3. Kraken

592 82 24
                                    


Następnego dnia rana postanowiłem zapytać Jamesa o rzecz, która nie dawała mi w nocy zasnąć, a o której wcześniej nie myślałem.

– Co takiego chciałeś mi pokazać?

Potter przełknął potężny kawał jajecznicy z bekonem i spojrzał na mnie bez zrozumienia.

– Mówiłeś, że jeśli trafię z tobą do Gryffindoru, to coś mi pokażesz – przypomniałem.

– Och...- James zerknął pospiesznie na siedzących przed nami Remusa i Petera, którzy akurat zajęci byli zarówno jedzeniem, jak i przeglądaniem planu zajęć, niedawno otrzymany od profesor McGonagall.- Pokażę ci, ale musimy być wtedy sami – wyszeptał, nachylając się ku mnie nieznacznie.- Lubię Remusa, ale sam rozumiesz, że do ciebie jakoś tak zaufanie już mam.

– Pewnie.- Skinąłem głową, doskonale go rozumiejąc. Byłem w bardzo podobnej sytuacji, również przepadałem za naszym kolegą, ale jednak James o wiele szybciej stał się dla mnie kimś więcej.

– Jak na razie najbardziej interesuje mnie transmutacja – stwierdził Remus, odkładając plan zajęć na stół i wracając do swojej owsianki. Tylko jego egzemplarz był czysty – ja i James zdążyliśmy swoje pobrudzić tłuszczem z bekonu, a Peter wylał na swój sok pomarańczowy. Na szczęście pergamin był ciemnożółty, więc plama nie odznaczała się na nim wyraźnie, jednak widać było charakterystyczne pomarszczenie.

– A mnie obrona przed czarną magią – odpowiedział James, zerkając na swój plan, zapewne po to, by upewnić się, że dziś na pewno mamy ten przedmiot.- Ojciec opowiadał mi, że za jego czasów w Hogwarcie uczniowie często pojedynkowali się w ramach lekcji. Oczywiście dopiero wtedy, gdy już poduczyli się paru przydatnych zaklęć. Ja już to zrobiłem – dodałem, wzruszając ramionami.- Dlatego mam nadzieję, że będę miał okazję szybko je przetestować. Na przykład na Smarku – dodał ze złośliwym uśmieszkiem.

– Ciągle mówicie o tym „Smarku".- Remus zmarszczył lekko brwi.- Kto to taki?

Pospieszyłem mu z odpowiedzią.

– Widzisz tego tam typka przy stole Ślizgonów, bladego i z tłustymi włosami?- zapytałem, odwracając się nieco na bok, by móc spojrzeć na Smarka i wskazać go Remusowi palcem. Lupin odnalazł go wzrokiem, a potem skinął głową.- To właśnie on. Spotkaliśmy go w pociągu i był dla nas bardzo niemiły.

– Bardzo – podkreślił James, unosząc widelec z nakłutą kiełbaską w kierunku sufitu.- Poważnie obraził zarówno mnie i Syriusza, jak i samego Godryka Griffindora, wszystkich Gryffonów i w ogóle cały Hogwart!

– To... bardzo poważna sprawa – stwierdził Remus. Widziałem wyraźnie, że na jego ustach igra uśmieszek.- A który z was wymyślił mu ten pseudonim?

– James – odparłem, skinąwszy głową na przyjaciela.

– No bo popatrz tylko, Remusie – westchnął Potter z krzywą miną, spoglądając na stół Ślizgonów.- Czy sam jego widok nie napawa cię ohydą? Takim wiesz, dreszczem, że normalnie masz taki odruch, żeby zdeptać pająka, czy karalucha.

– Wolę się nie przyglądać – odparł spokojnie Lupin, kończąc swoje śniadanie.- Zwłaszcza, że najwyraźniej wzbudziliście zainteresowanie Ślizgonów, bo gapią się teraz na was z bardzo dziwnymi minami.

Ja i James jak na komendę obróciliśmy się i spojrzeliśmy w kierunku Smarkerusa. On i paru otaczających go kolegów spoglądali na nas z dziwnie ponurymi minami albo wrednymi uśmieszkami.

– Czy oni próbują nas przestraszyć?- mruknął James, unosząc sceptycznie brew.

Sięgnąłem po swój kubek soku, nie odwracając wzroku od Ślizgonów i ze stoickim spokojem upiłem łyk, wciąż się na nich gapiąc. Gromadka popatrzyła po sobie, roześmiała się i zajęła swoimi posiłkami, tylko od czasu do czasu na nas spoglądając, jednak już nie tak otwarcie. Po szyderczych uśmiechach mogłem jednak zgadywać, że nas obgadują.

Nox!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz