16: "Zabiłaś Justin'a, dziwko."

1.5K 52 3
                                    

Siedziałam na łóżku i patrzyłam przez łzy na spływającą krew z mojego nadgarstka. To było takie odprężające. Wiem, że obiecałam sobie więcej tego nie robić, ale nie mogłam się powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. Przegrałam. Znowu. To tak, jakbyś walczyła z doświadczonym zabójcą, kiedy sama nigdy nie podniosłaś na nikogo ręki, nie chodziłaś na żadne sztuki walki. Nawet w dzieciństwie nikogo nie uderzyłaś. To oczywiste, że przegrasz. Nie masz żadnych szans. A on będzie Cię powoli zabijał, upajając się widokiem. Odprężał by go widok ulatującego z Ciebie powoli życia. Miałby świadomość, że udało mu się zniszczyć życie kolejnej rodziny. Zamienić je w koszmar. I to by go uszczęśliwiało. 

Pamiętaj, że jak już zaczniesz, nie skończysz z tym. To jest, jak papieros: raz zapalisz, a potem będziesz palić do końca swego nędznego życia.

Znowu zbliżyłam nóż do skóry i przecięłam ją, tworząc głębszą ranę, z której, od razu, zaczęła lecieć krew. Znowu to odprężenie. Przymknęłam powieki, aby choć trochę zahamować łzy, jednak to mi nie wychodziło za dobrze. Mogłabym nawet powiedzieć, że efekt był odwrotny. Łzy ciekły z moich oczy, jak z wodospadu i to było chujowe uczucie. Bo znowu pokazywałam, jak słaba jestem. Że można mnie zranić tak prostym gestem. I to było złe. Przeżyłam gorsze rzeczy i nie reagowałam aż tak emocjonalnie. Ale to wszystko mogę zgonić na Tobie'go. Gdybym go nie poznała i mu nie uwierzyła, nie zaczęłabym się uśmiechać, uwalniając przy tym wszystkie moje uczucia, które próbowałam uśpić. I prawie mi się to udawało. Gdybym miała jeszcze trochę czasu, podołałabym temu. W końcu z okazywaniem radości mi się udało. Później była jakakolwiek sympatia do drugiej osoby, a na końcu uśmiechanie się. To mi się udało. Dałam radę wyzbyć z siebie wszystkie pozytywne uczucia, więc z tymi negatywnymi też by mi się udało. I pozostałaby tylko obojętność. Błoga obojętność. 

Przy kolejnej kresce na nadgarstku, rozkleiłam się na dobre. To była wyjątkowo mała rana, gdyż opanował mnie niekontrolowany szloch i odrzuciłam zakrwawiony nóż na koniec łóżka. Nie mogłam tak dłużej. I tu nie chodziło o okaleczanie się. Ja musiałam odejść. Musiałam zniknąć , choćby na chwilę, i przemyśleć kilka spraw. Chciałabym to zrobić tak, aby nikt nie wiedział, gdzie się znajduję. Ale to przecież niewykonalne. Justin i jego banda znają wszystkich. Wszędzie. A to mi nie ułatwia sprawy. 

- Coś Ty zrobiła dziewczyno?! - usłyszałam zdenerwowany głos. Nie spojrzałam w źródło tego dźwięku, tylko patrzyłam na mój nadgarstek, z którego wypływało coraz więcej krwi. Ulatywało ze mnie życie. Byłam tego świadoma, a mimo tego nic z tym nie zrobiłam. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że gdy teraz stracę przytomność, mogę nigdy jej już nie odzyskać. Przecież to, że w ogóle żyję, samo w sobie jest cudem. Niejedna dziewczyna w lepszym stanie ode mnie umarła. Nie udało się jej. Nie miała tyle szczęścia. Powinnam za to dziękować? A może przeklinać za to Boga?

- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziałam, kiedy usłyszałam kroki. Nic sobie nie zrobił z moich słów. Jak zwykle zresztą. Nikt nigdy nie brał mojego słowa na poważnie. A teraz zaczynam dostrzegać, dlaczego. Przecież ja jestem beznadziejna.

- Hope, opanuj się. Ty nie możesz tego zrobić. - powiedział. Chciałam się zaśmiać, ale zamiast tego, z moich oczu poleciało jeszcze więcej łez. 

- Dlaczego niby?  - spytałam kpiąco, co było dobre. Mimo to, w jakim stanie się znajduję, nadal stać mnie na kpiący ton. 

- Bo mi na Tobie zależy. Jesteś moją przyjaciółką. - usłyszałam. Spojrzałam na chłopak,który był już koło łóżka. Zbyt blisko. Naruszał moją przestrzeń osobistą.

- Od kiedy bijemy  przyjaciół i osoby, na którym nam zależy? - spytałam kpiąco. W jego czekoladowych oczach widziałam, że zabolały go moje słowa. A to dobre. On jakoś się mną nie przejmował, kiedy mnie bił. A może to wcale nie był ból? Może to kpina, tylko ja źle to odczytałam? Przecież on nie interesuje się innymi, bliskimi mu, osobami. Jest tylko bezdusznym skurwielem, który widzi tylko czubek własnego nosa. 

Please, Fix Me! (First Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz