IV

475 51 8
                                    


Dwójka mężczyzn z trudem prowadziła trzeciego, starając się, aby ten nie upadł twarzą na beton

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dwójka mężczyzn z trudem prowadziła trzeciego, starając się, aby ten nie upadł twarzą na beton. Latarnie uliczne rozświetlały im drogę, podczas gdy oni resztkami sił stawiali kolejne kroki. W końcu jeden z nich poddał się, prosząc o chwilę przerwy, gdy tylko doszli do jednej z publicznych ławek. Posadzili na niej swojego wpół przytomnego towarzysza, sami siadając po obu jego stronach. Obaj dyszeli ciężko, zmęczeni drogą. Miejsce, do którego zmierzali nie było daleko oddalone od miejsca, z którego ruszyli, jednak ponad sześćdziesięcio kilogramowy ciężar w postaci półżywego mężczyzny bardzo ich spowalniał. Oni sami odczuwali teraz skutki uboczne picia alkoholu, co również nie było korzystne dla całej sytuacji. Jeden z mężczyzn przeczesał swoje roztrzepane, szatynowe włosy palcami, próbując pomyśleć, co mogą zrobić w tej sytuacji, jednak nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy.

- Może spróbujemy go obudzić? - zaproponował w końcu, nie widząc żadnej innej możliwości.

- Kurwa, próbowaliśmy już milion razy - warknął zrezygnowany Jimin.

- Może teraz zareaguje. Od kiedy wyszliśmy wdycha świeże powietrze, więc nie ma opcji, żeby trochę nie otrzeźwiał - powiedział, chociaż sam do końca w to nie wierzył - Hej, Jungkook - zaczął szturchać bruneta za ramię z nadzieją, że jego próba na coś się zda.

Artysta bąknął coś niewyraźnie pod nosem. Machnął dłonią na szatyna, wygodniej rozkładając się na ławce. Pomimo tego, że wcześniej przebierał nogami, prowadzony przez starszych, w ogóle wtedy nie kontaktował. Wydawało mu się, że śpi a wszystko co słyszał dookoła było częścią jakiegoś niewyraźnego snu. Z całego otępienia wyrwał go dopiero nieprzyjemny, ale dobrze znany mu zapach. Uchylił jedno oko, zauważając, że ktoś stojący przed nim trzyma w ręku papierosa. Z uwagą przyglądał się, jak wypalony żar, pod wpływem wiatru i grawitacji pada na ziemię. Dopiero gdy właściciel papierosa podniósł go do ust zdał sobie sprawę z tego, że nie znajduje się tam, gdzie pamięta, że przebywał. Uświadomił też sobie, że nie pamięta, jak się tu znalazł. Nie wiedział, czy to ten sam dzień, czy może kolejny. Nie przypominał sobie, aby tego wieczoru wrócił do domu. Jednak nie przejmował się tym zbyt długo. Wciąż nie ruszając się z miejsca przymknął wykończone oczy, przesłuchując się rozmowie, którą palący prowadził wraz ze siedzącym obok niego mężczyzną.

- Może zamówmy taksówkę i zawieźmy go do domu? - zaproponował mężczyzna siedzący na ławce.

- Przecież ci mówię, że nie wiem gdzie mieszka - przypomniał mu rozmówca, zaciągając się dymem.

- Mówiłeś, że wczoraj odwoziłeś go do domu - stwierdził szatyn

- Odwoziłem - potwierdził mężczyzna - ale nie pod same drzwi. Nie wiem, który to dokładnie blok, ani które to mieszkanie. A on nawet pewnie nie jest nam w stanie powiedzieć, jak ma na imię, a co dopiero, gdzie mieszka.

Efekt domina. Jikook fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz