14

28.7K 1.6K 102
                                    

Katy nigdy w nie przypuściłaby, że jej życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Wcześniej była zwykłą Katy,  a teraz jest zmienną, członkinią stada i do tego wszystkiego jeszcze jego Luną. Tyle nowoście, że rozbolała ją głową od tego wszystkiego. A na domiar złego Wolf próbował chronić ją w sposób, którego nie akceptowała. Nie cierpiała żyć w niewiedzy, kiedy czuła, że oni coś tam na dole kombinowali. Nicolas przybył tutaj z jej powodu i to ona powinna załatwić tę sprawę. Teraz, kiedy miała te swoje nowe moce i cichy pomruk w swojej głowie, mogła stanąć z nim w oko w oko, albo przynajmniej u boku swojego faceta, który próbowała załatwić wszystko sam. 

Wstała niezgrabnie z dużego łóżka, w którym od dzisiaj miała spędzać każdą noc przy boku Wolfa. Oświadczył jej, że od kiedy są połączenie ich miejsce jest w tym domu. Nie miała zamiaru się sprzeciwiać co do miejsca zamieszkania, bo nie to było ważne, tylko to, że mogli być razem. Miejsce zamieszkania nie liczyło się.

Ruszyła do drzwi wyjściowych, za którymi czekała ją niespodzianka w postaci dwóch mężczyzn. Przewróciła na nich tylko oczami i ruszyła długim korytarzem, a następnie schodami na dół czując ich oddech na swoich plecach. Jeszcze nie postawiła nogi na ostatnim schodku, a już dało się słyszeć nie kogo innego jak Wola i jej brata. Wiedziała, że Mike przyjechał po coś. A tym cosiem był Nicolas. Wkroczyła do dużego pokój, w którym wcześniej została przedstawiona stadu, gdzie głównie byli sami mężczyźni. Pierwszy dostrzegł ją jej brat.

- Katy - ruszył do niej - jak się czujesz?

- Dobrze - odpowiedziała i raptem przypomniała sobie o czymś. Zmierzyła brata uważnym spojrzeniem. - Gdzie mój kot?

- Co? - Stanął jak wryty.

- Mój. Kot - powiedziała powoli. - Mam ci to przeliterować?

- Cholera, to tylko pieprzony sierściuch, nikt więcej.

- Prosisz się o spanie na tej cholernej wycieraczce braciszku - powiedziała słodko, na co pozostali członkowie stada parsknęli śmiechem.

- Wolf, zrób coś ze swoją kobietą, jest niesubordynowana.

- Doprawy? - Wyszczerzył się do Katy. - To twoja siostra, więc powinieneś umieć sobie z nią radzić - odpowiedział mu z rozbawieniem, po czym ruszył do swojej kobiety, przytulając ją do siebie.  - Kochanie, czy ten kot jest taki ważny? Wiesz, że gdzieś tutaj grasuje Nicolas, który nie jest miłym kociakiem i to nim musimy się zająć w pierwszej kolejności. To sprawa twojego bezpieczeństwa. 

Bojowy nastrój opadł z Katy. Wolf miał rację, a ona zachowywała się jak gówniara. Ale chciała tylko mieć kota z powrotem. Nie musiało to być dzisiaj, ale lubiła zwierzęta, mimo że teraz było po części jednym z nich.

- To mój zwierzak. Nic mu nie zrobiliście prawda?

Mike odchrząknął, zrobił słodkie oczka do siostry, co od razu wzbudziło jej podejrzenia. Znała to jego spojrzenie, ewidentnie była wymalowana na nim wina. Wyszarpała się z uścisku Wolfa i podeszła do brata. 

- Obiecuję ci, że jeżeli ten kot się nie znajdzie, twoje jaja będą bardzo cierpieć, Mike - warknęła cicho, żeby tylko oni mogli to usłyszeć. - Więc radzę ci, żeby do jutra się znalazł.

- Kurwa, nie mówisz poważnie - warknął na nią, co nie spodobało się Wolfowi.

- Nie groź mojej partnerce, bo osobiście dopilnuję, żeby te twoje orzeszki ucierpiały. 

- Ja pierdolę, straciłeś swojej jaja Wolf? - Oskarżył go Mike.

- Moje jaja mają się dobrze. Ale mam coś takiego opiekuńczość i mimo że pragnąłem pozbyć się tego kota, to wiem, że katy zrobi mi piekło na ziemie za jego brak. Więc, do cholery, ruszysz dupę i przytargasz tutaj tego cholernego ścierściucha, jeżeli to jest to, co ją uszczęśliwi, rozumiesz?

- Jest bezpieczny, no może nie do końca, ale na pewno nic mu nie jest. 

- Lepiej, żeby tak było - fuknęła Katy i spojrzała na Wolfa. - Dziękuję skarbie, a teraz chcę wiedzieć, co się dzieje. 

- Nie odpuścisz, co?

- Yy, nie mam mowy.

Wolf znał Katy na tyle, że wiedział iż była upartą kobietą, ale i też doskonała partnerką. Nie chciał się wykłócać, więc pod warunkiem, że zostanie tutaj w domu watahy, streścił jej plan działa, którego celem było dopadnięcie Nicolasa, zanim zapuka do ich drzwi. Nie znał powodów, dlaczego ten kutas tak bardzo pragnął Katy, ale to nie miało znaczenia, bo skurwiel nie położy na niej nawet palca. Nie zbliży się do niej, a jeżeli spróbuje, to wypatroszy go jak rybę i pożuci na pożarcie niczym padlinę. Wydał ostatnie polecenie i poprowadził Katy do kuchni, musieli coś zjeść, zwłaszcza ona, bo przez przemianę straciła dużo energii. Była niedoświadczona, a on nie chciał ryzykować jej zdrowia, że nie wspominając, że mogła spodziewać się szczeniaków. Ale jeżeli tak było, to dowiedzą się o tym tak czy inaczej. Miał bardzo dobry węch i mógł wczuć zmiany zapachu. 

- Na co masz ochotę, skarbie? - mruknął, kiedy sadzał ją na stołku barowym, po czym ruszył do lodówki.

- Nie wiem, może stek albo coś takiego.

- A nie chcesz sałatki owocowej?  przekomarzał się z nią, zdając sobie doskonale sprawę, że jej wilczy apetyt się odezwie.

- Nie, mam dziwną ochotę na mięso.

- Jak prawdziwa zmienna - ułożył dwa duże steki na patelni grillowej, żeby je lekko podsmażyć - ty moja słodka wilczyco. 

- Słodka? Ty widziałeś, jak mnie poniosło, kiedy walczyłam z Ritą? Nie to, żebym czuła się winna czy coś, ale nie zdawałam sobie sprawy, że tak potrafię.

- Ja też nie, ale podobasz mi się w tej wersji i wiem, że kiedy mnie nie będzie, dasz sobie radę. - Mrugnął zawadiacko.

- Jak to cię nie będzie? - Zaniepokoiła się. - Myślała, że zostaniesz ze mną.

- Chciałbym, ale nie mogę. Musimy wytropić tego sukinkota, a że jestem Alfą, to moim zadaniem jest przewodzić w poszukiwaniach - wyjaśnił, ale to co zobaczył w jej oczach, napawało go szczęściem. Martwiła się o niego. Podszedł do niej i stanął miedzy jej nogami. - Wrócę i obiecuję ci, że będziesz bardzo zajętą kobietą.

- Tak? A niby dlaczego?

- Czy ja wiem - udawała, że myśli - może tym, że postaramy się kolejne pokolenie? Będziemy robić małe szczeniaki.

- Co? Czy ty aby się nie zapędzasz? - Zmrużyła na niego oczy. - Ja rozumiem to wszystko - zatoczyła ręką krąg - ale dzieci, teraz? 

- Kochanie - zachichotał - zapomniałaś, że robiliśmy to bez zabezpieczenia? Więc, tak jakby możesz już być w ciąży.

- Ty... ty podły draniu - fuknęła. - No ja nie wierzę, wrobiona w dziecko. - Nie chciała być jeszcze mamą, nie wiedziała, czy się do tego nadawała. 

- Świetnie sprawujesz się w roli Luny, więc będziesz doskonałą mamą.

- Czytasz mi w myślach czy jak?

- Nie, ale potrafię wyczuć twoje emocje, a teraz czuję, że jesteś głodna. - I jak na zawołanie zaburczało jej w brzuchu. Miała zamiar postarać się, żeby jej stan niebłogosławiony potrwał jeszcze jakiś czas, a Wolf nie musiał o niczym wiedzieć. Tak, to był jakiś plan.


Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz