Rozdział 4 ,,Derry"

150 13 2
                                    

Zdyszana Maria wbiegła do biblioteki co nie uległo padnięcia wzroku wszystkich na nią. Zauważyła siedzącą przy książkach Weronika, usiadła obok niej na krześle

- Co tak długo - Oderwała uwagę od książki i spojrzała na Scrooge

- Nie uwierzysz - Schyliła się, by nikt inny oprócz ich tego nie słyszał. - Jak weszłam do łazienki żeby twarz, zauważyłam w lustrze za sobą balonika, przyznał było to przerażajace, dlatego z ciekawości podeszłam i spróbowałam dotkną, wybuchnął rozlewając z siebie chyba krew - Skrzywiła się - Nawet nie próbowałam sprzątać po prostu pobiegłam do drugiej, zmylam to wszystko z siebie, ubrałam nowe ubranie - Odchyliła się kiedy skończyła

- Dziwne - Zmarszczyła brwi Knoel - Bardzo dziwne  - Podrapała się po czubku głowy

- Ale dobra, znalazłaś coś - Spytała, zaglądając lekko co czyta

- Powiem tylko, że Derry jest niebezpieczne - Westchnęła, zamknęła książkę odstawiając na bok. - Na moim miejscu już dawno bym spięprzyła stąd, ale wie jak rodzice - Wzruszyła ramionami

- Słyszałaś o niedawnym nawet zaginieciem chłopca? widziałam go praktycznie przedostatnia, biegł za łódeczką schylił się do wpływu na ścieki, było by okey, ale z racji, ze zbyt długo tam siedział. Znudziło mi się przyglądanie - Poprawiła pupę na krześle bo  zaczęła zjeżdżać - Automatycznie poszłam zapisywać to wszystko w pamiętniczku -  

- Ouu - Wstała a za nią Maria, wyszli na zewnątrz. Weronika zauważając Bowersa, poczuła fale zimna. Nie cierpiała tęgo człowieka  z ryjem świni.

- Nie patrz na niego, zauważy, ze się boisz - Szepnęła Scrooge do ucha koleżanki. - Dlatego będzie miał haka na ciebie -  Weronika strasznie podziwiała Marie za jej odwagę, kiedyś jak zobaczyła ja pierwszy raz, było jej smutno, że sobie nie poradzi. Była typowym kurduplem. Teraz wyrosła oraz przybrała mocnych kształtów kobiecych  których połowa dziewczyn jej zazdrościła, przez co z zazdrości kpiła z niej, jaka to z niej gruba krowa. A włosy, które kiedyś sięgały za dupę, teraz ledwo dotykają ramion. Ścięła je, ponieważ dotknął ich Henry.

- Aaale on tu przyjdzie - Zaczęła ciężko oddychać, chciał wziąć inhalator, wypadł jej. Maria podniosła go i podała koleżance. Zaczęła wdychać lek.

- Jeśli tu jestem to ci nic nie zrobi - Uśmiechnęła się, poklepała po plecach Knoel.

blood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz