Szedłem razem Anisem w stronę domu Lisy, a konkretniej jej ulicą. Nie sądziłem jednak, byśmy się tam zatrzymali. W końcu na pewno nie to chciał mi pokazać, bo raczej miałem już sporo sposobności i z własnej inicjatywy. Martwiło mnie jednak dlaczego chłopak był tak śmiertelnie poważny. Zazwyczaj idąc z nim gdziekolwiek usta mu się nie zamykały, tym razem jednak nie mówił nic. Co chwila jedynie zaciskał palce mocniej na mojej dłoni, to zwalniał tempo, to je zwiększał. W końcu, gdy zdążyliśmy minąć dom naszej przyjaciółki i kilka kolejnych, stanął w miejscu i ukrył twarz w dłoniach, wzdychając głośno.
- Anis...? - Podszedłem bliżej niego i złapałem go po obu stronach za ramiona, chcąc, by na mnie spojrzał. To chyba był idealny moment, by w końcu zareagować. - Co się dzieje?
- Denerwuje się... strasznie - wyznał, po czym sam lekko mnie objął i oparł się czołem o moje ramię. Czułem, jak delikatnie się trzęsie, jakby się czegoś obawiał. Nie odezwałem się więc od razu, jedynie głaskałem go po plecach i czekałem, aż odrobinę ochłonie.
- Tym, co chciałeś mi pokazać?
Anis pokiwał głową i stanął przede mną. Wyraz jego twarzy wskazywał jedynie na to, że niczego dobrego dzisiaj nie uda mi się zobaczyć.
Ku mojemu zdziwieniu chłopak sam ruszył przed siebie, a zaraz skręcił w boczną uliczkę, nie czekając nawet na mnie. Gdy do niego dobiegłem zdążyłem dojść do wniosku, że nie warto go męczyć. Zaraz i tak powinienem wszystkiego się jakoś dowiedzieć. Zająłem się więc rozglądaniem po okolicy, w której nie zdarzyło mi się jeszcze znaleźć. Była to raczej najbogatsza i najbiedniejsza część osiedla, bo znajdowały się tu niemal ruiny, które niesamowicie traciły na wartości stojąc obok pięknie zdobionych i odrestaurowanych domów starszej daty. Ale w oczy rzucił mi się szczególnie ten jeden.
- Patrz... - wyszeptałem do chłopaka, nie chcąc by moje słowa poniosły się echem po ulicy i by ktokolwiek inny mógł je dosłyszeć. - Ale to jest... niesamowite. - Wskazałem palcem na największy budynek, strojący ze dwadzieścia metrów przed nami. Zaraz spostrzegłem, że chłopak dużo wcześniej musiał patrzeć w tą stronę, bo nawet nie zmienił pozycji. Westchnął i wzruszył ramionami.
- Inne, nie niesamowite.
Ze zdziwieniem przyjąłem te słowa. Owa budowla była bardzo nowoczesna. Jego elewacja była nieskazitelnie biała, a od strony ulicy parter był cały przeszklony, ukazując również białe, luksusowe wnętrze i sporą ilość półek z książkami. Gdzieś dojrzałem czarne, zdobione schody na górę, przez co zwróciłem i uwagę na wysokość budynku. A mierzył sobie co najmniej dwa piętra, parter i piwnicę. Nie wspomnę już o zielonym, starannie zadbanym ogrodzie w okół.
- Anis... - odezwałem się z niedowierzaniem, gdy kolorowowłosy stanął właśnie przed nim. - To jest...
- Mój dom, mhm - przerwał mi i rozłożył ręce, jakby dając mi do zrozumienia, że mogę się rozejrzeć i rozgościć. - Proszę. Zawsze chciałeś go zobaczyć.
Nie wiedząc co powiedzieć po prostu przeszedłem przez bramkę, którą chłopak uprzednio pchnął i przepuścił mnie w miejscu. Stąd całość wyglądała jeszcze okazalej. A ja z każdym krokiem martwiłem się tylko bardziej. To, że miał wszystko co materialne sprawiało, że podświadomie martwiłem się o resztę potrzeb chłopaka.
Anis wyprzedził mnie i otworzył drzwi do domu. Gdy tylko wszedłem do środka od razu uderzył we mnie mocny, cytrynowy aromat. Pachniało zupełnie jak mój chłopak. Nie dziwiłem się jednak, bo dom był tym tak potwornie przesycony, że ja chyba również zdążyłem go nabrać.
- Mamo, mamy gościa - powiedział bez wyrazu, ale odpowiedzi nie otrzymał. Zdjął buty a plecak odwiesił na wieszak w przedpokoju. - Nie ja. My.
CZYTASZ
30 DAYS HOMO CHALLENGE ✔
Подростковая литератураChyba każdy zrobił kiedyś jakiś challenge z przyjaciółmi. Czy to zwykła gra w prawdę i wyzwanie... Czy coś nieco bardziej skomplikowanego. Typowa, popularna rozrywka. Ale... gdyby tak odejść nieco od schematów? Pobawić się w coś, co obróci nasze życ...