Lily
Nienawidzę go. Skąd on ma tyle siły? Ja nie mogę nawet wstać a on nadal tańczy. Zostawił mnie samą. Idiota, ale spokojnie ja się zemszcze. On zostawił mnie pierwszy więc ja to skończe i zostawie jego, ciekawe jak się zachowa co?- Idę do domu. - krzyknęłam żeby mnie usłyszał ponieważ muzyka była bardzo głośna.
- Zaczekaj na mnie chwilę zaraz pojedziemy. - złapał mnie za rękę kiedy już chciałam iść.
- Nie mam już ochoty i siły tu siedzieć.
- Dlaczego? Ej co jest?
- Nic po prostu chce do domu.
- To poczekaj pójdę tylko do nich i powiem, że jedziemy. - no nie powiem że się tego nie spodziewałam no wiedziałam że wróci ze mną ale to dopiero początek zabawy - Jestem, możemy już jechać.
- Jasne. - ton mojego głosu był trochę lekceważący muszę przyznać.
- Nie będę zły o to jakim tonem się do mnie odezwałaś bo wiem, że jestest zmęczona.
- Mądry chłopczyk.
- Lily?
- Mhm?
- Jesteś zmęczona czy zła na mnie? Bo ciężko mi to odgadnąć.
- Domyśl się kochanie. - podkreśliłam delikatnie ostatnie słowo wypowiadając je trochę głośniej.
- Czyli zła.
- Chyba mam o co.
- No to o co niby?
- Kazałeś mi tu przyjechać chociaż nie chciałam a później bawiłeś się z jakimiś laskami.
- Czyli jesteś zazdrosna?
- Nie mam o co.
- Masz racje jesteś od nich o wiele ładniejsza.
- Ładniejsza? Tylko?
- Jesteś najpiękniejsza.
- Lepiej ale nie zadowala mnie to w stu procentach.
- Zadowalać to będę cię ja już niedługo.
- Gdyby zabijali za marzenia już dawno byłbyś martwy.
- Ty razem ze mną.
- Dlaczego niby?
- Bo marzyłaś o mnie.
- Już byś chciał.
- No bardzo. - Agus zadzwonił po taxi ponieważ wypił.
- Wiesz, że na początku jak was poznałam to pierwszą osobą która mu się spodobała był Julian.
- A nie ja? Wogóle czemu on?
- Bo jest strasznie przystojny, kochany, uroczy...
- Dobra przestań już ważne jest to że ostatecznie wybrałaś najlepszą opcję.
- Czy ja wiem. Juli jest teraz wolny a ja muszę się użerać z tobą.
- Lecisz na mnie.
- Oczywiście.
- Nie zaprzeczasz to najważniejsze.
- Dla ciebie czy dla mnie?
- Dla nas.
- Nas.
- No tak może jeszcze
nieoficjalnie ale jesteś moja.- Twoja? Hahaha widzisz jak chcesz to potrafisz być zabawny.
- Mała...
- Tylko nie mała.
- Denerwujesz mnie strasznie ale to w pewnien sposób pociagające. - obok nas zatrzymała się dwójka dość starszych osób, trzymali się za ręce więc uznałam ich za małżeństwo. Po słowach Agusa skierowali na nas swój wzrok a mi zrobiło się dziwnie głupio.
- Jesteś obrzydliwy. - nadal nie patrzyłam mu w oczy cały czas spoglądałam na przyglądającą się nam parę.
- W nocy tak nie mówisz. - to oburzenie na ich twarzy aż mnie zabolało, a brunet specjalnie powiedział to głośno i bardzo wyraźnie.
- Możesz się zamknąć? Ludzie się patrzą.
- Jesteś piękna więc się patrzą. - nie powiem w pewnien sposób zrobiło mi się miło. Ja bardzo chciałabym dać mu szansę, ale zwyczajnie boje się odrzucenia. On jest kimś znanym, osobą publiczną a ja tak naprawdę nikim. Niedługo wyjade a on zostanie i będzie kręcić się wokół niego mnóstwo ładnych dziewczyn, ufam mu ale póki co nie na tyle żeby być z nim na tak wielką odległość. - Kochanie taxi. - usłyszałam jak zacząć do mnie mówić.
- Tak, idę. - wsiadłam do auta a zaraz po mnie Agustin.
- Co cię tak rozmarzyło?
- No pomyśl.
- Czy ty nie za dużo o mnie myślisz?
- Mam przestać?
- Nie zazdrośnico.
- Nie jestem zazdrosna.
- Jasne, jasne ja swoje wiem.
- Ciekawe co.
- Gdybym siedział z chłopakami to chciałabyś już jechać?
- Jakie to ma znaczenie?
- Duże, ale zrozum że zarówno Belén jak i Agus są dla mnie tylko i wyłącznie przyjaciółkami.
- Jedna jest twoją ex.
- Naprawdę ci to przeszkadza?
- Gdyby miała faceta to nie przeszkadzałoby mi to ani trochę ale jest śliczna i wolna...
- Ale ja chce ciebie idiotko.
- Tak?
- Tak.
****
Krótki tak wiem, ale chociaż jest. Kompletnie nie mam weny a do tego choroba i nauka trochę zabierają mi czas.Tak wogóle to Happy 2018.❤