Obudziłam się czując ból. Chciałam krzyknąć,żeby tatuś mi pomógł ale zapomniałam,że jego nie ma. Od razu moje oczy zaszły łzami. Dlaczego ja go zostawiłam? Jestem taka głupia. Przecież ja go kocham. Dobra. Lana, uspokuj się. Pora o nim zapomnieć. Wrócić do "normalnego" trybu życia. Znajdziesz sobie chłopaka. Jesteś ładna. Nie wierzę,że tak myślę. Spojrzałam na moje ręce. Były całe w krwi i bardzo bolały. Weszłam do łazienki i znalazłam bandaż. Umyłam ręce i owinęłam bandaż sobie rąk. Nie wyglądało to źle. Ehh,wyglądało to chujowo. Zeszłam na dół. Moja mama siedziała przy stole. Kiedy weszłam uśmiechnęła się.
-Mamo,nic mi nie jest. Byłam z chłopakiem. To wszystko. Nie ciągnijmy tematu. -powiedziałam spokojnie.
-Dobrze. Od kiedy masz zamiar chodzić do szkoły?-zapytała łagodnie.
Wzruszyłam ramionami. Wzięłam sobie kanapkę i poszłam na górę. Zamknęłam drzwi na klucz i sprawdziłam telefon. 4 nieodebrane połączenia od Justina. Może powinnam odzwonić? Nie. Nie będę robiła mu nadziei. Niech wie,że do niego nie wrócę. Napiszę mu sms.
Justin nie dzwoń do mnie. Nie chcę Cię znać. Z nami koniec. Daj mi spokój. Chcę żyć normalnie. Bez Ciebie.
To ostatnie pisałam z bólem. Ja właśnie chce żyć z nim. Zawsze wszystko się kończy. Dlatego nigdy nie zaufam nikomu. Wysłałam. Nie czekałam nawet chwili ą dostałam odpowiedź.
Lano nie możesz mnie zostawić. Kocham Cię. Tylko Ciebie. Daj nam szansę. Proszę.
Zastanawiałam się czy mu odpisać. Chyba napiszę mu co o nim sądzę. Oczywiście same kłamstwa. Może da mi spokój.
Nienawidzę cie. Jesteś dla mnie nikim! Zabraleś mnie z domu. Nie chciałam tam być! Bałam się Ciebie. Nadal się boję. Nie pisz,nie dzwoń. Zapomnij.
Nie dostałam już odpowiedzi. A więc zapomni o mnie. Ja o nim nigdy. Zeszłam na dół i wyciągnęłam lody z lodówki. Zadzwoniłam jeszcze po pizzę. Po godzinie leżałam w łóżku i płakałam. Niestety nie miałam przyjaciół więc nie miał kto przyjść do mnie i pocieszyć. Nie. Nie mogę się użalać. Pójdę się przejść. Do parku albo do klubu. Tak. Wstałam niechętnie z łóżka i podeszłam do szafy. Moje czarne ubranka. Wzięłam leginsy i różowy crop-top. Tak. To prezent od Justina. Weszłam do łazienki. Umyłam dokładnie swoje ciało i włosy. Po 20 minutach skończyłam kąpiel. Wytarłam się i zaczęłam suszyć włosy. Chyba coś z nimi jutro zrobię. Miałam idealnie proste włosy. Zrobiłam pełny makijaż i po 2 godzinach byłam gotowa. Jest 16,więc mogę się przejść i do parku i do klubu. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej telefon i portfel. Zeszłam na dół.
-Idziesz gdzieś? -zapytała moja rodzicielka.
-Tak. Nie czekaj na mnie.-odpowiedziałam sucho.
Założyłam buty i bomberke. Wyszłam z donu. Może zapoznam jakiegoś chłopaka i zapomnę o Justinie. Ale w sumie to wątpię. Tak jak mówiłam. Nigdy o nim nie zapomnę. Włączyłam sobie Bring Me The Horizon i założyłam słuchawki. Po kilku minutach dotarłam do parku. Padał deszcz,więc nie było zbyt wielu osób. Ja kocham taką pogodę. Przypomniało mi się jak padał deszcz i razem z tausiem biegaliśmy w deszczu*. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Tęsknię za nim bardzo. W chuj tęsknię. Rozpłakałam się. A miałam iść do klubu. Miałam nie płakać więcej. Usiadłam pod drzewem. Chuj z ubraniami. Podkuliłam nogi i pozwoliłam łzą spłynąć. Czuję się taką słaba. Nagle poczułam czyjąś obecność. Lekko się przestraszyłam kiedy mnie dotknął. Wyjęłam słuchawki i spojrzałam kto to. Był to wysoki brunet o ciemnych oczach. Uśmiechnął się.
-Mogę?-pokazał miejsce obok mnie.
Kiwnełam głową. Usiadł.
-Księżniczki nie mogą płakać. Ej,chcesz mi powiedzieć co się dzieje?-zapytał.
Ja zamiast odpowiedzieć przytuliłam się. Zaśmiał się cicho.
-Jestem Shawn,a Ty?-głaskał mnie po głowie.
-L-Lana. Jestem Lana.-powiedziałam przez łzy.-Zostawiłam chłopaka,którego kocham. Odeszłam od niego,bo mnie okłamał i skrzywdził. J-ja nie wiem co robić.-rozpłakałam się bardziej.
-Csiii,spokojnie księżniczko. Ja też właśnie zerwałem z dziewczyną,bo mnie zdradziła z moim najlepszym przyjacielem. Bardzo ją kochałem.-jego głos złamał się.
Teraz płakaliśmy razem. Byłam cały czas w niego wtulona.
-Pokażesz mi coś?-zapytał z troską.
Wskazał na moje ręce. O nie. Kiwnęłam przecząco głową. On zaś wziął i odwinął kawałek mojej bomberki. Spojrzał na mnie. W jego oczach były zły. Rozłożył ramiona. Od razu się przytuliłam.
-J-ja n-nie wiedzia-łam co m-mam zrobić.-wychlipiałam.
-Już. Jest już trochę ciemno i zimno. Mieszkam niedaleko. Pójdziemy? Spokojnie nie chce Cię przelecieć. Nie to,że nie jesteś ładna,bo jesteś śliczna ale..
-Wiem o co chodzi.-zaśmiałam się cicho.
To było urocze. Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy w nieznaną mi drogę.
-----------
*wymyśliłam tą scenę XDDJEZU! DZIĘKUJĘ ZA TYLE WYŚWIETLEŃ! NIE MYŚLAŁAM, ŻE KTOŚ BEDZIE TO CZYTAŁ. DZIĘKUJĘ!!! <333
CZYTASZ
Yes Daddy|| Zakończone
Fanfiction-T-tatusiu to boli.. Puść proszę.-powiedziałam błagalnym głosem. -Zamknij się-warknął.