Lily
Wracaliśmy do domu kiedy zauważyłam Lucasa.
- Czy to nie jest Lucas? - zapytałam chłopaków.
- To on tylko czemu wraca pieszo. - odpowiedział Agus i zjechał na pobocze. Maxi zawołał Lucasa a ten przybiegł do auta.
- Życie mi ratujecie. - oznajmił.
- Co się stało? - zapytałam.
- Mój samochód się popsuł.
- Nie mogłeś zadzwonić?
- Telefon mi padł.
- Stary. - zaśmiał się Agus.
- Dobra dawaj do domu musimy się szybko spakować za 1,5h po nas przyjadą.
- To czym jedziemy? - dopytywałam.
- Mike wypożyczył busa.
- Okey.
Przez resztę drogi moi przyjaciele śmiali się i śpiewali. Miałam niezły ubaw szczególnie kiedy Lucas zaczął śpiewać. Agus zaparkował a ja wręcz biegiem ruszyłam do mieszkania. Kiedy wchodziłam do windy zauważyłam chłopaków byli jakieś 20m odemnie. Szybko nacisnełam numer piętra. Tylko pomachałam kiedy winda się zamykała.
Maxi
- Lily! Nie... - ruszyła.
- Wiedziałem, że to zrobi. - powiedział do nas Lucas.
- Tak wróżko.
- Naprawdę. Czułem to.
- Agus twoja panna nas wykiwała.
- Pewnie jeszcze nie raz to zrobi.
- Może tobie.
- Mną wyjątkowo lubi się bawić. Zresztą wy jej w tym pomagacie.
- My? - zapytałem.
- A wczoraj w sklepie?
- Ale to nie była zabawa. Ja mówiłem serio.
- Stary zbliż się do niej a cie zabije.
- Zobaczymy. - powiem jej o tej rozmowie. Na pewno nie odpuścić takiej okazji do wkrętu.
Lily
Wpadłam do mieszkania jak huragan.
- Cześć!
- Hej! Pakuj się. Weź jakiś plecak jak się zmieścisz.
- Okey.
Raczej powinna się zmieścić to tylko weekend.
Valentina
Weszłam do pokoju Lilu. Była już spakowana. Wybierała tylko ubrania, w których pojedzie.
- Co myślisz? - zapytała.