1

53.9K 2.1K 548
                                    

Wolf stał oparty o drzwi, czekając na swojego partnera. Obaj służyli w jednostce patrolującej ulice i pilnującej porządku miedzy wilkołakami a ludźmi. O ile ci pierwsi wiedzieli kto jest kto, to ci drudzy w większości nie mieli o niczym najmniejszego pojęcia. A dzisiaj byli już po służbie i mieli ochotę się napić i być może zabawić w jednym z barów tylko dla zmiennych lub takim dla zwykłych ludzi. W obu tych przybytkach bawili się zmiennokształtni, wszystko zależało od ich potrzeb i nastroju. 

- Możemy iść - odezwał się Big Red  - mam ochotę dzisiaj coś zaliczyć.

- Wilk daje ci się we znaki? - zakpił z niego Wolf, ale sam był w nienajlepszej kondycji. Zbliżała się gorączka i potrzebował jakiejś chętnej samicy do pieprzenia, która zostałaby jego partnerką. Przy ostatniej pełni zaszył się w lesie, żeby nie zrobić z siebie męskiej dziwki, jak praktycznie wszyscy z jego rasy w tym czasie. Jego wilk pragnął odnaleźć ich partnerkę. Od wczoraj czuł jej zapach w powietrzu, ale jeszcze jej nie namierzyli, co doprowadzało Wolfa do frustracji.

- Poczekaj aż przyjedzie nasz czas, wtedy pogadamy - rzucił rozbawiony Red.

- Być może będę miał wtedy partnerkę. - Posłał kumplowi krzywi uśmieszek, kiedy wyszli z posterunku.

- Czy ja o czymś nie wiem? - Big Red ruszył w kierunku baru na rogu.

- Nie ma o czym mówić, ale coś jest w powietrzu, co nie daje mojemu wilkowi spokoju. 

- Oho, zaczyna się - rudzielec zaśmiał się. - Może to jakaś nieznajoma.

- Może, ale wkurwia mnie to, bo od wczoraj o niczym innym nie myślę.

- Pieprzona więź mate i widzę - Big Red spojrzał sugestywnie na krocze Wulfa i zaśmiał - że daje ci się we znaki.

- Zamknij się.

Wolf nie dyskutował więcej z Big Redem. Miał ochotę się napić i trochę ukoić swoje smutki. Wątpił, żeby się zalał, ale lekkie odprężenie było mile widziane. Po przekroczeniu lokalu, zobaczył stałych bywalców i kilka nowych twarzy. Kumple z posterunku siedzieli przy ich zwyczajowym stoliku, popijając piwo. Skąpo ubrane kelnerki przechadzały się z tacami i nowymi zamówieniami. Tak, bar dla zmiennych to było coś. Samice kusiły samców swoim zapachem. Zawsze wiadomo było, czy były chętne i bez stosowania sztuczek facet mógł liczyć na szybki seks. Ale i były nachalne, zwłaszcza jak im się odmawiało. Wolf chciał partnerki, a nie puszczalskiej samicy i dziwki, więc odmawiał im.

- Piwa, Wolf? - Dobrze wyposażona blondynka podeszła, żeby zebrać zamówienia.

- Tak, dwa na głowę.

- Mamy kiepski dzień? Może - przejechała swoim pomalowanym na czerwono paznokciem po jego ramieniu - mogę jakoś ukoić twoje smutki?

- Poproszę tylko piwo - warknął rozdrażniony. 

- Się robi, ale nie wiesz co tracisz. - Zarzuciła swoje długie włosy na plecy, ruszając zalotnie pupą,  co w ogóle nie zadziałało na Wolfa. Od jakiegoś czasu nie stawał mu na widok takich samic.

- Chyba jednak wiem - mruknął pod nosem.

- Coś ty taki wybredny? - Carson, jego szef, nie krył zdziwienia.

- Bo nasz wilczek chce czegoś więcej - odezwał się nieproszony Big Red.

- Zamknij ryj - warknął Wolf - bo ci go obije.

- No no, w sumie ci się nie dziwię. Posiadanie partnerki ma same zalety.

- Doprawdy? - Big Red nie krył zdziwienia. - Nawet wtedy, kiedy chce ci ciosać kołki na głowie?

- No cóż... to już całkiem inna historia - pięć osób przy stoliku zaśmiało się, odbierając swoje zamówione piwo.

Tuż koło północy blondyn wrócił do domu, który - jak pozostałe na tej ulicy - leżał na obrzeżach miasta, tuż przy samym lesie. Wchodząc na posesję, dostrzegł, że na sąsiednim podjeździe stała furgonetka z napisem "przeprowadzki". Nowi sąsiedzi zapewne. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie uderzył go w nozdrza słodki zapach, powodujący połaskotanie jego zakończeń nerwowych. Stanął przed wejściem do domu, zaciągnął się powietrzem, a jego wilk zawarczał. 

~ Ona gdzieś tutaj, do cholery, jest - warknął podekscytowany sierściuch - czuję jej upajający zapach.

~ I co niby, kurwa, mam z tym zrobić? - Warknął Wolf.

~ Odnaleźć ją. Ona musi być nasza, palancie.

~ Jeżeli ją odnajdę, to będzie. Nie wypuszczę jej, kurwa, z rąk. Ale do tego czasu musimy być cierpliwi i sam jesteś palantem.

~ No ja myślę, bo już mam dosyć pieprzonego celibatu. Ileż można tak trzymać kutasa na uwięzi? - Jego wilk zawył i ucichł.

Wolf też miał dość, ale nie powiedział tego. Chciał mieć kobietę, która byłaby tylko jego. Lubił samice z ich rasy, lubił pieprzyć, ale nie chciał przechodzonego towaru. Innym może i to nie przeszkadzało, ale jemu owszem. Z trzaskiem zamknął za sobą drzwi i ruszył do sypialni.

Katy stała w swojej kuchni z lampką wina. Dzisiaj przyjechała do domu po babci, zostawiła faceta, do którego nie docierało, że nie chciała już z nim być, a to było jedyne miejsce, w którym czuła się bezpiecznie. Od zawsze uwielbiała Hart oraz jego mieszkańców i ich pewne tajemnice, które ukrywali przed innymi. Przyjeżdżała tutaj w każde wakacje, jednak kiedy dorosła była tutaj może z dwa razy. A teraz postanowiła zamieszkać na stałe. W końcu była w domu. Z cichym westchnieniem weszła  po schodach na piętro i do swojego pokoju, który kiedyś zajmowała. Spojrzała na fotografię chłopaka, w którym kiedyś się kochała, ale on wolał wszystkie inne tylko nie ją.

No tak, od zawsze miała pecha jeśli chodziło o facetów. Ale skończyła z nimi, więcej nie potrzebowała dupków w swoim życiu. A tego w szczególności. Pieprzonego Wolfa Winstera.


*************************************

Witam w pierwszym rozdziale o naszym "wilczku". Póki co, spokojnie;) ale z czasem się rozkręci :)


Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz