5. Wierzba Bijąca

444 77 20
                                    


– I naprawdę myśleliście, że byłem tym pająkiem?- parsknął James po raz kolejny tego dnia – czyli następnego, podczas śniadania w Wielkiej Sali.

Jego śmiech rozniósł się pośród stołu Gryffindoru i kilka osób spojrzało z zainteresowaniem w naszym kierunku. Remus uśmiechnął się lekko, spoglądając na mnie znacząco, a ja pokręciłem z politowaniem głową.

– Nic nie wskazywało na to, że się rozdzieliliśmy – wyjaśniłem.- Wydawało nam się, że idziemy kawałek za tobą, twoja sylwetka była trochę widoczna w ciemności, aż tu nagle patrzymy... masz osiem nóg!

James wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem, ale tym razem ja i Remus dołączyliśmy do niego.

– I co wtedy?- zapytał z zapałem, kiedy już się uspokoił.

– Zaczęliśmy gnać ile sił w nogach – odarł Remus.- W pewnym momencie wspięliśmy się na jakieś drzewo i tam rozejrzeliśmy się wokół. Wyglądało na to, że tamten potwór nas zgubił, albo znudziła mu się pogoń za nami. No więc zeszliśmy na ziemię i poszliśmy cię szukać.

– Mieliśmy zamiar spróbować wrócić do miejsca, gdzie natknęliśmy się na tego trolla – dodałem.- No ale potem wyskoczyłeś nagle z krzaków.

– No właśnie – rzucił rzeczowo Lupin, wciskając do ust kawałek kiełbaski i machając na Jamesa widelcem.- Gdzieś ty polazł?

– Och, poszedłem za tym trollem – odpowiedział Potter, wciąż uśmiechając się przez naszą opowieść.- Też nie zauważyłem, kiedy się rozdzieliliśmy. Śledziłem tego trolla, dopóki nie dotarliśmy na taką jakby polankę, gdzie przy jakiejś stercie kamieni czy czegoś siedziały dwa inne trolle. No więc chciałem sobie podpatrzeć ich, no bo co mogą robić trolle w środku lasu o tak późnej porze?- James spojrzał na nas, jakby oczekując odpowiedzi.- No to kucnąłem za jakimś drzewem i obserwowałem ich z pewnej odległości, kiedy nagle to drzewo się poruszyło! Jak się okazało, był to kolejny troll. Spojrzał na mnie, zaryczał, a potem zerwał się, chwytając wielką maczugę. Zacząłem uciekać i... wtedy wpadłem na was.- James zakończył swoją opowieść wzruszeniem ramion, po czym wpakował do ust solidną porcję nadziewanej bułeczki.

– Och, czemu nie zabraliście mnie ze sobą?- jęknął z zazdrością Peter, po raz pierwszy niechętnie dzióbiąc widelcem w swoim talerzu i prawie nie tykając jedzenia.- Ja też chciałbym zobaczyć trolla!

– Wyluzuj, Peter, następnym razem idziemy wszyscy – zapewnił go James.- Tylko pamiętaj – dodał ostrzegawczym tonem.- Ani słówka o tym, co robimy nocą, jasne?

– No pewnie!- odparł Pettigrew, podekscytowany.- To kiedy się dowiem, jak udało wam się wymknąć z zamku?

– Dzisiaj – powiedział James.- Ale tylko pod warunkiem, że przysięgniesz na własne życie, że nas nie zdradzisz.

– Nigdy!- zapewnił, kiwając mocno głową, by jeszcze bardziej to podkreślić.

– No dobra, lepiej pakujmy się na transmutację, bo McGonagall odejmie nam ze sto punktów, jeśli się spóźnimy – westchnął Potter, wywracając oczami.

Stało się niemal oczywistym, że James został liderem naszej paczki. Wszyscy posłusznie zabraliśmy swoje torby i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z Wielkiej Sali. Po drodze pochyliłem się jeszcze nad stołem, zgarniając z okrągłego półmiska garść długich owocowych żelków, które podawali w ramach dodatkowych przekąsek. Oczywiście, nie miałem co liczyć na to, że zjem je sam – ledwie wyszliśmy z sali, a James, Remus i Peter natychmiast mnie otoczyli.

– Ja biorę pomarańczowego i kiwi – oznajmił Remus.

– Ja poziomkę i malinę – stwierdził James.

Nox!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz