Przechodząc wśród półek z rzeczami dla kobiet (nie wiedziała do czego są podpaski, ponieważ nie wiedziała ze takie coś jest) Maria wpadła na rudowłosą dziewczynę.- Sorry - Wyminęła ją. Przyszła po paczkę papierosów. Idąc wzdłuż, na dziale z rzeczami do opatrunków dostrzegła chłopców. Dyskutowali o tym co się stało jakiemuś grubemu chłopakowi. Kiedy padło nazwisko tego smroda, spięła się.
- Nie stać nas - Szepnął najniższy, nazywał się Eddie Kaspbrak, dzieciak który miał przesrane ze swoją matką.
- Po co wam to - Zza pleców usłyszała tą sama dziewczynę która potrąciła idąc.
„ To ta nimfomanka " pomyślała, krzywiąc się.- Kolegę załatwił taki jeden - Nagle Stanley zobaczył przysłuchująca się całemu zdarzeniu Marie (kojarzył ja z widzenia, ale nie znał imienia ani nazwiska), widząc to szybko podeszła do kasy. Łapiąc za losowy produkt.
- Dzień dobry, ładne ma pan okulary mogę przymierzyć - Spytała uśmiechając się zalotnie. Podał je jej, a ina wsunęła je lekko na nos
- Do twarzy ci - Pokiwał głowa, chciała pomóc tamtym chłopakom, dlatego oddając je rzuciła coś, dlatego musiał się schylić. Odwróciła się i machnęła ręka, skrzywili się, ale po chwili wybiegli z sklepu zwalając coś. Scrooge skorzystała, a następnie wpakowała trzy paczki Malboro.
- Przepraszam i Do widzenia - Wychodząc dołączyła do niej Beverly
- Wzięłaś papierosy - Spytała dorównując jej kroku, kiwnęła głowa na tak - Dasz mi, oddam ci przy następnym razie - Wyciągła z pochwy jedna z paczek, rzuciła ją. A ruda złapała zręcznie. - A tak w ogóle Beverly , Beverly Marsh się nazywam - Wyciągnęła rękę w stronę Marii
- Maria Scrooge miło mi - Złapała za jej dłoń, a później zabrała swoją i włożyła do kieszeni spodni.
Po drugiej ulicy idąca Weronika podbiegła do koleżanki. Zauważyła jak stoi przy wejściu za zaułek i patrzy.
- Hej - Szepnęła - O to Ben - Srcooge zmarszczyła brwi i odwróciła się na słowa Knoel
- Znasz go? - Spytała na co Wera przytaknęła. - Chodźmy tam - Machnęła ręka w stronę frajerów
- Czemu to jest w kształcie H - Spytała trochę za głośno Weronika. Richie zareagował i zasłoniła Bena
- Nie ważne idźcie stad nie chcemy was tu - Syknął, Bill położył dłoń na jego ramieniu
- Richie uspokój się, zobaczyły i tak już - Westchnął Stanley
- To ta pizda mu zrobiła Bowers prawda? - Scrooge ścisnęła dłonie w pieści, aż jej knykcie pobladły. Eddie pokiwał głową. - Zapierdole tego lalunia - Fuknęła kopiąc kamyka
- Ssspokojnie - Zająknął się Denbrough - NNNic mu nie zzzzrobi...-
- Maria zrobi uwierz - Wtrąciła się Weronika - Złamała mu nos - Richie przeklął pod nosem
- Teraz ci to zrobili? - Dziwaczka zwróciła się ku Benowi, przytaknął - Gdzie? - Przykucnęła na przeciwko
- Na moście - Wyciągnęła paczkę papierosów a z niej papieros. Z drugiej kieszeni zapalniczkę. Zapaliła go, wzięła pierwszy wdech, a następnie wypuściła dym.
To głupie być może zdaniem innych, ze w tak młodym wieku można popaść w nałóg, ale co poradzić. Nie można temu zapobiec. Mari zapalenie pomagało się uspokoić, nie umiała inaczej. Zreszta nie paliła, w chuj wie jak. Od czasu do czasu, nie więcej. Wkurzało to Weronikę, dlatego starał nie palić się w jej pobliżu, bo i tak wiedziała o
stanie dziewczyny.
CZYTASZ
blood
HorrorTrzy dziewczyny i grupka frajerów Starczy? No to wchodź tu *To opowiadanie to nie żadne rakowisko*