08: "Czas na Twoją karę księżniczko."

2K 78 8
                                    

 - I co? Teraz się mnie nie spodziewaliście. - otworzyłam szeroko oczy na głos Justina, który stał oparty o ścianę i patrzył na nas z cynicznym uśmieszkiem. O nie!

Blondyn wyprostował się i odwrócił się do niego, chowając mnie za sobą. Ścisnęłam jego koszulkę w moich małych piąstkach.

- Wyjdź stąd i daj nam żyć! - warknął Tobie do chłopaka, który tylko się zaśmiał.

- Wyjdę, ale z nią. - wskazał na mnie. - Twoja mała ma przesrane. - powiedział i zaśmiał się kpiąco.

- Hope, uciekaj do basenu. - usłyszałam szept koło ucha. Pokiwałam głową i odsunęłam się od chłopaka.

- Nie radzę Ci uciekać, bo możesz już nigdy nie zobaczyć brata. - w jego dłoniach znikąd znalazła się broń. Spojrzałam na niego przerażona i nie wiedziałam, co mam zrobić.

- Podejdź do mnie, mała. - powiedział, patrząc mi w oczy. - Albo broń wystrzeli w pierś Twojego braciszka. - powiedział z tym kpiącym uśmieszkiem. Nie poznawałam go. Był zupełnie inny, niż przedtem.

- Dlaczego to robisz? - spytałam odważnie, stojąc w tym samym miejscu i patrząc mu w oczy.

- Bo mi się tak podoba. - powiedział kpiąco.

- Nie ruszę się stąd, dopóki mi nie odpowiesz! - warknęłam do niego, a on się zaśmiał.

- No cóż. Stracisz brata. - powiedział zadowolony i odbezpieczył broń, celując w blondyna.

- Nie rób tego! - krzyknęłam, kiedy miał już strzelać. Chłopak zaśmiał się, a ja ruszyłam w jego stronę.

- Hope, uciekaj! - warknął blondyn, łapiąc moją rękę. Spojrzałam na niego smutno.

- Nie mogę tego zrobić. Tylko Ty sprawiasz, że się uśmiecham. Nie przeżyłabym, gdybyś umarł. - powiedziałam cicho i przytuliłam go lekko.

- Dalej. - powiedział znudzony Justin. Odkleiłam się od Tobie'go i uśmiechnęłam się do niego ostatni raz. Podeszłam powoi do Justin'a, ale w połowie drogi do salonu wbiegło trzech chłopaków, w tym mulat i podbiegli do chłopaka, łapiąc go.

- Co wy robicie?! - pisnęłam i chciałam się cofnąć, ale zostałam popchnięta na ścianę.

- Stój tu, mała kurwo! - warknął Justin, przypierając mnie do ściany. Patrzyłam, jak wyprowadzają nieprzytomnego blondyna, a w moich oczach zebrały się łzy.

- Mieliście go zostawić. - szepnęłam, łapiąc się za głowę.

- Mówiłem, że pożałujesz tego, że uciekłaś. A on nam w tym pomoże. - mruknął zadowolony Chłopak i złapał mój nadgarstek. Skrzywiłam się, czując ból na świeżych ranach, ale nie odezwałam się.

- Miałaś przestać się ciąć, pusta dziwko! - warknął chłopak, nie odwracając się do mnie. - Ale skoro chcesz, to ja Ci w tym pomogę. - powiedział tajemniczo i wyprowadził mnie z domu, prowadząc do samochodu. Wepchnął mnie do niego i trzasnął drzwiami. Kiedy okrążał samochód, ja próbowałam otworzyć drzwi, ale mi się nie udało.

- Są zablokowane. - powiedział i odpalił samochód, ruszając z podjazdu. Nawet nie wiem, kiedy w jego ustach znalazł się odpalony papieros, ale ja w tym momencie też miałam na niego ochotę.

- Kurwa! - zaklął chłopak, patrząc we wsteczne lusterko. Spojrzałam tam i zobaczyłam policję. Jestem uratowana

- Pamiętaj, że mamy Tobie'go. Jeśli piśniesz słówko, chłopak pozbędzie się głowy. - powiedział i skierował papierosa w moją stronę. - Weź, nie chcę mandatu. - powiedział. Pokiwałam głową i wzięłam od niego fajkę. Chłopak uchylił okno po mojej stronie, a ja zaciągnęłam się mocno.

Please, Fix Me! (First Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz