Epilog

34.7K 2K 264
                                    

Wolf patrzył z uśmiechem na swoją bratnią duszę i ich córkę, która obchodziła dzisiaj roczek. Mała Larisa totalnie i niezaprzeczalnie  skradła jego serce. Owinęła go sobie wokół palca, będąc jego oczkiem w głowie, a Katey żartowała, że każdy potencjalny kandydat na jej chłopaka, będzie musiał się mieć na baczności. I miała rację, ale wiedział, że pewnego dnia to nastąpi i nie było mowy, żeby mógł coś na to poradzić. Ale póki jego mała kruszynka nie dorośnie i nie odnajdzie swojego mate, wszyscy inny będą musieli mierzyć się z nim, czyli mogła zapomnieć o randkach i każdym chłopaku w okolicy.

- Co masz taką groźną minę? Czyżbym juz zaznaczał teren i odgradzał naszą córkę od potencjalnych adoratorów? - zażartowała podchodząca do niego Katy.

- Żaden kutas się do niej nie zbliży - warknął.

- Akurat nie będziesz miał nic do powiedzenia. - Ułożyła dłonie na biodrach i zmierzyła Wolfa groźnym spojrzeniem. - Czyżbyś zapomniał, jak to było z nami? Napadłeś na mnie i powaliłeś. Raczej nie można tego nazwać subtelnością, tylko końskimi zalotami, nie sądzisz? 

- Mój wilk nie dał mi wyboru, kiedy poczuł twój słodki zapach - puścił jej oko - poza tym nie możesz narzekać.

- Czy ja wiem - przejechała dłonią po męskości swojego mate -  zawsze możesz się bardziej postarać - prowokowała go z szelmowskich uśmiechem.

- Katy - warknął ostrzegawczo Wolf, czując, jak zaczynał nabrzmiewać jego fiuta.

- Mhy - zachichotała i odsunęła się - wybacz, ale muszę przywitać się z rodzicami.

- Ty mała podstępna... 

- Nie kończ - przerwała mu - bo będą nici z seksu. 

- Kurwa - warknął i zanim zdążył ją złapać, Katy odeszła.

- Larisa będzie moja - usłyszał koło siebie głos. Spojrzał w dół, dostrzegając kilkuletniego chłopca.

- Co powiedziałeś?

- Larisa, jest taka słodka i tak ładnie pachnie, kiedyś będzie moja - powiedział stanowczo kilkulatek i zanim Wolf zdążyłby mu skręcić kark, już go nie był. 

- To się, kurwa, nigdy nie stanie - wymamrotał pod nosem, patrząc na Katy z ich córką w ramionach. Kochał dwie swoje kobiety i wiedział, że dla nich zrobi wszystko. Ale był coś, czego chciał i jeszcze tego nie dostał. Wciąż nie doczekali się własnego potomstwa. Był tym trochę zaniepokojony, jednak nie chciał naciskać, wystarczyło, że sam był sfrustrowany. Wystarczało mu, że jego partnerka była szczęśliwa. Spojrzał na nią po raz ostatni i ruszył przywitać resztę gości.

Katy rozejrzała się po ogrodzie, czekając na swoich rodziców i brata. Odkąd wyjechała, nie widziała się z nimi ani razu, a teraz trochę zżerały ją nerwy. W końcu dojrzała ich w tłumie gości. Ojciec jak zwykle roztaczał aurę władczości, a matka promieniowała dobrocią. Za to Mike stał z niską blondyneczką w zaawansowanej ciąży. Tak, brata ze swoją partnerką przyjeżdżali do niej co jakiś czas. Uśmiechnęła się i z córką na rękach podeszła do całej czwórki.

- Cześć wam - odezwała się pierwsza.

- Cześć córcia - przywitał się z nią jej ojciec, przyglądając się uważnie małej. - To ona?

- Tak, moja córka, Larisa - potwierdziła z dumą.

- Mogę - wyciągnął ręce i przejmując dziecko, powąchał je. - No,no, jesteś śliczna jak mamusia i pachniesz całkiem jak ona.

- Nie rozumiem tego - wyznała Katy. - Powinna pachnieć Stellą, a nie mną.

- Natura bywa przewrotna - odezwała się w końcu jej matka i przyjrzała się uważnie córce. 

- Coś mam na twarzy, mamo?

- Nie, to nie to - uśmiechnęła się. - Pachniesz inaczej, jesteś w ciąży.

- Nie pach... - urwała i wciągnęła ostro powietrze. Rzeczywiście ostatnio jakoś inaczej się czuła. - Jesteś pewna? Od roku staramy się o dziecko, ale...

- Tak, jestem pewna. - Uściskała ją. - Zakładam, że Wolf nie wie.

- Nie, na pewno nie, inaczej szalałby ze szczęścia i wszystkiego by mi zabronił. Więc nic mu nie powiecie, bo zakaże mi nawet nosić małą.

- Jest nadopiekuńczy, zupełnie jak twój ojciec. A właśnie, gdzie on się podział? - Żadna z nich nie zauważyła, że zostały same. 

- Rozmawia z Wolfem - wskazała Katy . - Może podjedziemy do nich i zaczniemy w końcu zabawę?

- Oczywiście.

Późnym wieczorem, kiedy cała impreza dobiegła końca, a goście się rozeszli, Katy czekała na Wolfa w łóżku, który usypiał w pokoju obok małą Larisę. Była podekscytowana tym, co miała mu do przekazania. Ułożyła dłonie na brzuchu, wzdychając cicho.

- Czy coś się stało? - zapytał wchodzący do sypialni Wolf. 

- Nie - zaprzeczyła z małym uśmiechem na ustach, czekając aż dołączy do niej.

- Coś mi się nie wydaje. - Usiadł na pościeli, łapiąc ją za dłoń. - Co się dzieje, kochanie? 

Katy usiadła, poprawiając poduszkę pod plecami i patrząc roziskrzonym wzrokiem na swojego mate, który szturmem wkroczył w jej życie. Kochała go, a wiadomość, jaką miała mu do przekazania, była ukoronowaniem ich wspólnego życia. Ujęła jego dłoń i sugestywnie przyłożyła ją do swojego brzuch, na co Wolf zrobił wielkie oczy. Serce zabiło mu mocniej.

- Czy... czy...?

- Jestem w ciąży - potwierdziła jego przypuszczenia. 

- Katy - warknął miękko, zgarniając jej usta w gorącym pocałunku i umieszczając ją pod sobą. - Naprawdę nosisz w sobie moje dziecko, małego wilczka?

- Tak - wydyszała w odpowiedzi, czując zmysłowe  pocałunki na swoim ciele.

Wolf był cholernie podekscytowany. Podwinął koszulkę Katy wyżej i przybliżając twarz do jej nagiego brzucha, zaciągnął się jej zapachem, czując delikatną zmianę. Słodki zapach wypełnił jego nozdrza, powodując w jego piersi dudniące warczenie. Zaczął składać pocałunki w miejscu, gdzie rosła jego mała kruszynka. 

- Mam nadzieję, że to będzie chłopiec.

- A niby dlaczego?

- Bo będzie bronił swojej siostry.

- Aha, nie dosyć, że będzie ciebie miała na karku, to jeszcze napuścisz na nią brata, wspaniale - rzuciła z sarkazmem.

- Żebyś wiedziała. - Położył się koło niej, zgarniając w swoje objęcia.

- A jak będzie córka?

- Boże, miej mnie w opiece.

Katy zachichotała. Była urzeczona zachowaniem Wolfa i jego opiekuńczością oraz zaborczością.  Tak, był typowym samcem alfa i pasowało jej to. Kochała go ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Był jej.

- Kocham cię - mruknęła, trzymana bezpiecznie w jego ramionach.

- Ja ciebie też, po wieczność moja miłości.

- Po wieczność.


***********************************************

I mamy koniec. Akuratnie zakończenie. Wszyscy szczęśliwi, a najbardziej chyba Wolf ;)

Dziękuję za wszystkie ochy i achy oraz gwiazdki i komy. Buziaczki :)

Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz