14: "Brakowało mi tego Twojego poczucia humoru"

1.7K 58 17
                                    

Od zemdlenia dziewczyny minął tydzień. Było z nią bardzo źle i lekarze tracili nadzieję, że się polepszy. Na wybudzenie dziewczyny ze śpiączki były szanse zerowe. Jednak Justin z przyjaciółmi nie tracił nadziei. Tak na prawdę nie chciał dopuścić do swojej świadomości, że przez niego mogłaby umrzeć. Nie chciał nawet tak myśleć. To go zabijało. Uczucie do niej go zabijało. 

Znowu siedział przy jej łóżku i patrzył na jej wychudzone ciało. Tak na prawdę, przerażało go ciało dziewczyny. Z jednej strony dziwił się, że ona jeszcze żyje. Widok jej ciała był okropny. Wyglądała, jak kościotrup, tylko że ze skórą. Pluł sobie w twarz, bo nie umiał jej dopilnować. Gdyby tylko się nią bardziej zajął, może by jej tu nie było.

Martwił się tym, jak sobie bez niej poradzi. Przez ten czas przyzwyczaił się do niej. 

Siedział przy łóżku, trzymając ją za rękę i patrzył na nią. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie sypia. Ciemnie wory pod oczami było widać z dużej odległości, wklęsłe policzki dawały złudzenie, że jest ćpunem. Nic bardziej mylnego. Chłopak, odkąd poznał dziewczynę, ćpał tylko raz. W tą noc, kiedy próbował zgwałcić dziewczynę. Na samo wspomnienie miał ochotę sobie przywalić. Żałował tego cholernie, ale zdawało się, że dziewczyna o tym nie pamiętała. A może pamiętała i miała mu to za złe, ale tego nie okazywała? Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Chciałby wiedzieć, co siedzi w jej głowie, ale to było niemożliwe. Niestety.

W rozmyślaniach przerwał mu uścisk na ręce. Był ledwo wyczuwalny, jednak on był uważny. Każdy, nawet najmniejszy ruch, go niepokoił. 

- Hope? - spytał cicho i pogłaskał kciukiem jej dłoń. Chciałby, aby dziewczyna otworzyła oczy i z nim porozmawiała, ale jedyną reakcją było ponowne ściśnięcie.

- Zayn! - krzyknął doniośle. Przyjaciel, który czekał na korytarzu, wparował do pomieszczenia i posłał blondynowi zdziwione spojrzenie. 

- Zawołaj lekarza. - powiedział szczęśliwy. - Ścisnęła mi rękę. - wytłumaczył, kiedy zobaczył pytające spojrzenie Mulata.

- Jesteś pewny? - spytał niepewnie. Nie wiedział, jak ma się zachować. Po raz pierwszy widział przyjaciela w takim stanie, a znali się długo. - Wiesz, że Liam się wkurwi, jak to znowu Twój wymysł. - martwił się, bo takie akcje zdarzały się kilka razy dziennie od tygodnia. Było to irytujące, ale zrozumiałe. Na pierwszy rzut oka było widać, że Justin potrzebuje Hope do normalnego życia. Nigdy się nie spodziewał, że jego przyjaciel się tak przywiąże do jakiejkolwiek dziewczyny. Kiedyś wydawało się to wręcz niemożliwe. 

- Tak, jestem pewny. - westchnął blondyn. Nie był zły na przyjaciela. Rozumiał jego zmartwienie. - Znowu to zrobiła. - powiedział, kiedy znowu poczuł uścisk. Tym razem mocniejszy. 

- Już idę. - powiedział Mulat i wyszedł z sali, zostawiając Justin'a samego. Bieber był w niebie, myśląc, że znowu obaczy te piękne oczy dziewczyny. Na myśl o jej uśmiechu, miał ochotę skakać ze szczęścia, jednak nie mógł tego zrobić. I tak nie wyglądał, jakby był normalny, a jeśli ktoś by wszedł i zobaczył, jak skacze ze szczęście, mógłby wywnioskować, że potrzebna mu opieka psychiatry. A to nie było prawdą. Prawdą było to, że kochał dziewczynę, jednak nie przyznawał tego przed samym sobą. Wstydził się. Nie miał czego, bo przecież miłość to nie powód do wstydu, jednak chłopak myślał inaczej. I tak naraża ją na niebezpieczeństwo, a jeśli ktoś nieodpowiedni by się dowiedział o jego uczuciu, mogłoby się to źle skończyć. Nie dla niego, lecz dla niej. A to by go zabiło.

- Co tym razem, Bieber? - do sali z westchnięciem wszedł Liam i spojrzał na przyjaciela znudzony.

- Ściska moją rękę. Sam zobacz. - brzmiał, jak by był chory psychicznie. Uśmiech na jego twarzy nie poprawiał sytuacji. Z nim wyglądał, jakby mu totalnie odbiło, ale nie przejmował się tym. Teraz liczyła się tylko dziewczyna.

Please, Fix Me! (First Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz