2

40.5K 1.9K 398
                                    

Katy obudziła się wcześniej niż zwykle, a kiedy po piętnastu minutach kręcenia i wiercenia się, nie mogła zasnąć, zwlekła się z łóżka. W podkoszulku i krótkich szortach zeszła do kuchni i na widok ekspresu do kawy uśmiechnęła się. O tak, kofeina była dla niej niczym miodek dla Kubusia Puchatka. Nastawiła kawę, ale po kubki musiała wyjść do auta, gdyż jeszcze nie wszystkie rzeczy wypakowała. Wyszła przed dom, wyciągając z samochodu podpisany karton i weszła na werandę. Coś ją tknęło, zatrzymała się i obróciła głowę, kierując wzrok na sąsiedni dom po prawiej stronie. Ale niczego nie dojrzała, więc wzruszyła ramionami i weszła do środka.

Wolf stał ukryty za dużym drzewam sąsiadującym z posesją obok. Za płotu dostrzegł wychodzącą z domu brunetkę i już był pewien, że to jej zapach czuł wczoraj. Słodki, uderzający, prawie obezwładniający jego wilka i dziwnie znajomy. Zdawało mu się, że już kiedyś go czuł. Cicho warknął, kiedy obiekt jego obserwacji zniknął. Ostatkiem silnej wolni powstrzymał się za przedarciem się przez żywopłot i porwanie jej w swoje ramiona oraz oznaczenie.

~ To ona - odezwał się jego wilk - musisz iść do niej i ją oznaczyć. Ona należy do nas.

~ Ale ona o tym nie wie. Jeżeli tam wpadnę, wystraszy się.

~ Ale ona jest nasza. Zrób coś matole.

~ Zamknij się i daj mi pomyśleć - warknął Wolf.

~ Zobaczymy, ale pospiesz się, bo nie mam zamiaru długo czekać. - Wolf miał dosyć czasem tego sierściucha, ale w tym miał rację, musiał się pospieszyć.

Słodka woń mieszała się z leśnym zapachem, która doprowadzała Wolfa do furii posiadania. Podążał za zapachem swojej samic, którą miał zamiar zdobyć i oznaczyć. Biegł za nią coraz szybciej. Jego stopy uderzały o leśną ściółkę. Zatrzymał się i zaciągnął ponownie powietrzem, zawarczał podekscytowany i rzucił się w kierunku swojej zdobyczy.

Niczego nieświadoma Katy, ubrana w spodenki do połowy uda i obcisły podkoszulek, biegła między drzewami, wydeptaną ścieżką. Jak co dzień wykonywała swoją poranną przebieżkę. Jeżeli pamięć jej nie myliła, niedaleko był niewielki strumień, który miał ujście w całkiem sporych rozmiarów stawie. Zaciągnęła się rześkim, leśnim powietrzem, które szczelnie wypełniło jej płuca. Uwielbiała mieszaninę ziemi, mchu oraz sosny. Od zawsze czuła pociąg do lasu, którego nie potrafiła wyjaśnić. Ale czy to było ważne? Nie. Po prostu tak już miała. Inni lubili morze, plażę, a ona od zawsze preferowała las.

Ciche szemranie wody zwróciło jej uwagę. Uśmiechnęła się na widok płynącego niedaleko strumyka. Tylko kilka metrów dzieliło ją od niego, kiedy usłyszała głośny trzask. Rozejrzała się i stanęła jak wryta. Pieprzony Wolf Winster we własnej osobie biegł w jej kierunku. Na jego widok prawie się obśliniła. Dobry Boże, wyglądał jak chodzący seks - dwa metry umięśnionego ciała, odzianego jedynie w szare spodenki dresowe, z długimi blond włosami oraz niebieskimi oczami pędziło wprost na nią. Ciche warczenie rozeszło się po lesie.

- Wolf, co ty tutaj robisz?! - Krzyknęła, jednak było za późno, bo blondyn dosłownie rzucił się na nią, powalając na ziemie. Została przyciśnięta do jego torsu tak mocno, że ledwo mogła oddychać.

- Katy? - Warknął oszołomiony, wpatrując się w brunetkę swoimi złotymi oczami. To była Katy, jego Katy. Jego wilk zawył, a on chciał zatopić w niej swoje zęby.

- Złaź ze mnie, do cholery! - Wija się niczym węgorz w jego ramionach.

- Moja - warknął, obniżając głowę.

- Wolf! - Wrzasnęła wystraszona, kiedy poczuła jego miękkie wargi na swoim obojczyku oraz... Jezu, czy on ją polizał? - Wolf!

- Jesteś moja - warknął, po czym bez ostrzeżenia zatopił swoje kły w jej obojczyku.

- Aaa! - Wrzasnęła z bólu. - Puszczaj mnie!

Wolf czuł jak w jego krwi pędzi z zawrotną prędkością podniecenie. Pragnął zatopić się w swojej kobiecie i dokończyć parowanie. Jednak zanim zrobił jakikolwiek ruch, przeszywający ból w kroczu pozbawił go oddechu. Lekko poluźnił swój chwyt, ale tylko tyle wystarczyło, żeby Katy wysunęła się spod ciała blondyna. Chwiejnie stanęła na nogi i łapiąc oddech, ruszyła biegiem w kierunku domu. Zapomniała o bólu, ugryzieniu, bo jej cel znajdował się jakieś półtora kilometra przed nią. Szaleńczy bieg prawie pozbawiał ją tchu, ale kiedy zza jej pleców doszło ją przeraźliwe wycie, zebrała się w sobie i popędziła jeszcze szybciej. Nie zważała na drapiące ją gałęzie, była zbyt blisko celu. Prawie czuła jego oddech na plecach. Z daleka zobaczyła ogrodzenie domu, wpadła przez tylną furtkę, upadając na kolana. Podniosła się szybko i w kilku susach wbiegła do domu o mało nie taranując drzwi, które zatrzasnęła z hukiem, przekręcając w nich zamek. Łapczywie łapiąc oddech, oparła się o niej plecami. Była tak zmęczona, że serce z wysiłku o mało nie wyrwało jej się z piersi. Zgięła się w pół i układając dłonie na udach, próbowała dojść do siebie. Jednak cisza i spokój nie trwały długo, uderzenie w drzwi poderwało ją na równe nogi.

- Katy, otwórz te pieprzone drzwi - głos Wolfa przedarł się przez drewno.

- Wynoś się stąd! - Krzyknęła odsuwając się w głąb kuchni.

- Otwórz - warknął.

- Nie, pieprz się Wolf!.

- Otwórz, albo wyważę te pierdolone drzwi!

Katy nie miała zamiaru czekać na spełnienie jego gróźb. Znała blondyna i wiedziała, że był facetem, który zawsze dostawał to czego chciał. Ale tym razem będzie musiał obejść się smakiem. Szybko zlokalizowała swoją torebkę, chwyciła ją w locie i na palcach ruszyła do drzwi frontowych. Wyjrzała przez boczną szybę, oddychając z ulgą, że nie jednak nie poznał jej planów. Wybiegła jak poparzona z domu, wskoczyła za kierownice swojej furgonetki, ale dopiero za drugim razem trafiła kluczykiem w stacyjkę. Jak tylko silnik zamruczał, wcisnęła gaz do dechy i z piskiem opon wyjechała z podjazdu. W bocznym lusterku dostrzegła sylwetkę biegnącego ulicą Wolfa, który po chwili zatrzymał się.

- Ja pierdolę - rzuciła, widząc w lusterku krew na swoim obojczyku oraz ugryzienie.


************************************

Nasza Pan Kudłaty vel Wolf w mediach na górze. Facet ma 2m wzrostu :) Jak wam się podoba?

Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz