15: "Na prawdę myślałaś, że Ci pomogę?"

1.5K 57 9
                                    

Leżałam na łóżku i słuchałam opowieści Harry'ego. Mówiąc szczerze, zrobiło mi się miło, kiedy zaczął opowiadać, że brakowało im mnie. Mówił, że w domu była napięta atmosfera, przez co były ciągłe kłótnie. Justin przychodził tylko aby się przebrać i umyć, a kiedy ktoś mu powiedział, żeby odpoczął, unosił się i wszczynał awantury. Loczek twierdzi, że coś jest na rzeczy, ale ja w to nie wierzę. Niby Justin miałby czuć coś do mnie? Śmieszne. Ja nie jestem do kochania.

- Hope, jesteś z nami? - usłyszałam śmiech, przez co spojrzałam zdezorientowana na Vic.

- Co? - zmarszczyłam brwi, nie wiedząc, o co chodzi, co spotkało się z kolejną salwą śmiechu.

- Odleciałaś. - powiedział rozbawiony Lou, a ja nadal nie wiedziałam, o co im chodziło. Co ich bawiło.

- Twoja mina była bezcenna. - wytłumaczył mi Niall, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem.

- I wy macie czelność się ze mnie naśmiewać? - uniosłam brew z lekkim, prawie niewidocznym uśmieszkiem.

- Tak. - powiedział prosto z mostu Harry.

- Aha, dzięki. - powiedziałam, patrząc na niego. Miałam nadzieję, że powie coś innego, żebym mogła ich wkręcić, jednak on zniszczył mi plany. Dupek.

- Mam jedzenie! - do sali wparował zadowolony Justin, strasząc przy tym Harry'ego, który podskoczył na krześle i prawie z niego spadł. Tym razem to ja zaczęłam się śmiać z niego.

- Ty kurwo. - mruknął rozbawiony do Justin'a, który nie mógł przestać się śmiać. Loczek patrzył na niego "urażony", co wyglądało naprawdę śmiesznie. Chyba czekał, aż przestaniemy się z niego śmiać, ale na razie się na to nie zapowiadało.

- Obrażam się na was. - powiedział i uniósł głowę do góry. Mimo tego, jak bardzo poważny chciał być, na jego twarzy robił się coraz większy uśmiech.

- Hazz, nie obrażaj się. - jęknęłam, trącając go w ramię.

- Jęki zostaw na później, kochanie. - spojrzał na mnie i poruszył brwiami w śmieszny sposób. Chciałam się zaśmiać, ale w tym momencie przypomniały mi się wydarzenia sprzed trzech lat.

Retrospekcja

Znowu słyszałam jego kroki. Wiedziałam, że jest coraz bliżej. Jego kroki stawały się głośniejsze, a z każdym kolejnym, odsuwałam kawałek w tył. Miałam nadzieję, że uda mi się uciec. Łudziłam się, że zniknę, wtopię się w ścianę, czy coś. Wszystko by było dobre, aby tylko uciec przed nimi. Gdziekolwiek. Po prostu marzyłam o tym, aby się uwolnić.

Kroki ucichły. Nie wiedziałam, gdzie on jest. Nie słyszałam nic. Czy odetchnęłam z ulgą? Nic bardziej mylnego. Byłam tutaj dopiero piąty dzień, a wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego. Nie. Wręcz przeciwnie. To cisza przed burzą.

Tak, jak podejrzewałam, drzwi otworzyły się, a w nich zobaczyłam zarys postaci. Mimo że nie widziałam jego twarzy, bardzo dobrze wiedziałam, kim on jest. Czułam jego perfumy. Te perfumy, które zapamiętam do końca życia.

Chwilę stał tak w ciemnościach, ale w końcu ruszył do przodu, wchodząc tym samym do pokoju(?) Zapalił światło, które mnie oślepiło na moment i słyszałam, jak cały czas się zbliża. Z każdym jego krokiem do przodu, ja odsuwałam się do tyłu, aż w końcu trafiłam na ścianę. Chłopak zbliżał się coraz bardziej, a ja nie mogłam nawet nic zobaczyć, bo moje oczy nie były przyzwyczajone do światła. Kiedy ,w końcu, odzyskałam ostrość, zobaczyłam, że on jest już prze mnie. Kucnął przede mną i patrzył na mnie z cynicznym uśmieszkiem. Podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku, na co cofnęłam głowę i spojrzałam na niego z obrzydzeniem, co spotkało się z jego śmiechem.

Please, Fix Me! (First Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz