1
Wiatr zerwał się niczym burza piaskowa na Saharze, nagle, bez powiadomienia. Ludzie szybko schowali się do swoich domów z nadzieją, uchronienia się przed zabójczym żywiołem. Pozasłaniali rolety, a następnie odeszli do wnętrza zapalić gromnice i siedzieć przy nich, z pewnością, że bóg ich uchroni.
Jednak, jeden ze wszystkich domów pozostał nie ruszony, rolety otwarte. A rodzina rozrzucona po pokojach, nie spędzając ze sobą, być może ostatnich chwil. Przy jednym z okien siedziała ona, wiecznie dziwna dziewczynka uważana w szkole za świruske. Miała oparty łokieć o parapet a głowę o dłoń, wzrok miała skierowany na spadające pod wpływem wiatru liście z drzew. Dla niej to była pogoda wspaniała, pełna chaosu i spokój dla natury od społeczeństwa.
- Maria weź spróbuj udać odrobine, ze jesteś taka jak oni i zasłoń przynajmniej pare rolet - Z dołu dobiegł głos jej matki (zwykła pizda). Nienawidziła jej, miała ochotę dobić ją po ojcu. Zdradzała go na prawo i lewo, ale udawała, że to nie ma miejsca.
- Nie nam zamiaru - Powiedziała na tyle głośno, by ją usłyszała. Podniosła tyłek z krzesła i otwarła okno. Do wiatry doszedł deszcz który miał przerwę, jednak znów powrócił. Na ulicy dostrzegła chłopca, ubranego w żółty płaszcz i niebieskie kalosze. Wtedy nie zdawała sobie sprawy, że widzi go przedostatnia, przed jego śmiercią.
Zmarszczyła brwi, na to jak chłopiec przydzwonił w kozła stojącego na ulicy.
„Może nic mu się nie stało" pomyślała. Podniósł się i z krzykiem podbiegł w stronę kanału do którego wpływała woda. Zanudzona tym, odeszła od okna. Podeszła do biurka, usiadła przy nim. Uchyliła pamiętnik, a nadrobię zaczęła notować w nim to co się stało, taki już był jej przywilej.
CZYTASZ
blood
HorrorTrzy dziewczyny i grupka frajerów Starczy? No to wchodź tu *To opowiadanie to nie żadne rakowisko*