Tydzień Później
- Jutro będziesz mogła już wyjść. Twój stan znacznie się poprawił, a to wszystko dzięki temu, że zaczęłaś jeść. - Liam skarcił mnie spojrzeniem, a ja uśmiechnęłam się do niego słodko. Miałam nadzieję, że zapomni o tym, co było kiedyś. Ja próbowałam. Tak więc zaczęłam jeść i to tyle, ile dałam radę w siebie wpakować. Efekt? Przytyłam już trzy kilo. Fakt, miałam ochotę ćwiczyć, aby to spalić, ale jednak się powstrzymałam. Przecież wiedziałam, że miałam przytyć, a nie schudnąć jeszcze bardziej. A znając mnie, schudłabym jeszcze pięć kilo, a to równałoby się z moją śmiercią. Bo ile może wytrzymać organizm?
- Dziękuję i obiecuję, że poprawię swoje zachowanie. - powiedziałam, na co chłopak zaśmiał się lekko. Ten tydzień minął mi szybko i szczęśliwie. Cały czas był przy mnie Justin. Nawet razem spaliśmy! Oczywiście do niczego między nami nie doszło. Tylko spaliśmy.
- Mam nadzieję. Będę Cię sprawdzał. - wskazał na mnie palcem, na co się zaśmiałam.
- Oczywiście. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy i w tym czasie do sali wszedł mój blondyn z pizzą, po którą wyszedł dwadzieścia minut temu. Kurwa, przegrałam zakład! Miał przyjść po pół godzinie! Głupi chuj!
- I co? - spytał, patrząc na mnie zadowolony. Spojrzałam na niego, nie wiedząc, o co mu chodzi. Znaczy wiedziałam, ale udawałam, ze nie.
- Co co? - spytałam. Liam wskazał na drzwi, informując nas, że wychodzi, a ja posłałam mu ostatni uśmiech. Chłopaki uprzedzili mnie, że brunet przesiaduje tu tyle tylko ze względu na mnie. Kiedy tylko to usłyszałam, obydwoje dostali opierdol. Zwyzywałam ich, jak nigdy, ale poskutkowało, bo Payne pracuje tyle, ile powinien. Albo tyle, ile wcześniej. Nie wiem.
- Mieliśmy zakład. - chłopak wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego, ale nie było go już przy drzwiach, tylko koło mnie. Na łóżku. Z kartonem pizzy pomiędzy nami.
- Nie wiem, o czym mówisz? - zaśmiałam się. Chłopak spojrzał na mnie i wstał. - No przecież żartuję. - powiedziałam, kiedy zorientowałam się, że chce mnie łaskotać. Wiem, że miał zabronione, ale, jak już mówiłam, poprawiło mi się. Nie miałam już ataków, co było lepsze dla mnie.
- No więc. - przerwał, a ja bałam się tego, co zaraz powie. - Chcę, abyś... - znowu przerwał, trzymając mnie w napięciu, co bardzo mnie irytowało.
- No wyduś to z siebie Jus. - powiedziałam głośno. Nie lubiłam napięcia. To chyba oczywiste.
- Pocałuj mnie. - powiedział. Okej, nie ma pro... Zaraz, co?! Mam go pocałować?! Tak po prostu?!
- C...co? - zająknęłam się. Byłam w szoku. Oczywiście, chciałam to zrobić od tygodnia, ale bałam się. Bałam się, że on się założył i teraz dąży do wygranej. Za dużo filmów i książek! Podpowiedziała mi świadomość. On tego nie zrobił! Jesteś głupia! Tym razem jej uwierzyłam.
- Pocałuj mnie. - powiedział i usiadł na przeciwko mnie. Odsunął pizzę i przysunął się tak, że nasze kolana się stykały. Odetchnęłam głęboko i zbliżyłam się do niego powoli. Tak, trzymałam go w napięciu. 1:1 chuju! - Oh, zrób to w końcu. - warknął cicho do mnie i zbliżył się, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, który dałam mu z przyjemnością. Nasze języki toczyły zawziętą walkę, a w moim brzuchu wybuchło miliony motylków, które tańczyły po całym brzuchu.
- Hej, gołąbeczki, odklejcie się w końcu od siebie. - usłyszałam obok, przez co odskoczyłam od chłopaka wystraszona i spojrzałam na sprawcę mojego mini zawału. Kogo zobaczyłam? Niall'a i Louis'a. Oni zawsze przychodzili w najmniej odpowiednich momentach. Głupki.
CZYTASZ
Please, Fix Me! (First Book) Zakończone
JugendliteraturHope - siedemnastoletnia dziewczyna, która nie ma łatwo w życiu. Mimo swojego imienia, straciła nadzieję na lepsze jutro. Ta nastolatka niczemu nie zawiniła, a jej życie często przypomina piekło. Kiedy miała czternaście lat, została porwana. Była po...