Rozdział 5

2.6K 227 61
                                    

-Eren-słyszę delikatny głos. Mikasa.
Odrywam się od tego, jakże zajmującego, zajęcia.
Zerkam na nią. Mimo śmierci, nic się nie zmieniła. Czarne, krótkie włosy ślicznie okalają jej twarz. Nawet po śmierci, nie rozstaje się z tym czerwonym szalikiem, który jej dałem, gdy mięliśmy po 9 lat. Nie wiem czemu, ale nigdy się z nim nie rozstawała.

-Eren, musimy porozmawiać-mówi.

-Ale o czym?-uśmiecham się, ale ona nie odwzajemnia mojego uśmiechu.-A gdzie Armin?-pytam, rozglądając się, lecz nigdzie nie widzę mojego przyjaciela.

-Przyjdzie później, nie wie, że tu jestem.

Zmarszczam brwi.

-Eren.-kieruję swój wzrok na nią-musimy porozmawiać o Levim.

Uśmiech momentalnie znika z mojej twarzy.

-Musisz od niego odejść.

-Ale czemu?-nie rozumiem-On tyle dla mnie robi.

Dziewczyna patrzy na mnie, a ja zachodzę w głowę, o co jej może chodzić. On tyle dla mnie robi. Gdyby nie on, dalej siedziałbym zamknięty w tym szpitalu.

-Nie lubię go.

Więc o to chodzi. Ona go nie lubi. Ale przecież on nie jest zły. Owszem, próbuje stwarzać takie pozory, odpycha od siebie ludzi, ale z jakiegoś niewiadomego dla mnie powodu, nie działa na mnie ta jego maska, którą codziennie zakłada. Ani ton, jakim się do wszystkich zwraca. Owszem, nie okazuje uczuć, zachowuje się jakby nic mu się od życia nie należało, jakby życie karą. Ale czuję, że potrafi być troskliwy, że potrafi kochać. Chciałbym dotrzeć do jego serca, rozgrzać je na nowo. Chciałbym pomóc mu zrzucić tę maskę obojętności.

-Mika, może on nie jest zbyt miły...-zaczynam, lecz Mikasa mi przerywa.

-Jest wredny.

-Może i tak, ale jest w nim coś takiego...-nie potrafię ubrać w słowa tego, co mam na myśli.

-Trzeba go zabić-oświadcza bezbarwnym tonem, a ja zastygam i robię wielkie oczy.

Nie wierzę, ona nie może tego zrobić!

-Nie możesz, nie pozwolę ci-oświadczam zdecydowanie.

Na co ona tylko uśmiecha się złowieszczo.

Nie poznaję jej, to już nie jest ta sama osoba, którą była kiedyś. A może ona zawsze taka była, tylko ja tego nie dostrzegałem?

-Armin!-wołam, mając nadzieję, że się tu zjawi. Nagle pojawia się, obok mojej przybranej siostry, niebieskooki, blond włosy do ramion, o twarzy dziecka, mój przyjaciel.

-O, cześć, Eren!-wita się-Mikasa? Co ty tu robisz?-spogląda to na mnie, to na nią.

-Proszę!-krzyczę-Armin,błagam! Pomóż mi przemówić jej do rozsądku. Ona chce zabić Levi'a.-głos mi się łamię, a po twarzy spływają łzy.

Mam głupią nadzieję, że mi pomoże.

Spogląda na nią tymi wielkimi, dziecięcymi oczami.

-Eee...Mikasa. Eren chyba ma racje. Nie możesz go zabić, przeci...

-Dzieciaku, wróciłem!-przerywa mu głos Levia, a mi włoski na karku stają dęba, gdy widzę jej złowieszczy uśmiech.

Levi, cholera, dlaczego teraz?!-wrzeszczę w myślach.

-Mikaso-próbuję jeszcze raz. Oczy mi się szklą.- Proszę, nie rób tego. Zrób to dla mnie, błagam.-nie reaguje.-Zabij mnie!-decyduję się na ostateczny krok. Jeśli muszę umrzeć, aby Levi mógł żyć, zrobię to. Jednak i to jej nie rusza.- Jeśli coś mu zrobisz, jeśli go skrzywdzisz, nie wybaczę ci tego, zabiję się, rozumiesz? Nigdy ci tego nie wybaczę.

Cisza. Armin zniknął. Nie wiem, gdzie jest. Wydaję mi się, że coś do niej dotarło. Wzdycham z ulgą. Nagle w jej oczach widzę błysk. Czyli jednak się pomyliłem. Wstrzymuję oddech.

-Masz racje.-szepcze, a jej słowa obijają mi się o uszy.-Nie zrobię tego.

Ulga, jaką poczułem, jest nie do opisania.

-Ty to zrobisz.-dopowiada, podchodząc do mnie.

-Nie...-zaprzeczam, cofając się. Strach, z każdą chwilą, się powiększa, Szczególnie, gdy plecami dotykam ściany.-Levi, uciekaj!-zdążam jeszcze krzyknąć, nim przerażająco spokojna twarz Mikasy zbliża się do mnie w zastraszającym tempie.

Help Me + two shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz