XX

316 30 111
                                    

Siedzieli na ostatniej ławce, obserwując wszystkich występujących. Na scenie znajdowały się właśnie dwie nastolatki tańczące do jednej z najpopularniejszych piosenek żeńskiego zespołu, która non stop leciała w radiu.

Yoongi zerknął ukradkiem na Hoseoka, który z podziwem wymalowanym na twarzy przyglądał się temu, co dzieje się na scenie. Uśmiechnął się na ten widok, po czym znów odwrócił wzrok w stronę występujących. Zastanawiał się, co powinien zrobić, żeby pójść z partnerem w jakieś ustronne miejsce, a jednocześnie nie wzbudzać jego podejrzeń. Dwa naszyjniki spoczywały w kieszeni kurtki, czekając, aż w końcu wręczy je młodszemu. Miał tylko nadzieję, że nigdzie mu nie wypadną, bo byłby wściekły.

Znowu spojrzał się na Hoseoka. Widok jego uśmiechniętej, pełnej podziwu buzi był dla niego o wiele ciekawszy niż to, co działo się na scenie. W końcu patrzył na swoje słoneczko, które codziennie pokazywało mu, że jest dla niego najważniejszy.

Nieśmiało położył dłoń na ławce, rozglądając się, czy ktoś patrzy w ich kierunku. Będąc pewnym, że nikt nie zwraca na niego uwagi, powoli sunął dłonią w stronę młodszego. W końcu spotkał na swojej drodze dłoń Hoseoka i nieśmiało położył na niej tę swoją. Szatyn momentalnie odwrócił się w jego stronę, obdarowując go uśmiechem.

– Coś się stało? – zapytał cicho, żeby nie przeszkadzać innym.

– Nic –powiedział, pochylając się stronę rozmówcy. – Cieszę się, że mamy chwilę dla siebie.

Hoseok uśmiechnął się na te słowa. Uniósł wolną rękę, żeby ogarnąć włosy z oczu Yoongiego, na koniec przejeżdżając po jego zmarzniętym policzku.

– Do twarzy ci z rumieńcem. Wyglądasz z nim uroczo – powiedział, powstrzymując się przed tym, żeby obdarować starszego pocałunkiem.

– Co cię tak nagle wzięło na komplementy? – zapytał Yoongi, unosząc brew.

– Nie mogę cię komplementować bez powodu? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

– Możesz – powiedział, rozglądając się na boki – po prostu nie jestem przyzwyczajony.

– Bullshit. Codziennie cię komplementuje – wypomniał mężczyzna.

– Czy ja wiem? Wydaje mi się, że w zeszłą środę ci się zapomniało. Och, i w ten czwartek też zapomniałeś – powiedział z udawaną powagą.

– W takim razie będę musiał nadrobić – rzekł, pochylając się powoli w jego stronę.

Yoongi podniósł lewą dłoń, a następnie zakrył nią usta Hoseoka, który najwyraźniej zapomniał o tym, że nie są sami. Szatyn otworzył oczy, gdy tylko poczuł zimne palce na wargach. Zerknął zdezorientowany na swojego chłopaka, jednak widząc, że nic z tego nie będzie, wyprostował się. Nie rozumiał, dlaczego Min go zatrzymał, bo przez ostatnie miesiące w ogóle mu się to nie zdarzało. O ile na początku ich związku nie chciał okazywać sobie uczuć w miejscach publicznych, tak po jakimś czasie nie miał z tym najmniejszego problemu.

– Ale czemu...

– Nie jesteśmy tu sami – przypomniał starszy.

– Zazwyczaj ci to nie przeszkadza... – powiedział nieco zawiedziony.

– Teraz jest tu za dużo osób – wyjaśnił Yoongi.

– W takim razie chodźmy gdzieś, gdzie jest ich mniej – zaproponował, nadymając usta.

Bingo, pomyślał Yoongi, próbując powstrzymać uśmiech, który cisnął mu się na twarz. Odwrócił głowę, udając, że intensywnie się nad czymś zastanawia.

Efekt domina. Jikook fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz