.

- Jasne. - Anis odsunął się ode mnie i nie pzowolił znowu się dotknąć. - Przecież i tak odejdziesz.

- Co...

- Przepraszam. Przepraszam, że tak to wtedy ująłem. Że kłamałem, że cię kochałem. Ale kłamałem, że robiłem to szczerze tylko dla nas. A ja po prostu kochałem poza tobą to, co mi dajesz i jak mnie traktujesz. Kurwa... To też jest miłość? - Jego twarz świeciła się od łez, a między randomowymi słowami wypowiadanymi z żalem i bezradnością starał się powstrzymywać napady płaczu.

- Cholera... - Wstałem i podszedłem do niego, nie zrażając się tym, że i tak się ode mnie odsunął. - Anis proszę cię.

- Prosisz? Pierwszy raz od kiedy? Odkąd łaskawie powiedziałem ci jak wygląda moje życie z nadzieją, że to pomoże i będzie ktoś, kto mimo tego będzie obok? Żałosne...

- Ale ja niczego nie zrobiłem! - Pewnym krokiem ponownie podszedłem szarowłosego i złapałem go za ramiona.

- Niczego. Nie jebnąłeś mi za moją głupotę kiedy miałeś na to okazję. Chociaż nie... Chwilę po tym zrobił to mój ojciec.

W jednym momencie odsunął się ode mnie i wyszedł z pokoju. Jak zazwyczaj. Po prostu jak Anis.

Usiadłem na rogu łóżka i przetarłem twarz dłońmi. Cała ta sytuacja była żałosna. Od początku do końca.

Ale nie byłbym sobą, gdybym nie był upierdliwy i nie poszedł za nim.

§

Nie bić nie mam głowy ostatnio ;-; i Idk jak zrobić żałosna sytuację która będzie okej opisana ale będzie żałosna... To trudne xDD

Aleksy żyje w każdym razie ;3 i zastanawia się nad kolejnym rozdziałem. Miłego dnia!

30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz