Rozdział 9 2/2

262 24 16
                                    

Levi:

Po wyjściu Erena z pokoju, szybko zadzwoniłem do Erwina. Do Hange nie mogłem zadzwonić, bo miałbym przechlapane do końca życia. Za to Erwin ma doświadczenie i wie, że jak wypapla cokolwiek komukolwiek to urwę mu jaja. Pomyśleć, ze to wszystko mogło mnie ominąć, gdybym nie uciekał z zajęć o omegach.. No ale nie moja wina, ze baba prowadząca zajęcia skutecznie odstraszała nie od wejścia do klasy.

Po dokładnej instrukcji blondyna, co robić, przygotowałem herbatę i pobiegłem do apteki, po specjalne tabletki na ruje.

I tak znalazłem się tutaj. Obok Erena, trzymając go śpiącego w ramionach. Po lekach ból ustąpił na tyle by moje słoneczko mogło się zdrzemnąć. Dzięki bogu, że pierwsza ruja trwa tylko kilka godzin. Kolejna będzie dopiero za dwa miesiące. Kolejne w równych odstępach jedno miesięcznych. Musze założyć kalendarz rui.

Time skip: Eren:

Ruja przeszła pomyślnie. Teraz idę do biura dowódcy Erwina. Mam dostać misję. Zatrzymuje się przed masywnymi drzwiami. Pukam, a po usłyszeniu pozwolenia, wchodzę.

-Wzywałeś dowódco.

-Tak usiądź.

Pokazuje na czarny skurzany fotel. Wykonuje jego nieme polecenie.

-Wysyłamy cię razem z Petrą Ral na misje. Macie okrążyć połowę terytorium naszej granicy. Podobno ktoś ją przekracza bez naszej wiedzy a tym bardziej zezwolenia. Macie to sprawdzić, a w razie potwierdzenia, szybko dostarczyć tę informację nam lub zacząć walkę, ocenę sytuacji zostawiam wam. Jeśli wszystko pójdzie dobrze w połowie drogi zmienicie się z Reinerem Braunem i Bertholdtem Hooverem.

-Zaraz, niech dowódca chwilę poczeka, Petra jest silna, ale ja nie kontroluje swoich mocy, nie należy do takiej misji przydzielić kogoś odpowiedniejszego? Albo kogoś jeszcze kto by w razie czego opanował sytuacje?

-Na przykład Levia?

-Nie, po prostu...

-Posłuchaj mnie uważnie, nie możesz ciągle na nim polegać. Specjalnie ciebie wybrałem do two zadania, Petra była jedyna wolna z oddziału. na pewno dacie radę z taką błahostką.

-Zrozumiałem.

-To teraz idź się przygotować do misji.

Salutuje. (Ręka zaciśnięta w pięść i przyłożona do piersi na miejscu serca, jak w anime i mandze)

Wychodzę z gabinetu, a potem z budynku. Dzięki Leviu dostaje fundusze za służbę w zwiadowcach. Z tego co pamiętam do pierwszego punktu na granicy dotrzemy w dwa dni, tyle samo w drodze powrotnej. Przebycie połowy granicy powinno potrwać z dwa tygodnie. Razem dwadzieścia dni. To teraz trzeba pójść na zakupy.

Levi:

-Czemu?! Jakim prawem?

-Nie wiem o co ci chodzi to normalne żeby zwiadowca dostał misję.

-Ale czemu z nią, a nie ze mną?! Albo kimś innym?! Czemu to musi być ta ruda?!

-Levi uspokój się. Panna Ral jest bardzo odpowiedzialna, nie wiem o ci się tak złościsz.

-Nie karz mi się uspokoić bo to mnie jeszcze bardziej denerwuje! (jak z kobietą xD)

-Posłuchaj, Eren jest żołnierzem takim samym jak ty. Nie ma dla was taryfy ulgowej. Ty masz inną robotę. Staramy się jak możemy by Jeager miał normalne życie, nie robimy na nim testów, próbujemy przekonać ludzi.

Już chciałem się odezwać, lecz Smith znowu mi przerwał.

-Mam dość! Jestem dowódcą i masz się mnie słuchać!

Zaczynam warczeć ze wściekłości, mimo wszystko Erwin jest lepszy. Może i siłą mu dorównuję, ale nie nadaje się do zarzadzania dużą grupą ludzi. Nie umiałbym im zapewnić dobrego życia, jedzenia czy ochrony. Nie nadaje się na dowódcę.

-Jak nie masz nic do powiedzenia to iść do domu, omega wyrusza dopiero jutro.

Zrobił przerwę żeby spojrzeć na zegarek.

-Powinien być już w domu. Pożegnaj się z nim, jeszcze tego nie robiliście prawda? Będzie bezpieczniejszy z znakiem przeznaczonego.

Bez słowa wychodzę z pokoju, mocno trzaskając drzwiami. Musze go oznaczyć, nie jutro, nie za tydzień, dzisiaj. Inaczej go tam nie puszcze. Ten debil z ogromnymi brwiami specjalnie to powiedział.

Wchodzę już uspokojony do domu. Spoglądam na zegarek. 21:30... myślałem, ze jest później.

-Eren? Gdzie jesteś?

Nie uzyskuje odpowiedzi. Zdejmuje buty i kurtkę. Wchodzę cicho po schodach, po czym uchylam drzwi do pokoju. Mój skarbek leży w łóżku. Podchodzę do niego.

-O już wróciłeś? I jak tam, wykonałeś zadanie?

-Tak, wszystko poszło jak przewidziałem.

Kładę się obok chłopaka i wsadzam głowę w zagłębienie jego szyi. Skórę lekko przygryzam.

-Levvi co ci się wzięło na czułości?

-CHCE TO DZIS Z TOBĄ ZROBIC, MOGĘ?

Z okazji moich urodzin i zakonczenia roku szkolnego wstawiamrozdział wcześniej. Spuzniony przez impreze urodzinową. Nastepna cześć pojawi się w przyszłum tygodniu. Za błędy przepraszam.

Ktoś wyjątkowy (Riren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz