Wolf stał oparty o drzwi, czekając na swojego partnera. Obaj służyli w jednostce patrolującej ulice i pilnującej porządku miedzy wilkołakami a ludźmi. O ile ci pierwsi wiedzieli kto jest kto, to ci drudzy w większości nie mieli o niczym najmniejszego pojęcia. A dzisiaj byli już po służbie i mieli ochotę się napić i być może zabawić w jednym z barów tylko dla zmiennych lub takim dla zwykłych ludzi. W obu tych przybytkach bawili się zmiennokształtni, wszystko zależało od ich potrzeb i nastroju.
- Możemy iść - odezwał się Big Red - mam ochotę dzisiaj coś zaliczyć.
- Wilk daje ci się we znaki? - zakpił z niego Wolf, ale sam był w nienajlepszej kondycji. Zbliżała się gorączka i potrzebował jakiejś chętnej samicy do pieprzenia, która zostałaby jego partnerką. Przy ostatniej pełni zaszył się w lesie, żeby nie zrobić z siebie męskiej dziwki, jak praktycznie wszyscy z jego rasy w tym czasie. Jego wilk pragnął odnaleźć ich partnerkę. Od wczoraj czuł jej zapach w powietrzu, ale jeszcze jej nie namierzyli, co doprowadzało Wolfa do frustracji.
- Poczekaj aż przyjedzie nasz czas, wtedy pogadamy - rzucił rozbawiony Red.
- Być może będę miał wtedy partnerkę. - Posłał kumplowi krzywi uśmieszek, kiedy wyszli z posterunku.
- Czy ja o czymś nie wiem? - Big Red ruszył w kierunku baru na rogu.
- Nie ma o czym mówić, ale coś jest w powietrzu, co nie daje mojemu wilkowi spokoju.
- Oho, zaczyna się - rudzielec zaśmiał się. - Może to jakaś nieznajoma.
- Może, ale wkurwia mnie to, bo od wczoraj o niczym innym nie myślę.
- Pieprzona więź mate i widzę - Big Red spojrzał sugestywnie na krocze Wulfa i zaśmiał - że daje ci się we znaki.
- Zamknij się.
Wolf nie dyskutował więcej z Big Redem. Miał ochotę się napić i trochę ukoić swoje smutki. Wątpił, żeby się zalał, ale lekkie odprężenie było mile widziane. Po przekroczeniu lokalu, zobaczył stałych bywalców i kilka nowych twarzy. Kumple z posterunku siedzieli przy ich zwyczajowym stoliku, popijając piwo. Skąpo ubrane kelnerki przechadzały się z tacami i nowymi zamówieniami. Tak, bar dla zmiennych to było coś. Samice kusiły samców swoim zapachem. Zawsze wiadomo było, czy były chętne i bez stosowania sztuczek facet mógł liczyć na szybki seks. Ale i były nachalne, zwłaszcza jak im się odmawiało. Wolf chciał partnerki, a nie puszczalskiej samicy i dziwki, więc odmawiał im.
- Piwa, Wolf? - Dobrze wyposażona blondynka podeszła, żeby zebrać zamówienia.
- Tak, dwa na głowę.
- Mamy kiepski dzień? Może - przejechała swoim pomalowanym na czerwono paznokciem po jego ramieniu - mogę jakoś ukoić twoje smutki?
- Poproszę tylko piwo - warknął rozdrażniony.
- Się robi, ale nie wiesz co tracisz. - Zarzuciła swoje długie włosy na plecy, ruszając zalotnie pupą, co w ogóle nie zadziałało na Wolfa. Od jakiegoś czasu nie stawał mu na widok takich samic.
- Chyba jednak wiem - mruknął pod nosem.
- Coś ty taki wybredny? - Carson, jego szef, nie krył zdziwienia.
- Bo nasz wilczek chce czegoś więcej - odezwał się nieproszony Big Red.
- Zamknij ryj - warknął Wolf - bo ci go obije.
- No no, w sumie ci się nie dziwię. Posiadanie partnerki ma same zalety.
- Doprawdy? - Big Red nie krył zdziwienia. - Nawet wtedy, kiedy chce ci ciosać kołki na głowie?
- No cóż... to już całkiem inna historia - pięć osób przy stoliku zaśmiało się, odbierając swoje zamówione piwo.
Tuż koło północy blondyn wrócił do domu, który - jak pozostałe na tej ulicy - leżał na obrzeżach miasta, tuż przy samym lesie. Wchodząc na posesję, dostrzegł, że na sąsiednim podjeździe stała furgonetka z napisem "przeprowadzki". Nowi sąsiedzi zapewne. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie uderzył go w nozdrza słodki zapach, powodujący połaskotanie jego zakończeń nerwowych. Stanął przed wejściem do domu, zaciągnął się powietrzem, a jego wilk zawarczał.
~ Ona gdzieś tutaj, do cholery, jest - warknął podekscytowany sierściuch - czuję jej upajający zapach.
~ I co niby, kurwa, mam z tym zrobić? - Warknął Wolf.
~ Odnaleźć ją. Ona musi być nasza, palancie.
~ Jeżeli ją odnajdę, to będzie. Nie wypuszczę jej, kurwa, z rąk. Ale do tego czasu musimy być cierpliwi i sam jesteś palantem.
~ No ja myślę, bo już mam dosyć pieprzonego celibatu. Ileż można tak trzymać kutasa na uwięzi? - Jego wilk zawył i ucichł.
Wolf też miał dość, ale nie powiedział tego. Chciał mieć kobietę, która byłaby tylko jego. Lubił samice z ich rasy, lubił pieprzyć, ale nie chciał przechodzonego towaru. Innym może i to nie przeszkadzało, ale jemu owszem. Z trzaskiem zamknął za sobą drzwi i ruszył do sypialni.
Katy stała w swojej kuchni z lampką wina. Dzisiaj przyjechała do domu po babci, zostawiła faceta, do którego nie docierało, że nie chciała już z nim być, a to było jedyne miejsce, w którym czuła się bezpiecznie. Od zawsze uwielbiała Hart oraz jego mieszkańców i ich pewne tajemnice, które ukrywali przed innymi. Przyjeżdżała tutaj w każde wakacje, jednak kiedy dorosła była tutaj może z dwa razy. A teraz postanowiła zamieszkać na stałe. W końcu była w domu. Z cichym westchnieniem weszła po schodach na piętro i do swojego pokoju, który kiedyś zajmowała. Spojrzała na fotografię chłopaka, w którym kiedyś się kochała, ale on wolał wszystkie inne tylko nie ją.
No tak, od zawsze miała pecha jeśli chodziło o facetów. Ale skończyła z nimi, więcej nie potrzebowała dupków w swoim życiu. A tego w szczególności. Pieprzonego Wolfa Winstera.
*************************************
Witam w pierwszym rozdziale o naszym "wilczku". Póki co, spokojnie;) ale z czasem się rozkręci :)
CZYTASZ
Wolf ✔️
WerewolfKiedy pragniesz partnerki,która swoim zapachem doprowadza cię do szału, zrobisz wszystko, żeby ją chronić i ją zdobyć. Nawet jeżeli to będzie coś, co niezbyt jej się spodoba, ale ona należy do ciebie i tylko do ciebie. Twój wewnętrzny wilk jej pragn...