Rozdział 6

314 26 10
                                    

Eren:

W co ja się wpakowałem. Przecież to zbyt wiele.. Ale obiecałem... choć może to lepiej? Wiem, że go kocham, ale i tak obawiam się jego dotyku, a raczej swojej reakcji na niego.

Dobra koniec tego, siedzę tu i rozmyślam już dobre dziesięć minut, a jeszcze nawet się nie rozebrałem. Szybko pozbywam się ubrań i wchodzę pod prysznic. Mycie zajmuje mi jakieś 25 minut. Przezwyciężę ten strach, szepcze aby dodać sobie otuchy. Zakładam czarną koszulkę. Jest ona o dziwo za duża. Sięga mi do kolan i odsłania jedno ramie i większość obojczyka. Do tego szare bokserki. Cicho wchodzę do naszej sypialni. Mając na myśli bardziej intymnie miał na myśli pozwolić naszym zapachom, feromonom latać swobodnie po pokoju. Po prostu będziemy czuć nasze emocje w tym podniecenie. Nie zastanawiając się nad tym dłużej wskakuje pod kołdrę. Chwile po tym do pokoju wchodzi mój współlokator

-Już się umyłeś?

-Tak.

-Dobra, to teraz moja kolej, ty poczekaj tu proszę.

-Wiem.

Po jakże długiej wymianie zdań, Levi zniknął mi z oczu. Zaczynam szukać wygodnej pozycji do spania. Nie jest to jednak łatwym zadaniem. Za każdym razem Kiedy ją znalazłem koszula była podwinięta. A skoro mam spać z sami wiemy z kim taki fenomen nie może mieć miejsca. Wiercę się tak do puki mój krasnal (zabiłby mnie za taką nazwę) nie pojawił się w pokoju. Powoli idzie w moim kierunku i kładzie się ostrożnie obok mnie. Mówiłem wam, że udaje, że śpię? Nie? To teraz wiecie.

-I po co udajesz, skoro w ogóle ci nie wychodzi?

-Jak?

-Za szybko serce ci bije, byłeś zestresowany, strasznie.

-....Słuchałeś jak mi bije serce?

-Tak, a teraz przesuń się bo leżysz na środku.

Bez gadania przesuwam się na sam koniec łóżka. Nagle czuje ręce na moim brzuchu.

-Co robisz?

-Przysuwam cię.

Mówiąc to przyciąga mnie do siebie, tak że dotykam plecami jego klatki piersiowej. Po chwili przerzuca swoja nogę nad moje, a ręce umieszcza na moich biodrach.. W około zaczyna być wyczuwalny zapach cytrusów. Ogarnia mnie lekka panika. (POD WPŁYWEM SILNYCH EMOCJI LUB PO PROSTU JAK KROS GO UWALNIA JEST WYCZUWALNY ZAPACH DANEGO OSOBNIKA. NP. LEVI MA CYTRUSOWY, EREN MA ZAPACH KARMELOWEJ KAWY, A ERWIN MIĘTOWY.)

-Spokojnie przecież nic się nie dzieje.

-Zabierz ręce.

-A jak je zabiorę pozwolisz mi zostać w tej pozycji?

-Tak, ale zabierz ręce.

Po trzech niezmiernie się wydłużających sekundach mój wybranek zabrał niechciane kończyny i dał mi na ramiona.

-A tutaj mogą być?

-Tak.

-W takim razie dobranoc.

-Branoc.

Wtulam się ufnie w Leviego, lecz nie na tyle żeby rozluźnić wszystkie mięśnie. Tuż przed pójściem do krainy snów powiedziałem bezgłośnie kocham cię, po czym zamknąłem oczy i zasnąłem.

Levi: ( Rano)

Wczoraj zasnęliśmy razem. Nie odepchnął mnie. Co prawda czepiał się rak, ale następnym razem pozwoli je mieć na tyłku albo jeszcze w innym miejscu. Jedyny problem w tej sytuacji mam w spodniach. Niestety ale sam widok Erena śpiącego obok mnie do tego z lekko podwiniętą koszulką mnie podnieca. Już chce wstać, kiedy moje działanie blokuje ciężar na prawej ręce. Mój aniołek położył na niej głowę a rękoma uczepił się mojej koszulki. Próbuje go ostrożnie odczepić.. Po paru próbach opadam cicho na łózko zrezygnowany.. Przecież nie zrobię tego tutaj. Eren przecież dostał by zawału. Kurde do tego zaczyna boleć...

-Dziwne powinno mi już dawno przejść.

Szepcze do siebie. Mój organizm mocniej reaguje przez połączenie, a wewnętrzny wilk ma jeszcze nadzieje że wyjdzie z tego seks. Zerowe szanse, powiedział bym, że na minusie. Choć nie mam stu procentowej pewności czy to przez to. Nie wiem i raczej się nie dowiem. Nie zamierzam się pytać tej wariatki czy szybciej mi staje za widok Erena lub cokolwiek związanego z nim. Nie zapomniała by mi tego do końca życia.

Eren:

Coc podnosi mnie do góry, obejmuje to coś mocnie. Jest mi zbyt wygodnie, żeby to porzucić. Wiem, że to mój mikrus. Woje go sobie teraz nie wyobrażać. Jak teraz razem leżymy. Sto sześćdziesiąt centymetrów próbuje podnieść mnie o prawie dwadzieścia centymetrów większego człekokształtnego. Bardzo zabawne, pomimo to nadal nie mam zamiaru dać mu wstać.

-Nie ruszaj się.

Nie wiem czy mnie zrozumiał, bo jego koszulka i idealnie wyrzeźbiona klata mnie zagłuszyła.

-Ereś, musze już wstać.

-Po co?

-Musze coś załatwić...

-Co

-....

-Nie puszcze cię, za dobrze sprawiasz się w roli poduszki.

-Dzięki, ale naprawdę puść mnie.

Mam już odpuścić, lecz wpadam na genialny pomysł. Nie wiem gdzie podziała się moja nieśmiałość, ale mam nadzieje ze więcej jej nie zobaczę. Kładę nogę między jego i przyciskam, tak żeby mi się nie wyrwał.

-Ahhhhhhhh.

Zamieram. Właśnie przed chwilą usłyszałem cichy jęk mojego łóżkowego współlokatora. Odrywam głowę od jego koszulki. Patrzę bezczelnie w jego krocze. Coś dosyć sporego napiera na moja nogę, chcąc się wydostać z ciasnych już bokserek.. Ze świstem wciągam powietrze. Nie mam bladego pojęcia co robić, boje się poruszyć noga nawet o milimetr. Mam ją zabrać? A co jeśli przez przypadek wywoła to w nim jeszcze więkrze podniecenie, spodoba mu się, to na pewno, ale ja chyba umrę! Panikowałbym dłużej gdyby nie stłumione westchniecie.

-Eeren zzabierz nogę.

Ostrożnie podnoszę nogę, towarzyszy mi przy tym parę stłumionych jęków. Jak tylko Levi zostaje uwolniony, od razu wstaje i biegnie do łazienki na dole. Wnioskuje to, bo druga łazienka mieści się po przeciwnej stronie korytarza. Biorę głęboki wdech. Jest na mnie zły? Mam nadzieje, że nie, ale to w sumie niczym nie zawiniłem.

Levi:

Próbuje stłumić jęki, ale nie daje rady. To daje taką niewyobrażalna przyjemność. Jego noga ocierająca się w tym miejscu. Do tego zdezorientowana, słodka twarz. Ale nie! Nie rzucę się na niego, będę silny...musze być.

-Eeren zzabierz nogę.

Kiedy tylko wykonuje mój rozkaz, od razu podrywam się do siadu i biegnę do łazienki na dole. Znowu będę musiał jechać na ręcznym. Dobrze, ze mojemu przeznaczonemu nie wpadł do głowy głupi pomysł pobiegnięcia za mną. Wbiegam do łazienki i zamykam drzwi na klucz. 

Ktoś wyjątkowy (Riren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz