🌙21🌙

3.1K 282 148
                                    


Leże na łożku przytłoczona myślami.

Zraniłam go.

Traktowałam go jak przyjaciela, ale po tym co mi powiedział jestem kompletnie rozdarta.

Ballada o miłości, którą mi śpiewał po pijaku, była urocza, jednak potraktowałam ją jako jakieś pijackie wybryki, a nie prawdziwe wyznanie.

Za to co z Willem?

Wszystkie uczucia, które do niego czuje najprawdopodobniej spowodowane są tą więziom.

Czego on ode mnie oczekuje?

Że zostanę z nim do końca życia?

Mam rozumieć, że dwie nadprzyrodzone istoty starają się o moje względy?...Wariatkowo, to mało powiedziane.

Tej nocy niezmrużyłam oko, ani na chwilę.

***

Leżała w łóżku wgapiona w ścianę. Była 8 nad ranem, kiedy mój...

Właściwie kto? Znajomy? Nieeee...
Bardziej pasuje "Mój znajomy dzikus"

W każdym bądź razie dzikus zaczął się przebudzać.

Zastanawiałam się jaka będzie jego reakcja, kiedy dowie się, że Marcela nie ma w więzieniu.

-Cassy? Cassy?!- zaczął krzyczeć, a ja miałam chyba dejawu.

-Po co dżesz mordę!- w końcu nie wytrzymałam

Will szybko zszedł z łóżka przy tym wywracjac się i uderzjac głową o parapet, zaczął się rozglądać po wszystkich kątach naszej sypialni zaczynając od dołączonej łazienki, a kończąc na balkonie...

Bardzo słusznie, w końcu już raz próbowałam uciekać przez balkon.

Siedziałam na łóżku i za bardzo nie wiedziałam jak zareagować na panikę "mojego znajomego dzikusa".

Chyba naprawdę mocno się uderzył.

Wstałam z łóżka i podeszłam do niego, załapałam za barki i zaczęłam lekko potrząsać. Na co się wzdrygnął.

- Ja wariuje- usłyszałam

- Tak wiem, zdarzało ci się to kiedyś? No wiesz strata wzroku... niekiedy mózgu- zaczęłam powoli

- To musiał być sen- usłyszałam ponownie- To nie możliwe, abym znalazł przeznaczoną

- Zaraz, chwileczkę co? O czym Ty mówisz?-parsknęłam

-Cassandra to takie piękne imię, a jednak to tak mało realne by jego wlaścielka należała do mnie

-No raczej- prychnęłam- Nigdy do Ciebie nie należałam i nie będę.

-Wyglądała tak realnie, jej kasztanowe włosy i oczy jak węgiel, ktore przyprawiały o dreszcze i oczywiście cięty język.

-Uznam to za komplement- prychnęłam

-Żyje marzeniami, a nie rzeczywistością. Muszę zacząć myśleć o stadzie, a nie o sobie, zachowuje się samolubnie, bo chce ją odnaleźć.- burknął

-Ej! Jestem tu!- machałam mu dłońmi przed twarzą

- Ja potrzebuje Mate, ale co jeśli jej nie znajdę? Stado jest ważniejsze niż moje zachcianki, matka miała rację, Lauren jest dla mnie odpowiednia, jak i odpowiednia dla całej watahy- zaczął gorączkowo myśleć

-Co ty odpierdalasz?!

-Nie mam wyboru, nie chce osłabić stada, jutro ogłosze Lauren Luną, to dobra decyzja! W końcu jakbym miał spotkać przeznaczoną to bym już dawno ją spotkał- powiedział i wyszedł z pokoju.

Zostałam sama.

Co właściwie się tu stało?!

-Nie, to najgorsza decyzja jaką podjołeś w życiu- sarknęłam i opadłam na poduszkę.

Zkrzywiłam się, bo o coś co znajdowało się pod poduszką mocno uderzyłam głową.

Spojrzałam pod nią, a tam leżała mała szkatułka i list.

Otworzyłam list i zaczęłam czytać, po pierwszych zdaniach nie mogłam uwierzyć...

Marcel, to przez niego...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm Your AlphaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz