Eren:
Boję się, nagle czuję coś miękkiego na moich ustach. Czy mi się zdaje, czy Levi mnie całuje!? Choć muszę przyznać, że podoba mi się to. Ma bardzo miękkie i słodkie usta. Robi to powoli, ale namiętnie. Po paru sekundach, budząc się z transu, w jaki mnie wprawił, zaczynam nieśmiało i zapewne nieumiejętnie oddawać pocałunek. Ale to nie moja wina pierwszy raz to robię, nie mam w tym doświadczenia,
Levi:
Nie wiem co zrobić, żeby zapewnić go, że go kocham, a wiem że zwykłe słowa nie wystarczą. Zbliżam się do Erena po czym łącze nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili zaczyna go oddawać, a raczej próbuje. Widać, że robi to pierwszy raz. Całujemy się jeszcze parę minut, lecz niestety braknie nam powietrza. Odrywamy się od siebie cali czerwieni. Jedni z braku tlenu, a drudzy (wcale nie wiadomo kto) z powodu zawstydzenia. Teraz nasze usta łączy mała strużka śliny. Wreszcie cisze przerywa Eren.
-Choć my do domu *dobrze że mam dobry słuch bo mówi tak cicho, że prawie tylko rusza ustami.
-Dobrze, ale jutro wznawiamy trening, tyle, że we dwoje jasne? *Tutaj odwracam głowę w stronę pozostałej dwójki.
Oboje jak na zawołanie oddalają się w pośpiechu. Eren w między czasie próbuje wstać, więc zabieram wszystkie nieułatwiające mu tego zadania łańcuchy. Po trzeciej próbie, w której również mu się nie udaje, nie mogąc już patrzeć, kładę jedną rękę na jego plecach, a drugą wkładam pod kolana. Podnoszę go a on z obawy, żeby nie spaść obejmuje mnie rękami za szyję.
-Tylko mnie nie upuść.
-Spokojnie, nie upuszczę.
-Mam nadzieje.
Czy on serio myśli że go upuszczę? To że jestem niski, nie oznacza, że również słaby. Pokaże mu to a jutrzejszym treningu.
Eren:
Co prawda nie udało mi się uciec, ale jestem teraz już pewny, że Leviemu bardzo na mnie zależy. Nareszcie mam osobę która mnie kocha, a ja ją. Na razie daruje sobie uciekanie. Może nawet spróbuję się zaprzyjaźnić, albo przynajmniej zacząć tolerować innych ludzi. Ale tylko po to by nie musieć słuchać wyzwisk i innych tego typu rzeczy. A może za moje postępy przydzielą mi więcej swobody ruchu? Taa pomarzyć zawsze można. Mój wewnętrzny monolog przerwała prośba o otworzenie drzwi. Wykonałem poważone mi zadanie po czym od razu skierowaliśmy się w stronę sypialni. Mój wybranek kładzie mnie na łóżku, a sam zawisa nade mną.
-Levi...
-Zrobimy to kiedy będziesz gotowy *westchnął głęboko przed wypowiedzenie tych słów.
Kładzie się obok mnie, zaczynając głaskać mnie po głowie, którą sam położył sobie na klatce piersiowej.
-Przepraszam..
-To nie twoja wina, nie masz za co przepraszać, a teraz śpij.
-Dobrze dobranoc.
-Dobranoc.
Strasznie mi głupio. Levi chciał ze mną TO zrobić. Ale jestem wdzięczny, mu za to że się powstrzymał. Wie że na razie nie jestem gotowy. Obiecuje jednak że się przemogę!
Słyszę ciche chrapanie. Mój ukochany zamienił nas miejscami i teraz to on trzymał swoją główkę na moim brzuchu. Przyległ do niego całą twarzą, przez co pewnie trudno mu się oddycha. Odchylam lekko jego twarz i układam go na bok, żebym mógł się w niego wtulić. Mam nadzieją, że nie zabije mnie na jutrzejszym treningu.
Rano: Levi:
Powili wstaję z łózka, a raczej z jego naprawdę niewielkiej części. Nigdy nie przypuszczałem że można się aż tak wiercić. Następnym razem zwiąże Erena i siłą przyczepie do ramy łóżka. Niechętnie przeciągam się i zaczynam rozglądać po sypialni. Dawno nie sprzątałem. Zrobimy jutro dzień sprzątania. W sumie nie powiedziałem Erenkowi zasad panujących w domu, albo nie wszystkich. Choć zachowuje się jakby je znał. Może ktoś mu powiedział? Raczej nie. Te zasady panują chyba we wszystkich domach, więc każdy je zna. Mniejsza z tym.
CZYTASZ
Ktoś wyjątkowy (Riren)
WerewolfEren Jaeger, osierocony szesnasto-letni wilkołak, mający niezwykłą moc. Z drugiej strony Levi Ackerman, przeznaczony głównego bohatera. Oschły, niedostępny a przede wszystkim pedantyczny alfa. Co przydarzy się naszej parze? Czy Eren pogodzi się ze...