Chapter 6

715 50 12
                                    

Będąc już w środku ich domu, ściągnęłam kurtkę, podążając za babcią. Shawn zaprowadził nas do salonu, gdzie znajdowała się reszta jego rodziny. Czułam się bardzo niezręcznie, witając się z każdym z nich. Usiadłam z boku, przysłuchując się ich rozmowie. Mendes usiadł obok mnie, rozpoczynając rozmowę.

— Już rozumiem, dlaczego nie odpowiedziałaś na moją wiadomość.

Skinęłam, nie chcąc za bardzo z nim o tym rozmawiać przy osobach siedzących w salonie.

— Pójdę zrobić herbatki — powiedziała babcia Shawna.

— Ja zrobię. — Brunet wstał, chcąc iść do kuchni.

— Nie, ja pójdę, a ty oprowadź Carmen po domu, przecież nie będziecie z nami siedzieć.

Kobieta głupio się uśmiechnęła, patrząc na moją babcię. Wyczułam w tym wszystkim jakiś podstęp. Shawn, jakby zadowolony z obrotu sprawy, zaprosił mnie na górę. Trochę niepewnie podążałam za nim w nieznanym mi kierunku. Po wejściu do prawdopodobnie jego pokoju, od razu zamknął za nami drzwi. Usiadłam na brzegu łóżka, nie chcąc stać jak kołek przy drzwiach.

— Masz bardzo przytulny pokój — skomentowałam, podziwiając.

Pokój był średniej wielkości, urządzony w kolorach bieli i brązu. Na dywanie rozłożony był puchaty, brązowy dywan, który był niesamowicie miękki. Duże łóżko stało w rogu pokoju, a naprzeciwko niego było wielkie okno, przy którym rozłożone były miękkie poduszki. Dopiero teraz zauważyłam, że niedaleko nich był kominek. W pokoju było dużo lampek, które wraz z kominkiem wystarczyłyby, aby oświetlić większość pomieszczenia.

— Przepraszam, jeśli cię wczoraj przestraszyłem.

— W porządku.

— Na pewno? Zależy mi na naszej znajomości.

— Jest okej, Shawn. Zareagowałam jak nastolatka, która pierwszy raz w życiu była sam na sam z chłopakiem. Może po prostu to dlatego, że jeszcze nigdy z nikim nie byłam, a twój gest był miły, ale zbyt szybki i lekko mnie wystraszył. Teraz jest już dobrze.

— Nie wiedziałem, że jeszcze nigdy z nikim nie byłaś, przepraszam. Gdybym wiedział, zachowywałbym się inaczej. Jesteśmy dorośli i chyba się tego nie spodziewałem — powiedział, nerwowo pocierając swój kark.

Nie dziwiłam mu się. Dwudziestolatka, która jeszcze nigdy nie miała chłopaka, nie całowała się ani nie zaznała prawdziwej miłości, to musiało być zaskoczeniem.

— Wiem, że to jest cholernie dziwne. Zawsze zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak, kiedy wszystkie moje koleżanki miały kogoś. Przestałam się tym przejmować, czekając na kogoś odpowiedniego.

— To słuszna decyzja. Nie warto sobie zawracać głowy tym, że niektórzy faceci to idioci i nie doceniają tego, co mają w zasięgu ręki.

Spojrzałam na niego, unosząc pytająco brew. W mojej głowie zaczynało coś świtać.

— Czy my chodziliśmy razem do szkoły? — zadałam to pytanie znienacka, próbując coś zrozumieć.

— Tak, Carmen. Przyjaźniłem się z chłopakiem, który ci się podobał i tego nie docenił. Od zawsze byłaś wpatrzona w niego i mnie nie zauważałaś, dlatego dopiero teraz się poznaliśmy. Wiesz, mówią, że lepiej późno niż wcale.

W moim umyśle pojawiły się wspomnienia ze szkoły średniej. Byłam niezauważalną osóbką, której podobał się największy przystojniak z murów szkolnych, jakim był Oscar. Pamiętałam, że przyjaźnił się z niskim, otyłym chłopakiem, który mimo tego wszystkiego wydawał się bardzo sympatyczny. Nigdy nie wpadłabym na to, że ten chłopak aktualnie siedział naprzeciwko mnie. Shawn teraz, a Shawn kiedyś to jak dwie różne osoby. Nie zmieniło się tylko jedno, od zawsze miał wielkie serce i chęci pomocy. W dniu, kiedy Oscar wyśmiał mnie przed połową szkoły, on chciał mi pomóc, a ja zraniona odepchnęłam go, znikając z Juneau na resztę lat nauki.

— Zauważałam cię, Shawn. Tamten okres był najgorszym w moim życiu. Walczyłam z depresją, a teraz ty przywołujesz wszystkie wspomnienia. Dlaczego nie powiedziałeś mi już na początku?

Byłam zła. Naprawdę zła, Mendes już od samego początku wiedział, kim jestem, natomiast ja w ogóle nie wpadłam na to, że mogłabym go znać. Nie kojarzyłam go z imienia i nazwiska z czasów szkolnych, a z przezwiska, które dał mu Oscar. Shawn nazywany był Cheeky, co oznaczało pyskaty, zuchwały. Mendes, gdy coś mu nie pasowało, mówił to wprost, nawet komuś takiemu jak on.

— Na początku cię nie poznałem. Dopiero podjeżdżając pod twój dom, zrozumiałem, kim jesteś — mówił, podchodząc do mnie. Usiadł obok, nie przerywając rozmowy. — Zmieniłaś się Carmen.

— Ty wcale — zażartowałam, poprawiając swoje włosy.

— Uważasz, że nadal jestem gruby?

— To nie wygląd się liczy, a wnętrze — powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Jak osoba z tak piękną duszą mogła być sama? — Nie wiem, co ja wtedy w nim widziałam. Żałuję, że próbowałam go poznać i się ośmieszyłam.

— Oscar był idiotą. Przyjaźniłem się z nim, bo nasze mamy się znały. Kiedy zaczęła się afera z przeniesieniem ciebie do innej szkoły, zerwaliśmy kontakt po tym, gdy nasze rodziny się spotkały. Nie widziałem go sześć lat i chcę, żeby tak pozostało.

Przytaknęłam, dalej będąc zszokowana naszym dzisiejszym spotkaniem. Ja i Shawn, z pozoru nieznajomi okazaliśmy się sobie bliżsi, niż mogłabym przypuszczać. Czy to spotkanie było wstępnym świątecznym cudem?

— Nie wiem, co powiedzieć na to wszystko. Jestem zdziwiona, zła i zdezorientowana na raz.

— Rozumiem. Miałem to samo, siedząc w twoim salonie.

— Muszę to wszystko przemyśleć.

— Słyszałem, że z problemem najlepiej się przespać, także...

Zaśmiałam się, patrząc na jego twarz, a następnie zjechałam niżej, na koszulę. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Może mój brak chłopaka przez tyle lat się odzywał?

— Pójdę już, Shawn — oznajmiłam, wstając. Musiałam wyjść, przejść się po świeżym powietrzu. Potrzebowałam tego, w końcu nadal za bardzo nie rozumiałam, co się właśnie wydarzyło.

— Poczekaj. — Stanął przede mną, próbując mnie zatrzymać. — Przejdziesz się ze mną na wieczorny spacer?

— Zastanowię się, dobrze? Przemyślę wszystko i dam ci znać.

— Będę czekał — odpowiedział, pozwalając mi odejść.

Wyszłam z pokoju, schodząc powoli na dół. Nie szedł za mną, dał mi czas do przemyśleń i to było wyjątkowe. Nie naciskał, po prostu pozwolił mi bez presji dokonać wyboru.

— Muszę jechać do domu, gdy będziesz chciała wrócić, zadzwoń, to po ciebie przyjadę — powiedziałam do babci, następnie ubierając swój płaszcz i buty.

— Coś się stało? — zapytały kobiety w salonie.

— Nie, po prostu przypomniało mi się, że muszę coś zrobić.

Kobiety nic już nie mówiły, więc żegnając się, opuściłam ich dom. Zaparowałam auto na podjeździe i niezauważalnie dostałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, ciężko wzdychając. Dzień jeszcze się nie skończył, a ja już miałam go dosyć.

_________________________________________________________________________________

Będę bardzo wdzięczna, jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę albo komentarz ⭐️❄️🎅🏻🎁🎄

Christmas Story || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz