,, dobranoc "

158 12 13
                                    


2

Usłyszała głosy chłopaków, automatycznie się podniosła. Zobaczyła jak Bill wbiega, przystanął. Wyglądnęła, by zobaczy co się dzieje. Denbrough gadał z jakimś chłopcem (Georgie). Coś między sobą mówili. Aż nagle strzelił mu w głowę, dzieciak upadł. Zaczął się trząść jakby dostał jakiegoś ataku.

Otworzyła szeroko oczy widząc jak zmienia się w klauna. Zdziwiła się nie czując strachu a fascynacje. Jego śmiech nie powodował u niej gęsiej skórki jak u reszty. Sprytnie złapał Bill'a w swe szpony, zaczął manipulować. Nawet nie zauważyła jak Beverly stała już ożywiona, nagle niespodziewanie Richie skoczył na potwora wbił mu w facjatę.

Zamknęła oczy, nie wyczuła jak zaczęło się wielkie starcie. Wszyscy oprócz jej masywnie skakali na potwora, kiedy było już wykończony. Leżał nieruchomo. Wszystkie dzieciaki odsunęli się, a Maria zbliżyła.

Zapanował spokój, wydawało się, że to już koniec. Podniosła głowę, wzruszyła ramionami

- Załatwiliście go - Stwierdziła, zaczęła się wycofywać, ale poczuła jak wielka dłoń owija się o jej nogę. Upadła na ziemie, zaczął ja wciągać. Złapała się krawędzi, był silny. Ledwo wytrzymywała. Stanley złapał za jedna jej dłoń a Bill za druga, ciagle z całej siły, by to coś uwolniło ją ze swoich objęć.

Zrzuciła ostatnie spojrzenie w stronę Stanley'a, mógł z jej oczów wyczytać smutek oraz poddanie. Nie potrafił puścić, zbyt ją kochał.

- Dobranoc - Wyszeptała, poluźniła uchwyt. Uris widząc jak dziewczyna powoli razem z potworem niknie w otchłani. Krzyknął tak głośno, aż mogło by rzec, że było go słuchać za granice miasteczka Derry.

Weronika widząc to wszystko poczuła jakby jej serce przełamało się na pół. Straciła ważna dla niej osobę. Podbiegła tam, z oczu poleciały łzy które spłynęły prosto w otchłań. Chciał skoczyć jednak, załzawiony Stanley złapał ją. Zaczęła się szarpać, aż w końcu zaznał się spokój. Natalia i Beverly patrzyły tempo przed siebie, nie wiedziały co maja teraz czuć, dla nich Maria była podejrzana, tak jakby sama pchała się na smierć.

***

Minęło kilka dni po śmierci Marii, wszyscy zebrali się i przysięgli robiąc sobie rany na dłoniach, ze po mimo zagrożenia wrócą by uratować dzieci przed potworem. Który zwał się TO. Weronika postanowiła, że własnoręcznie przy następnej okazji załatwi tego skurwiela.

Stanley nie umiał się pozbierać i znając go nigdy tego nie zrobi. Nigdy nie znajdzie znowu takie wspanialej dziewczyny, nigdy jej tak nie pokocha. Żałował tego, że nie wyznał jej uczuć. Chciałby cofnąć czas, uratować ją, a następnie żyć długo i szczęśliwe. Jednak po prostu bajki nie istnieją, nie ma ludzi idealnych, nie ma cudów.





& & &

ninjacrystal GirlWithStrangeIdea balloongirll



No to nara to już koniec

blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz