Rozdział 5 ,,Ben"

135 11 7
                                    


Przechodząc wśród półek z rzeczami dla kobiet (nie wiedziała do czego są podpaski, ponieważ nie wiedziała ze takie coś jest) Maria wpadła na rudowłosą dziewczynę.

- Sorry - Wyminęła ją. Przyszła po paczkę papierosów. Idąc wzdłuż, na dziale z rzeczami do opatrunków dostrzegła chłopców. Dyskutowali o tym co się stało jakiemuś grubemu chłopakowi. Kiedy padło nazwisko tego smroda, spięła się.

- Nie stać nas - Szepnął najniższy, nazywał się Eddie Kaspbrak, dzieciak który miał przesrane ze swoją matką.

- Po co wam to - Zza pleców usłyszała tą sama dziewczynę która potrąciła idąc.
„ To ta nimfomanka " pomyślała, krzywiąc się.

- Kolegę załatwił taki jeden - Nagle Stanley zobaczył przysłuchująca się całemu zdarzeniu Marie (kojarzył ja z widzenia, ale nie znał imienia ani nazwiska), widząc to szybko podeszła do kasy. Łapiąc za losowy produkt.

- Dzień dobry, ładne ma pan okulary mogę przymierzyć - Spytała uśmiechając się zalotnie. Podał je jej, a ina wsunęła je lekko na nos

- Do twarzy ci - Pokiwał głowa, chciała pomóc tamtym chłopakom, dlatego oddając je rzuciła coś, dlatego musiał się schylić. Odwróciła się i machnęła ręka, skrzywili się, ale po chwili wybiegli z sklepu zwalając coś. Scrooge skorzystała, a następnie wpakowała trzy paczki Malboro.

- Przepraszam i Do widzenia - Wychodząc dołączyła do niej Beverly

- Wzięłaś papierosy - Spytała dorównując jej kroku, kiwnęła głowa na tak - Dasz mi, oddam ci przy następnym razie - Wyciągła z pochwy jedna z paczek, rzuciła ją. A ruda złapała zręcznie. - A tak w ogóle Beverly , Beverly Marsh się nazywam - Wyciągnęła rękę w stronę Marii

- Maria Scrooge miło mi - Złapała za jej dłoń, a później zabrała swoją i włożyła do kieszeni spodni.

Po drugiej ulicy idąca Weronika podbiegła do koleżanki. Zauważyła jak stoi przy wejściu za zaułek i patrzy.

- Hej - Szepnęła - O to Ben - Srcooge zmarszczyła brwi i odwróciła się na słowa Knoel

- Znasz go? - Spytała na co Wera przytaknęła. - Chodźmy tam - Machnęła ręka w stronę frajerów

- Czemu to jest w kształcie H - Spytała trochę za głośno Weronika. Richie zareagował i zasłoniła Bena

- Nie ważne idźcie stad nie chcemy was tu - Syknął, Bill położył dłoń na jego ramieniu

- Richie uspokój się, zobaczyły i tak już - Westchnął Stanley

- To ta pizda mu zrobiła Bowers prawda? - Scrooge ścisnęła dłonie w pieści, aż jej knykcie pobladły. Eddie pokiwał głową. - Zapierdole tego lalunia - Fuknęła kopiąc kamyka

- Ssspokojnie - Zająknął się Denbrough - NNNic mu nie zzzzrobi...-

- Maria zrobi uwierz - Wtrąciła się Weronika - Złamała mu nos - Richie przeklął pod nosem

- Teraz ci to zrobili? - Dziwaczka zwróciła się ku Benowi, przytaknął - Gdzie? - Przykucnęła na przeciwko

- Na moście - Wyciągnęła paczkę papierosów a z niej papieros. Z drugiej kieszeni zapalniczkę. Zapaliła go, wzięła pierwszy wdech, a następnie wypuściła dym.

To głupie być może zdaniem innych, ze w tak młodym wieku można popaść w nałóg, ale co poradzić. Nie można temu zapobiec. Mari zapalenie pomagało się uspokoić, nie umiała inaczej. Zreszta nie paliła, w chuj wie jak. Od czasu do czasu, nie więcej. Wkurzało to Weronikę, dlatego starał nie palić się w jej pobliżu, bo i tak wiedziała o
stanie dziewczyny.

blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz