Usiedliśmy wszyscy w salonie, podjadając serniki i ciasta, które przyniosła babcia. Każdy zajął swoje miejsce, czekając na ogłoszenie przez Amelie i Jamesa ważnej wiadomości. Obserwowałam Erica, który dawał jakieś dziwne sygnały, śmiejąc się.
— Chcemy ogłosić wam coś bardzo ważnego. Od tej pory, zmieni się przez to parę rzeczy, ale na dobre! — rozpoczął James.
— Mianowice chcę powiedzieć, że — nastąpiła chwila ciszy, budująca to napięcie. — Jestem w ciąży.
Miny wszystkich wyrażały szok i niedowierzanie tym, co usłyszeli. Ja, chociaż się tego spodziewałam i tak byłam w szoku. Zaskoczyli wszystkich tą wiadomością. Rodzina zaczęła wstawać, podchodząc do Amelie i gratulując, a ja wraz z Ericiem, mimo podejrzenie siedzieliśmy z dziwnymi minami, patrząc co jakiś czas na siebie.
— Zdziwiło mnie to bardziej, niż bym się tego nie spodziewała — rzekłam, wstając z kanapy.
— Dokładnie.
Pogratulowałam siostrze tak jak reszta i zajęłam swoje miejsce. Dokończyłam jedzenie sernika i widząc, która zbliżała się godzina, postanowiłam wymknąć się z domu na spotkanie z Mendesem. Niezauważalnie przemknęłam do holu, gdzie pośpiesznie włożyłam kurtkę i buty. Równie cicho otworzyłam drzwi, wychodząc na zewnątrz. Na Alasce panował chłodny wieczór, do którego już się przyzwyczaiłam. Był nawet przyjemny. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, a wielki księżyc rozświetlał Juneau bardziej niż lampy uliczne. Śnieg zaczął prószyć, a ja powolnym krokiem skierowałam się w stronę domu Shawna, licząc, że spotkam go gdzieś po drodze. Wyciągnęłam telefon, aby sprawdzić, czy nie dostałam żadnej wiadomości ze zmianą naszego czasu spotkania. Nic jednak nie zastałam, a nie widząc mężczyzny na drodze, zaczynałam się niepokoić i wkurzać na to, że mnie wystawił.
Poprawiłam swój szalik, zwalniając. Zatrzymałam się na skrzyżowaniu dróg, nie wiedząc, czy iść dalej, czy wrócić do rodzinnego domu. Postałam tak chwilę, a nie widząc nikogo na horyzoncie, zawróciłam. Westchnęłam zrezygnowana, chcąc wrócić do domu.
— Carmen! — usłyszałam za sobą, odwracając się gwałtownie.
Mężczyzna pochylił się, głęboko oddychając, co oznaczało, że musiał do mnie biegnąć.
— Przepraszam — powiedział, patrząc mi w oczy. — Przepraszam za spóźnienie, przepraszam za nieodzywanie się przez te kilka dni, przepraszam za niszczenie ci świąt.
— Myślałam, że zrobiłam coś źle tamtego wieczoru. Cholera, przez ciebie nie potrafiłam myśleć o niczym innym! — uniosłam się pierwszy raz w jego towarzystwie, będąc naprawdę wkurzona.
— Potrzebowałem tych kilku dni przerwy między nami — wyznał.
— Bo? — spytałam szybko, szokując go tym, tak samo, jak i siebie.
— Zrozumiałem, że moja miłość do ciebie przez te kilka lat wcale nie umarła. Patrząc na twoją osobę, na twój uśmiech nie potrafiłem o niczym innym myśleć, jak pocałowanie ciebie. Nie chciałem tego robić, znając twoje granice. Potrzebowałem tych dni na ogarnięcie się — wyznał szczerze, patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
Śnieg zaczął mocniej padać, zmieniając kolor moich włosów i niszcząc moje pole widzenia na Shawna.
— Zrób to — powiedziałam stanowczo, chcąc zmian w swoim życiu.
— Co?
— Po prostu mnie pocałuj, zanim się rozmyśle i stąd pójdę.
Mężczyzna uśmiechnął się, podziwiając moją dzisiejszą odwagę słowną. Zbliżył się, cały czas patrząc mi w oczy. Blask księżyca rozświetlał jego przystojną twarz, z pięknym uśmiechem, na który mogłabym patrzeć dniami i nocami. Zniżył się, sprawiając, że nasze twarzy były prawie na równi. Patrzył mi w oczy, jakby próbując wyczytać, czy na pewno tego chcę. Czekanie dołowało mnie, więc zaskakując samą siebie, jak i jego, wykonałam ten pierwszy w naszej znajomości krok z mojej strony. Pocałowałam go. Dotknęłam jego słodkich warg, a on pogłębił pocałunek. Był to krótki, ale przyjemny pocałunek, mój pierwszy w życiu. Shawn z uśmiechem odsunął się kawałek ode mnie, ciągle patrząc mi w oczy.
— Czy twój czyn to mój prezent świąteczny? — zażartował, za co oberwał ode mnie w ramię, śmiejąc się.
— Oo, patrz co to — powiedział, wyciągając coś z kieszeni i uniósł to na wysokość naszych głów. — Jemioła, co ona tutaj robi?
Zaśmiałam się, obserwując, jak radosny Shawn wyrzuca gdzieś do tyłu jemiołę, zniżając się do mnie. Teraz to on mnie pocałował, sprawiając, że zatraciłam się w tym, zapominając o otaczającym na świecie. Jego miękkie i słodkie wargi całowały moje. Spadający śnieg dodał temu wszystkiemu uroku i niezapomnianej przez nas chwili. Shawn sprawił, że przez te kilka dni zakochałam się w nim. Spełniło się jego marzenie z czasów szkolnych i moje, o odnalezieniu prawdziwej miłości. Nie ważne, jak długo ona będzie do nas szła. Po drodze może spotkać nas wiele przykrości związanych z bycia singlem, ale tylko osoby, czekające na tę prawdziwą nie będą żałować. Ja, czekając dwadzieścia lat, doczekałam się. Nie żałowałam, że przyszła do mnie tak późno. Bo tylko ta, na którą czekamy tak długo, smakuję najlepiej.
Koniec.
_________________________________________________________________________________
Dziękuję kochani! I zapraszam na inne moje opowiadania 💋
Będę bardzo wdzięczna, jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę albo komentarz ⭐️❄️🎅🏻🎁🎄
![](https://img.wattpad.com/cover/131792670-288-k672468.jpg)
CZYTASZ
Christmas Story || S.M
FanfictionŚwięta Bożego Narodzenia. Sprawiają, że na naszej twarzy gości najbardziej szczery uśmiech podczas całego roku kalendarzowego. Spędzamy ten czas z bliskimi, ciesząc się każdą chwilą spędzoną w swoim gronie. Cały klimat dopełnia pogoda panująca na ze...