Wczoraj wieczorem opiekowałam się 6-letnim Kacperkiem pod nieobecność jego rodziców. Bawiliśmy się samochodzikami na podłodze, kiedy w pewnym momencie Kacper spojrzał na mnie i powiedział:
- Ładnie by Ci było w żółtym.
- Masz na myśli ubranie?
- Głowę.
- W sensie włosy? Nie, skarbie, mam naturalnie bardzo czarne włosy i w blondzie nie byłoby mi do twarzy.
- W żółtych by Ci było. Pokażę ci. Mogę?Sądziłam, że pójdzie po żółty szal swojej mamy, czasem lubił mnie "stylizować".
- Jasne, nie mogę się doczekać.
Wyszedł, a ja zajęłam się zbieraniem zabawek z podłogi. Nagle coś ciepłego zaczęło spływać mi po głowie i karku. Zanim zorientowałam się co się dzieje, trochę naleciało mi do buzi. Odwróciłam się gwałtownie nie wierząc, że dzieje się to, co myślę...
Kacper stał na kanapie za mną i strząsał z penisa resztki moczu. Wyglądał na niesamowicie szczęśliwego.
Krzyknął:
- Mówiłem, że będzie Ci ładnie! Uwielbiam żółty.Chyba rośnie mały fetyszysta.