Obudziłam się. Byłam sama w łóżku. Założyłam moje kapcie w jednorożce. Tak kocham je. I wyszłam z pokoju. Słyszałam śmiechy z kuchni. Weszłam. Justin i ta Amy Srejmy siedziała z moim tatusiem i jedli śniadanie.
-Tatusiu,i kiedy przyjadą po nią? -zapytałam ze złością.
-Cco? Tatusiu to prawda?-zapytała Amy.
-To jest mój tatuś! Nie twój! Tak to prawda. Wracasz do domu!-krzyczałam.
-Uspokój się Lano! Amy zostaje u nas tyle ile umawiałem się z Royem. -powiedział zły Justin.
Łzy z moich oczu zaczęły lecieć. On mnie okłamał. Okłamał. Amy zaczęła się śmiać a zaraz dołączył do niej Justin. Pokazał ręką,żebym usiadła z nimi. Pokiwałam głowąna nie i uciekłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Weszłam do łazienki i tam też zakluczyłam drzwi. Wszyscy mnie okłamują! Znowu jest go samo. Teraz tylko nią będzie się zajmował. To nie fair. Miał zadzwonić. Jestem mu nie potrzebna. Nikomu nie jestem. Wzięłam moje rzeczy z łazienki,dużo ich nie było. Wyszłam z łazienki nadal płacząc. Wyjęłam moją wielką różową walizkę i zaczęłam się pakować. Dziwne,że jeszcze nie przyszedł do mnie Justin i kazał stać w kącie. No tak! Jest zajęty zabawąz tą szmatą. Spakowałam wszystkie ubrania. Wyszłam z pokoju z walizką w ręce. Zeszłam powoli na dół. Nie myliłam się. Amy siedziała na kolanach u Justina.
-Nie przeszkadzajcie sobie. Ja już znikam. Wyprowadzam się Justin.-Powiedziałam. Justin wstał szybko i podszedł do mnie.
-Nie! Nie odchodź...
-Za późno. Życzę Ci szczęścia Justin. Tobie też Amy.-wzięłam moją kurtkę.-odwiózł byś mnie do domu? -zapytałam powstrzymując łzy.
Kiwnął głową. Kazał Amy poczekać na niego. Wyszliśmy z domu. Dałam mu moje rzeczy. Sama usiadłam na miejscu pasażera. Po kilku minutach Justin siedział na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy. Czas wracać do domu,pomyślałam. Jestem ciekawa jak się trzyma mama.
-Dlaczego?-zapytał.
-Oklamałeś mnie i zraniłeś. Ona mi cie ukradła. Kocham Cię,ale nie potrafię już być z tobą. Jeszcze nazywa Cię tatusiem.-w tym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
-Csii,już dobrze. Wrócisz do domu i zapomnisz o mnie,dobrze?-zapytał.
Chyba go pojebało. Nigdy o nim nie zapomnę.
-Dobrze.-odpowiedziałam czując ucisk w klatce piersiowej.
Reszta drogi minęła w ciszy. Kiedy byliśmy pod moim domem spojrzałam na Justina. Miał łzy w oczach.
-T-Ty też o mnie zapomnij. -prosiłam.
-Już zapomniałem. -odpowiedział.
Au. Zabolało. Kiwnęłam głowąi wysiadlam z samochodu. Wzięłam swoje rzeczy. Justin odjechał. Podeszłam do drzwi i weszłam.
-Kto?.. Lana! Córeczko! -rzuciła mi się na szyję.
-Już jestem. Jutro porozmawiamy,bo jestem zmęczona.-Powiedziałam po czym poszłam do swojego pokoju.
Zamknęłam drzwi i upadłam na podłogę płacząc. Co ja teraz zrobię? Teraz jestem nikim. Bez niego. Ale to ja od niego odeszłam. Ale to on mnie zranił. To on mnie okłamał. Może za szybko zareagowałam? Już jest za późno. Nigdy go nie zobaczę. Już za nim tęsknię. Pobiegłam do szafki obok łóżka i wyjęłam z niej żyletkę. Odwinęłam kawałek bluzki. I zrobiłam dosyć głęboką kreskę. Powtórzyłam to parę razy. Krew była wszędzie. Chciałabym teraz do niego zadzwonić. Poprosić o pomoc. Ale nie mogę. Wstałam i położyłam się do łóżka. Prześcieradło już było w krwi. Usłyszałam dźwięk sms. Mój telefon,był cały czas na szafce. Nawet nie wiem kiedy go tam kładłam.
1 wiadomość od TATUŚ <3
Zapisał siebie tak.
Wreóć do mnisj. Proszeaę. Przyjadę i będzie tacak jak daxcwniej. Zacznfjijmy od nofa.
Był pijany. To oczywiste. Nie odpisałam nic. Zasnęłam.
CZYTASZ
Yes Daddy|| Zakończone
Fanfiction-T-tatusiu to boli.. Puść proszę.-powiedziałam błagalnym głosem. -Zamknij się-warknął.