Gdy poczułam się lepiej, ruszyłam biorąc ze sobą pochodnię. Gdy miałam ogień czułam ciepło. Uważnie rozglądałam się by czegoś nie przeoczyć lub dostrzec zagrożenie. Czułam czyjąś obecność tuż obok.
- Umm...panie cieniu, jesteś tutaj? Bo mam pytanie. Czy potrafisz no wiesz, stać się moim cieniem czy jakoś tak?
-Niby potrafię. W zasadzie utraciłaś swój cień bo ten koszmar nim jest, ale jak najbardziej mógłbym zastąpić go. Jednak jedna sprawa.
-Jaka?
-Mogę pomóc tylko jeśli pochodnia zgaśnie, ale póki co ona ciebie ochroni.
-A ty?
-Narazie nie mówmy o tym. Uważaj byś nie wpadła w dziury.Zatrzymałam się w porę przed dziurą. Ominęłam ją i ruszyłam dalej oświetlając sobie drogę. Słyszałam naokoło siebie różne szepty, szmery, odgłosy, które rzucały obraźliwe słowa w moją stronę.
-Nie oglądaj się za siebie. Idź do przodu, to tylko cienie moja droga.
Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam dalej starając się nie oglądać za siebie. Omijałam dalej kolejne dziury, aż dotarłam do rozwidlenia dróg.
-Którędy teraz?-zapytałam
-Niech pomyslę... idź prosto boczne drogi są jak zejście na złą drogę czyli popełnienie grzechu. Jako że jesteś istotą czystą musisz iść jedną drogą. Ruszaj za płomieniem.Nagle z pochodni wyleciał niebieski płomyk, który kierował do środkowego przejścia. Ruszyłam szybkim krokiem za nim. Po drodze już nie było dziur jedynie lustra na ścianach i suficie, natomiast posadzka wyglądała jak lustro a raczej była z kamienia, który był jak lustro.
-Um...jak mam do ciebie mówić?-odezwałam się po dłuższej chwili milczenia
-Ehhh cóż .... możesz mi mówić Jack.-westchnął
-Zatem....dzięki za pomoc Jack. Identyczne imie ma ten upadły, który jest dziadkiem Damona.
-ZAMILCZ!-krzyknął a pochodnia paliła się ciemnym płomieniem. Poczułam jak trzymał dłoń na ustach.-Nie wymawiaj imienia Szatana. Bynajmniej nie w tym miejscu. Raczej nie chcesz toczyć z nim walki nieuzbrojona?-przytaknęłam przestraszona tonem jego głosu-Zatem rozumiemy się. Uważaj tutaj. Pierwsze koszmary już wyczuły twoje lęki.-nagle nie czułam jego dłoni a pochodnia paliła się jaśniejRuszyłam dalej czujac powiewy chłodu, dreszcze przeszywały moje ciało, powodując, że bardziej się bałam. Przemierzając dalsze korytarze w lustrach pojawiały się różne odbicia. W jednym z nich była scena z mojego życia. Spojrzałam na odbicie, byłam tam ja grupka tych idiotów z sierocińca oraz ta mała dziewczynka. Wszyscy staliśmy nad nią i pobiliśmy a ona powiedziała, że jestem potworem.
-Przecież to kłamstwo! Ja jej krzywdy nigdy nie zrobiłam!
-Widzę, że zaczęły już swoke przedstawienie. Nie patrz na te sceny z życia. One są nieprawdziwe. Ruszaj dalej.Jak powiedział tak zrobiłam. Przede mną pojawiła się wielka sala wypełniona lustrami. Były dosłownie wszędzie. Miałam dziwne przeczucie, że coś się stanie.
-Co teraz Jack?- oczekiwałam odpowiedzi-Jack....?-spojrzałam się czy mam cień, nie było go-Jack?! Gdzie jesteś?!
-Zatrzymaliśny go trochę głupia.-ten głos-Witaj na moim terenie. Tutaj anielskie zdolności nie działają. Więc od razu możesz się poddać.-to koszmar
-Nie boję się ciebie! Ani twoich sługusów.
-Przekonamy się.******
Hejo kochani czytelnicy. Udało mi się kolejny rozdział wstawić. Za chwilę pojawi się drugi rozdział, żeby nie było, że taki ze mnie okrutny polsat XD
Jeśli macie jakieś pytanka możecie je zadawać śmiało postaram się odpowiadać na każdy komentarz. Do zobaczenia za niedługo.
CZYTASZ
Moja prawdziwa historia 5 Zagłada [Zakończona Seria]
FanficOstatnia książka z serii "Moja prawdziwa historia" Dziekuję bardzo hysiaoqk za wykonanie okładki ^^ Info dla czytających Jeśli nie znasz poprzednich części możesz nie zrozumieć kim są bohaterowie. Dla tych co na bierząco czytali życzę wam jedynie m...