Podziękowałam mężczyźnie, obserwując, jak zmienia bieg, ruszając. Było mi szkoda zostawić tutaj samochód na pastwę losu, ale nie było innego wyjścia. Przecież zostanie tutaj na noc, gdzie temperatura jest naprawdę niska, byłoby nierozsądne. Brunet pogłośnił lekko radio, gdzie właśnie leciała moja ulubiona piosenka „Perfect" autorstwa Eda Sheerana.
— Babyyyyy, I'm dancing in the dark with you between my arms — kierowca zaczął śpiewać, wprowadzając mnie w osłupienie swoją cudowną barwą głosu.
Nie przerywałam mu, będąc kompletnie oszołomiona jego talentem. Dopiero gdy piosenka się skończyła, postanowiła skomplementować jego dar.
— Wow, to było niesamowite — tylko tyle udało mi się wydusić.
— Dziękuję — uśmiechnął się promiennie, poprawiając swoje włosy, na których jeszcze chwilę temu znajdowała się czapka.
Przytaknęłam, wracając do swojej poprzedniej czynności, jaką było patrzenie przez szybę. Tak właściwie mężczyzna nawet nie zapytał mnie, dokąd ma jechać, jakby wiedząc, dokąd planowałam swoją podróż.
— Głupek ze mnie, nie przedstawiłem się — rozpoczął rozmowę, wyrywając mnie z zamyśleń. — Jestem Shawn — wyciągnął w moją stronę dłoń, a drugą starał się przytrzymać kierownicę.
— Carmen i patrz na drogę, jest niebezpiecznie — pokierowałam go ruchem dłoni, z lekkim uśmiechem na ustach.
— Racja. Dokąd tak właściwie jechałaś? — zapytał, jakby słysząc moje wcześniejsze myśli.
— Juneau.
— Rodzinne święta?
— Dokładnie. Aczkolwiek nienawidzę świąt ani tej pogody. Tylko możliwość spotkania bliskich, których nie widzę przez spory okres, mnie uszczęśliwia — powiedziała, chociaż nie do końca było to prawdą. Moja babcia z Juneau potrafi czasami być bardzo okropną osobą.
— Dobre spostrzeżenie. W takim razie, gdzie mieszkasz, jeśli nie jest to Juneau?
— Seattle.
— Jakim cudem my się wcześniej nie spotkaliśmy? — zapytał, śmiejąc się. Wspominałam już, jak uroczy miał śmiech?
— Nie mam pojęcia.
Zaczęliśmy dalej rozmawiać, o wszystkim. Mężczyzna był bardzo przyjacielski, więc w mgnieniu oka przestałam czuć się niekomfortowo. Dowiedziałam się sporo ciekawych faktów na temat jego osoby, które były szokujące. Shawn był architektem w Seattle, miał swoje biuro kilka ulic dalej od banku, w którym pracuję jako doradca finansowy. Jakim cudem, będąc tak blisko w Seattle, spotkaliśmy się dopiero na odludziu na Alasce? Ah, tak, bo mężczyzna taki, jak on, nie spojrzałby na mnie bez większego powodu.
Droga, do znaku witającego w Juneau zajęła dobre trzydzieści pięć minut. Juneau to niesamowicie piękne miasto. Jego centrum leży u podnóży masywu górskiego Mount Juneau, a od wyspy Douglas oddziela je kanał Gastineau. Widoki alaskańskich domów, dopełniał śnieg, który znajdował się wszędzie. Klimat świąteczny był widoczny, niemal w każdym domu. Ozdobione domy, oświetlone choinki w ogrodzie wprowadzały bardzo przyjemny klimat. Mimo że do wigilii został mniej niż tydzień, ludzie nie wariowali, latając po centrum miasta, aby pokupować wszystkie potrzebne rzeczy.
— Następna ulica po prawej — poinstruowałam mężczyznę, kierując go do rodzinnego domu.
Wjechał swoim terenowym samochodem na podjazd, gasząc auto.
— Proszę bardzo.
— Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować. Gdyby nie ty, pewnie dalej tkwiłabym na tym odludziu. Jestem ci bardzo, ale to bardzo wdzięczna za pomoc — zaczęła swoje przemówienie, na które mężczyzna zareagował pięknym uśmiechem.
— Właściwie to... — wypowiedź bruneta, przerwało nam pukanie do szyby z mojej strony.
Zdziwiona odwróciłam głowę, dostrzegając swoją mamę i babcię.
Kobiety otworzyły drzwi, naskakując na nas od razu.— Cami, wchodźcie do środka!
— Czemu nie mówiłaś, że przyjedziesz ze swoim chłopakiem?
— Jakiś ty przystojniak!
— Młodzieńcze miło mi cię poznać, zapraszam do środka, szybciutko! — Głosy kobiet mieszały się ze sobą, powodując u mnie w zakłopotanie, a mojego towarzysza rozbawienie.— Shawn nie jest moim chłopakiem, moje auto utknęło w śniegu, a on mi tylko pomógł — powiedziałam na jednym wdechu, chcąc skończyć to przedstawienie.
Mężczyzna tylko przytaknął, a jego piękny uśmiech ciągle widniał na twarzy. To niesamowite, jak bardzo zauroczył mnie swoją osobą przez ten krótki czas. Znając życie i mojego niesamowitego pecha, pewnie był już zajęty, chociaż nie przypominam sobie, aby mówił cokolwiek na ten temat.
— OH! — zaczęła niezadowolona babcia. — W takim razie obowiązkowo zapraszamy do środka na ciepłą herbatkę i słodkości! Przed chwilą zrobiłam muffiny i serniczek.
— Przekonała mnie pani tymi muffinami — powiedział, odpinając pasy.
Oboje wysiedliśmy z samochodu, kierując się za moją rodziną do środka. Shawn jeszcze wyciągnął z bagażnika moją walizkę, upierając się, że sam zaniesie ją do środka. Czułam się kompletnie odstawiona na boczny tor. Shawn był w centrum uwagi, a rodzina zaczęła skakać wokół niego. Przyznam, że nie czułam się zbyt dobrze, kiedy tak naprawdę obcy mężczyzna stał się ważniejszy dla mojej rodziny niż ja.
Zasiedliśmy na kanapie w salonie przed kominkiem, który dawał przyjemne ciepło. Babcia zaczęła znosić na stolik herbaty i różne słodkości. W tle leciały klimatyczne świąteczne piosenki, które powoli przypominały o zbliżających się świętach. Było bardzo przyjemnie. Czułam na sobie czyiś wzrok, więc powoli odwróciłam głowę w stronę bruneta, który się we mnie wpatrywał.
— Coś nie tak? — zapytałam, marszcząc brwi.
— Skądże, po prostu bardzo ładnie wyglądasz w tym świetle — skomplementował mnie, przez co policzki momentalnie zaczęły mnie piec.
— Oh, dziękuję — wymamrotałam, szybkim ruchem dłoni, narzucając włosy na rumieńce.
Mój towarzysz chciał coś powiedzieć, ale ubiegła go babcia, zasiadająca na fotelu naprzeciwko nas.
— Jak to się stało, że znalazłaś się w samochodzie tego cudownego młodzieńca?
Moje zirytowanie wzrosło, kiedy rozpoczęła się gra słowna babci. Staruszka zawsze uważała mnie za osobę, na którą nie spojrzy żaden facet. Nie wróżyła mi dobrej przyszłości, jak znajomi, którymi otaczałam się, jeszcze tutaj mieszkając. Walczyłam z depresją i próbą zrozumienia, dlaczego nie potrafię znaleźć miłości. Dlaczego strzała amora dopadała wszystkich wokół, oprócz mnie? Nienawidziłam siebie, swojego charakteru, a najbliższe mi osoby, zamiast mi pomóc, dobijały mnie jeszcze bardziej. Teraz przestałam się tym przejmować, akceptując rzeczywistość. Kiedy moi dawni znajomi zaczęli brać śluby, zakładać rodziny, być szczęśliwi ja patrzyłam na to wszystko z radością, ciesząc się ich szczęściem. Wcześniej załamałabym się, przeklinając świat za to, jaką muszę być okropną osobą, że nikt nie chce mnie pokochać. Świat się zmienia, nasz charakter kształtuje, a my czasem musimy to po prostu zaakceptować i żyć dalej.
— Mówiłam już, samochód zakopał się w śniegu, a potem padł akumulator.
— Tyle razy powtarzałam ci, żebyś zmieniła tego grata!
— Osobiście uważam, że Ford jest dobrym samochodem, po prostu nie zawsze wszystko musi działać sprawnie — wybronił mnie mężczyzna, zyskując przy tym kolejną zaletę w moich oczach.
Babcia nie odezwała się, kończąc rozmowę. Zaczęłam pić herbatę, korzystając z ciszy, która zapanowała, jednak nie na krótko. Kobieta chwilę później zaatakowała Shawna swoimi pytaniami, sprawiając, że zakrztusiłam się gorącą cieczą.
— Skąd pochodzisz młodzieńcze? Taki przystojniak to musi mieć piękną kobietę u boku! Pewnie musi odganiać od ciebie adoratorki!
_________________________________________________________________________________
Będę bardzo wdzięczna, jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę albo komentarz ⭐️❄️🎅🏻🎁🎄
CZYTASZ
Christmas Story || S.M
FanfictionŚwięta Bożego Narodzenia. Sprawiają, że na naszej twarzy gości najbardziej szczery uśmiech podczas całego roku kalendarzowego. Spędzamy ten czas z bliskimi, ciesząc się każdą chwilą spędzoną w swoim gronie. Cały klimat dopełnia pogoda panująca na ze...