🔥R o z d z i a ł 8: The worst Nightmare🔥

132 23 8
                                    

Nagle z cienia wyszła kobieta, wyglądała jak moja matka, obok niej był tata. Znałam ich tylko z opowiadań i zdjęcia. Patrzeli na mnie wrogo.

-Co z ciebie wyrosło dziecko. Jesteś okropna. Czy ty widziałaś siebie w lustrze.-rzekł tata
-Nie taką córkę chciałam mieć. Miałaś być idealna, a stałaś się nikim. Zejdź nam z oczu. Nie kochaliśmy ciebie nigdy.

Po tych słowach załamałam się i padłam na kolana roniąc pierwsze łzy. Niedowierzałam temu wszystkiemu. To było zbyt okropne.

-Podnieś się. To nieprzystoi by klęczeć przed koszmarami. Nawet tobie.-usłyszałam głos, próbowałam oświetlić pochodnią, lecz niestety zgasła-Tak jak mówiłem. Gdy pochodnia zgaśnie pojawię się.
-Gdzieś ty był?!-poderwałam się na równe nogi
-Cały czas przy tobie.

Nagle poczułam szarpnięcie za włosy i silny zacisk ręki na szyi. Pisłam przestraszona upadając na plecy. Nic nie widziałam, bałam się.

-To już twój koniec nędzny człowieku.-zaśmiała się postać trzymająca mnie
-Ale jesteś głupia. Nie spodziewałem się, że nie zajrzysz kim ona jest. No cóż umrzesz bez wiedzy o tym.-usłyszałam głos Jacka

Słyszałam szybkie kroki w moim kierunku. Po chwili dźwięk ostrza a potem krzyk złości. Koszmar puścił mnie i ruszył w stronę Jacka. Nie widziałam nic, a chciałam jakoś pomóc. Wstałam i dobyłam do rąk miecz, który rozświetlił się jasno. Spojrzałam na Jacka walczącego z cieniem.

-Widzisz ona nie jest słaba.-Jack odepchnął cień od siebie

Cień skierował się w moją stronę z krzykiem. Zaatakowała mnie. Własna ciemna strona mnie. Skrzyżowałam nasze ostrza w ostatniej chwili.

-Zabiję ciebie i posiądę dla siebie twoje nędzne ciało!
-Skoro jest nędzne po co je chcesz?
-ZAMILCZ!- krzyknęła odpychając mnie ręką daleko, aż wpadłam na lustro, które rozbiło się i kawałki wbijały się w moje ciało. Czułam jak krew spływa po ciele a ze mnie ulatuje życie.

Spojrzałam  na cień, który zostaje przebity przez jasny miecz. Gdy ostrze zostało wyszarpnięte z cienia, który z piskiem znikł, za nim stał Jacob.

-J...Jacob? Gdzie ty byłeś?-szepnęłam nie mogąc ruszyć się
-Spokojnie, już po wszystkim. Jestem tutaj.-usłyszałam ciepły i czuły głos przy uchu nim straciłam przytomność

Pov. Jacob

Było już po wszytkim. Koniec z jej koszmarem. Walczyła z nim dzielnie, ale musiałem zakończyć to tu i teraz. Spojrzałem na nią i odsunąłem od lustra. Miała powbijane kawałki w plecy i ręce. Zawinąłem rękawy i sięgnąłem do torby z medykamentami i wyjąłem specjalne bandaże, które same leczyły rany ale to był powolny proces lecz skuteczny. Powyciągałem ostrożnie kawałki lustra po czym rozebrałem dziewczynę by zawinąć lepiej bandaże. Poczym ubrałem ją. Pochowałem bandaże i wziąłem dziewczynę na plecy. Udałem się w kierunku wejścia do windy. Nic się nie zmieniło. Wszystko było jak wtedy gdy budowano to miejsce. Pociągnąłem w windzie wajchę i zjechaliśmy kolejne piętro niżej. Byliśny już prawie w połowie drogi  do sanktuarium Wyższego Anioła. Wiedziałem dobrze, że zdobywanie kolejnych artefaktów będzie trudniejsze. Groźniejsi rywale. Modliłem się w duchu aby nie spotkać tylko władcy piekieł.

******
Hejoo ponownie

No i mamy kolejny rozdział. Jeśli pojawiły się jakieś pytanka to dzięki bardzo ^^

Do zobaczenia niedługo ^*^

Moja prawdziwa historia 5  Zagłada [Zakończona Seria]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz