Rozdział 33

590 90 20
                                    

John popatrzył z niepewnością na mężczyznę, który z ociąganiem podniósł się do siadu i pocierając głowę ramieniem rozejrzał się wokół. Blondyn zauważył, że gdy obcy dostrzegł go, w jego oczach zabłysnął strach, ale i nadzieja.

- Kim jesteś? - zapytał.

- Nazywam się John Watson – odparł doktor, spuszczając wzrok. Najwidoczniej ten szatyn był przypadkowym więźniem tak samo jak on. - A ty?

- Kevin Xander – powiedział cicho, opierając się o lodowatą ścianę. - Od jak dawna tu jestem?

- Od kilku minut – John przeciągnął się i zmienił pozycję, kładąc się na lewym boku, tak, żeby jednocześnie móc uważnie obserwować nowo przybyłego.

- A ty? - Kevin wstał, szorując plecami o żelbeton, po czym zbliżył się do doktora i usiadł obok niego.

- Nie wiem. Straciłem rachubę. Wiesz, który dzisiaj jest? - spytał Watson, a na jego twarzy zagościł smutek. Myślał, że towarzystwo mimo wszystko będzie weselsze. Ale czego się w ogóle spodziewał? Siedzą we dwoje w zimnej, wilgotnej celi, bez możliwości ucieczki ani jakichkolwiek informacji na temat tego, dlaczego tutaj są.

- Kiedy wychodziłem z domu, był szesnasty – westchnął mężczyzna. - Mieliśmy się spotkać u Luke'a, a teraz moje plany diabli wzięli.

A więc to dopiero jeden dzień?

- Kim jest Luke? - zaciekawił się John, znów przybierając pozycję siedzącą i odwracając się przodem do towarzysza, tak, że teraz siedzieli naprzeciwko siebie. - I kto miał się spotkać? Tylko wy dwaj?

- Luke od dwóch miesięcy jest moim chłopakiem – oświadczył Kevin. - Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza – rzucił blondynowi nerwowe spojrzenie, ale ten tylko pokręcił przecząco głową. - Chcieliśmy obejrzeć mecz koszykówki. Miał być też brat Luke'a, Liam, i ich przyjaciel, Benedict. Ten ostatni pracuje razem ze mną w barze, Nocte. Może kojarzysz – uśmiechnął się półgębkiem.

Ale John nie zareagował. Wpatrywał się tylko w Xandera z opuszczoną szczęką i szeroko otwartymi oczami. Nie potrafił wydobyć z gardła ani jednego słowa. Po prostu nie wierzył w to, co właśnie usłyszał. Bo jeżeli dobrze kojarzył fakty, a co do tego raczej nie miał wątpliwości, znaczyło to, że jego przyjaciel jednak nadal żyje i ma się dobrze.

- Coś nie tak? - Kevin uniósł spięte kajdankami ręce do góry tylko po to, żeby pomachać oniemiałemu Watsonowi dłońmi przed twarzą.

- Znam ich – wydusił w końcu. - Znam ich wszystkich. Liam, Luke i Ben grali ze mną w koszykówkę, zanim poznałem... kogoś. Wszyscy byli moimi przyjaciółmi, tak jak Chris, Seth, Nathan, Rico, Amadeo i Jack.

- Grałeś z nimi w drużynie – powtórzył mężczyzna. - Więc to ty jesteś tym Johnem z wojska, który zastąpił Jack'a gdy wbiegł w bramkę? I wtedy, gdy się rozchorował? Luke sporo o tobie opowiadał. Szczerze mówiąc, Benedict jeszcze więcej – Kevin uśmiechnął się słabo.

- A ty skąd ich znasz? - zapytał blondyn, ponownie się przeciągając, bo trochę zdrętwiał przez ten czas.

- Liama poznałem wcześniej niż resztę; w końcu jest bratem mojego chłopaka. Ben jest ich najlepszym przyjacielem, a poza tym pracuje ze mną, więc jego też miałem okazję spotkać przedwcześnie. Resztę poznałem, gdy któregoś razu przyszedłem popatrzeć jak chłopaki grają – powiedział, wpatrując się w ciemność zamyślonym wzrokiem.

- W takim razie, ile lat ma Luke? - zapytał John. - Ty chyba jesteś koło trzydziestki, a on mi wygląda może na siedemnaście... - dodał niepewnie, a Kevin zaśmiał się krótko.

- Luke i Liam mają po dwadzieścia lat, chociaż rzeczywiście wyglądają na młodszych. Tydzień temu obchodzili urodziny – oświadczył. - Ale co do mnie się trochę rozpędziłeś – uśmiechnął się. - Mam dopiero dwadzieścia cztery.

Watson westchnął.

- Szczerze wątpię, że kiedyś się stąd wydostaniemy – powiedział po dłuższej chwili milczenia.

- Mam nadzieję, że Luke się zorientuje, że coś się stało – odparł na to Kevin – i zawiadomi policję. Może wtedy szybciej nas znajdą.

- Oby – poparł go John, układając się na ziemi i przymykając oczy. - Obudź mnie, jeśli coś zacznie się dziać, dobrze?

- Jasne – potwierdził Xander.

Po chwili Watson zapadł w wyjątkowo niespokojny sen.
~
Kolejny rozdział odhaczony... no, kilka pomysłów przyszło do mnie w trakcie pisania, mam więc nadzieję, że się ze wszystkim wyrobię, póki mam wenę XD

Do następnego! ;*

✔Mój Leniwy Aniele || Johnlock✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz