3 miesiące później...
Levi
Dlaczego to ja muszę się zajmować jakimś dzieciakiem? Dlaczego nie ktoś inny? A no tak. Nikt nie potrafi do niego dotrzeć. Głupi bachor. I cholerny Smith. Wymyślił sobie, że mi się to uda. Gdyby nie był moim przełożonym, kopnąłbym go w ten jebany tyłek i kazał wypierdalać. Dobra, okej. Jestem starszy, od tego dzieciaka, tylko o 5 lat, ale to nie znaczy, że się z nim dogadam.
Spoglądam na jego kartę.
W rogu przypięte jest zdjęcie młodego, roześmianego chłopaka o szmaragdowych oczach.
Imie i nazwisko-Eren Jaeger;
Wiek-17 lat;
Zamieszkały-Maria, dzielnica Shingashina;
Powód przyjęcia-próba samobójcza poprzez podcięcie żył;
Opis stanu psychicznego i fizycznego oraz opis choroby-zdiagnozowano ciężką depresje, omamy wzrokowe i słuchowe; odwiedzają go, zmarli tragicznie, przyjaciele; obwinia się o ich śmierć. Ciężko do niego dotrzeć; nie rozmawia; patrzy się tępo w ściany lub okno; nie ma z nim kontaktu (zdarzają się przebłyski świadomości, lecz bardzo rzadko); nie chce jeść-pokarm dostaje poprzez kroplówkę; na jego ciele znajdują się ślady po okaleczaniu się; nie pomogła żadna terapia; nie ma żadnej żyjącej rodziny, ani przyjaciół, jedyny kolega się go wyparł w szpitalu, po próbie samobójczej;Od tej zajmującej czynności, wyrywa mnie głos rudej pielęgniarki, Petry.
-Jesteśmy.
No tak. Nawet nie zauważyłem, kiedy doszliśmy pod sale z numerem 26.
Zamykam teczkę i wchodzimy.Na łóżku, po turecku, siedzi młody chłopak o czekoladowych włosach. Kiwa się i patrzy tępo w okno. Nie zwraca na nas uwagi. Mruczy coś pod nosem.
-Zostaw nas samych-zwracam się do kobiety.
Wychodzi.
Chłopak nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi.-Eren.
Cisza. Podchodzę do niego. Kładę mu dłoń na ramieniu. Wzdryga się, ale nie przerywa słowotoku. Przez to, że stoję obok niego, słyszę co mówi. Ledwo, ale jednak.
-Mikaso, siostrzyczko, przepraszam cię. Musiałem się zgodzić, by to robić, byś nie chodziła głodna. Arminie, przyjacielu, przepraszam cię. Kochałem i traktowałem cię jak brata, nie potrafiłem cię pokochać inaczej. Marco, Connie, Sasho, Jeanie i przyjaciele, przepraszam was za wszystko. Mamo, tato, przepraszam was za to, że się urodziłem i nie byłem takim synem, jakiego byście chcieli. Mikaso, siostrzyczko...-zaczyna od początku.
-Eren-powtarzam.
Nic. Staję przed nim i zamieram, jednak moja twarz nadal nie wyraża żadnych uczuć.
Jest strasznie blady. Bledszy ode mnie. Czekoladowe kosmyki opadają mu na czoło.
Po chwili zdziwienie mija. Potrząsam nim lekko.
Przerywa. Przenosi wzrok na mnie.
Jeśli miałem wcześniej jakieś wątpliwości, co do tego, czy to na pewno on, to właśnie zniknęły. Jego oczy nic się nie zmieniły. Nadal mają ten niespotykany kolor tęczówek. Wszystko dookoła jakby na moment znika. Czas staję w miejscu. Jestem tylko ja i on. Tonę w jego oczach. Mam ochotę go pocałować.Nie! Zaraz! Stop! Levi, co ty odpierdalasz?
,,Czar" pryska. Czas znów płynie normalnie, znów jesteśmy w sali z nr 26. Chłopak odwraca wzrok.
-Kim jesteś?-pyta schrypniętym głosem, jakby nie mówił od bardzo dawna.
-Nazywam się Rivaile Ackerman, możesz mi mówić Levi.-mówię zimnym tonem.-Jestem twoim nowym opiekunem.
-Ładne imię-mówi nastolatek-pasuje do pana.
Coś we mnie drga. Robi mi się ciepło na sercu.
Cholerny bachor.
-Zabieram cię do siebie-mówię chłodno-zaraz ktoś przyniesie ci ubrania. Masz pół godziny, by się umyć i ubrać. Jak przyjdę po ciebie, masz być już gotowy, rozumiesz?
Nie czekam na odpowiedź, lecz odwracam się na pięcie i wychodzę szybkim krokiem z sali.
CZYTASZ
Help Me + two shot
FanficEren Jaeger, po nieudanej próbie samobójczej, trafia do szpitala psychiatrycznego. Levi Ackerman, lekarz specjalista, przejmuje opiekę nad pacjentem-Erenem. Czy chłopak się otworzy? Co połączy tę dwójkę? Jak zareaguje Levi, gdy dowie się o przeszło...