Bo Pan Shawn Mendes chce się popisać.

15.3K 391 302
                                    

Rano obudziłam się przed Shawnem. Nie moi drodzy. To nie był sen. To się działo naprawdę. Pogoda za oknem była okropna. Padał deszcz. Odwróciłam głowę w stronę Shawna. Spał. Jest tak kurewsko uroczy. Nie jest może podobny do... Stop! Lana. Nie możesz fo wspominać. To nie miało miejsca. Od dziś będę żyła tak jakby on nie istniał. Chyba Shawnie się obudził,bo uśmiechał się do mnie.

-Hejka-powiedziałam radośnie.

- Cześć księżniczko-odpowiedział całując mnie w czoło.-chodźmy zjemy śniadanie.

Kiwnełam głową i zeszliśmy powolutku na dół. Ja usiadłam przy stole,bo Pan Shawn Mendes chce się popisać i zrobić mi śniadanie. Mimo,że był w dresach jego tyłek i tak wyglądał lepiej niż mój. O czym ja myślę. Chyba Shawn zauważył,że mu się przyglądam,bo uśmiechał się. Od razu spaliłam buraka.

-Napatrzyłaś się już? -zapytał.

-Masz lepszy tyłek ode mnie. O nie. Ja to powiedziałam. -zakryłam rękami twarz. Susan zaczął się śmiać. Po chwili przyszedł z talerzem pełnym naleśników. Od razu zabrałam się do jedzenia. Po skończonym śniadaniu,Shawn odwiózł mnie do domu. Kiedy weszłam do mieszkania mamy nie było. Ale czułam,że ktoś jest w domu. Weszłam na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Zaniemówiłam. To był Justin. Stał oparty o parapet i patrzył się prosto w moje oczy.

-C-co t-ty tu ro-robisz? -jąkałam się.

-Przyszedłem do Ciebie. Chciałem Cię prosić o jeszcze jedną szansę...

-Poznałam kogoś.-powiedziałam szybko.

-Haha,tak Shawn. Mój kolega. Poprosiłem go aby miał na Ciebie oko,kochanie. Pamiętaj jesteś tylko moja.-zaniemówiłam.

-Czy... Spaliśmy w jednym łóżku. Rozumiesz,że ja nie chce mieć z tobą nic wspólnego?!-krzyknęłam.

-Uspokuj się. Pakuj swoje rzeczy i zabieram Cię stąd. Wylecimy na jakąś wyspę i zaczniemy od nowa. Pamiętaj o zasadach. Kary będą surowsze. Masz 5 minut.-oznajmił.

Usiadł na moim łóżku i patrzył się na mnie. Bałam się go. Cholernie się bałam. Znowu się wpierdolił w moje życie. Wzięłam moją czarną walizkę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. A Shawn. Nienawidzę go. Okłamał mnie. Każdy mnie okłamuje. Po spakowaniu rzeczy Justin wziął walizkę i zaniósł na dół. Kazał mi się ubrać. Nie zrobiłam tego. Wziął mnie za rękę.

-T-tatusiu to boli... Puść proszę.-powiedziałam błagalnym głosem.

-Zamknij się.-warknął.

Usadził mnie na miejscu pasażera i sam potem zajął miejsce obok. Bałam się na niego spojrzeć.

-Prześpij się,babygirl. Czeka nas długa droga.

Tak zrobiłam. Nie chciałam się obudzić. Nie wiem czy mu ponownie zaufam.

-----------
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!

Yes Daddy|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz