🌙16🌙

2.9K 273 87
                                    

Obudziłam się. Znów tu jestem. W moim więzieni. Celi.

Co ja tu robie?

Pamietam tylko pocałunek złożony na moim obojczyku przez Marcela i ból.

I sześć słów. To ja Jestem Twoim Alfą, słoneczko.

Leżałam na łożku, a obok mnie William i chyba myślał, że jeszcze śpię.

Gdzie tak w ogóle jest Marcel?

Marcel? Marcel?

Chodź, uratuj mnie ten ostatni raz, pomóż! Nie chce tu być!

-W celi-usłyszałam mruczenie obok

-Co?

-Pijawka jest w celi

-Dlaczego? Przecież on nic złego nie zrobił! On mnie chronił

-Właśnie, że zrobił!

-Niby co?

-Naznaczył cię przede mną!

-Co to jest?

-Pocałował cię, przede mną.

-Wiesz ile razy się całowałam?-zapytałam z kpiną, a wilkołak zawarczał

-W każdym bądź razie... Ja cię oznaczyłem, żeby pokazać temu gnojowi, że należysz już na zawsze do mnie

-CO ZROBIŁEŚ?!

-Oznaczyłem cię...

-Jak mogłeś?! Bez mojej zgody oznaczyć mnie, bo chciałeś pokazać "Kto tu rządzi"?!

-I do kogo należysz- powiedział dumnie

-Co teraz?! Pomyślałeś jak ja się z tym będę czuć wiedząc, że już na zawsze będę należeć do kogoś jak pies do właściciela?!

-Właściwie to ja w ten sposób do ciebie należę...

-Nigdy bym na to nie pozwoliła, żebyś mnie oznaczył!

-Musiałem, bo...

-Bo co? Bo twoje ego by na tym ucierpiało?

-Ochłoń trochę, ja wiem emocje i te sprawy, ale oznaczenie miało raczej pomoc ci się we mnie zakochać

-Nienawidzę cię!-krzyknęłam

Nagle Will zbladł i zrobił minę zbitego psa. Patrzył na mnie przepełniony smutkiem, tak jakbym słowami zabiła każde szczęście, które się w nim nagromadziło przez całe życie. Jego oczy zrobiły się szklane, a po policzku spłynęła łza.

On płakał. Prze zemnie.

Odwrócił się w drugą stronę, bym nie widziała tego jak płacze i zakrył twarz dłońmi.

Zrobiło mi się głupio, że takiemu groźnemu wilkołakowi jest przykro z powodu moich słów i, że na niego nakrzyczałam. Z drugiej strony byłam wściekał, że bez mojej zgody mnie oznaczył.

Z napływu emocji i z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

Przysunęłam się bliżej Will'a obojętniejąc go. On szybko wytarł twarz i spojrzał na moją całą w łzach.
Obrócił się do mnie przodem i zaczął mnie obserwować.

-Nie chciałam tego powiedzieć-zaczęłam

-Ale powiedziałaś-patrzył na mnie smutno

-Nie oto mi chodziło...-zaczęłam

-Masz racje, powinniśmy przerwać wieź, jest jeszcze taka możliwość, dopóki nie będziemy się sparować- powiedział szybko

-Czekaj, co?

-Nie jest ci ze mną dobrze, nadal się we mnie nie zakochałaś, nie chcesz tu być i dążysz kogoś innego uczuciem, a w dodatku minęły już prawie dwa tygodnie

-Zostały jeszcze 3 dni... Wliczając moją ucieczkę...

-Myślisz, że przez 3 dni coś się zmieni?

-W umówię były dwa tygodnie, wiec będą dwa tygodnie

-Nie ma szans, że ci się coś odwidzi przez tak krótki czas

-Musisz się bardzo postarać, na początek... Może zaprowadzisz mnie do Marcela?- zapytałam, a wilkołak zawarczał

-Czy to sprawi, że mnie pokochasz?- zapytał tłumiąc warkot. Patrzył na mnie zastanawiając się nad czymś.

-To sprawi, że spróbuje cię polubić... Ale wiesz, małymi kroczkami do celu- lekko się uśmiechnęłam, nie zdając sobie sprawy z tego co powiedziałam

-Chodź- złapał mnie za rękę wstając z łóżka, a ja dopiero teraz zauważyłam, że niema na sobie koszulki. Boski umięśniony brzuch i szerokie barki rzucały się w oczy. W dodatku ta istota chce żebym się w nim zakochała, każda kobieta by o tym marzyła, ale czy ja zaliczam się do nich wszystkich?

~I cały twój, o każdej porze i do twojej dyspozycji~ usłyszałam

Na twarzy chłopaka ukazał się figlarny uśmiech

~Nie myśl tak o nim, nie myśl!~ mówiłam do siebie

~Jak?~ on mi czyta w myślach, super!

~On jest okropnym ochydnym flakiem!~ mowię do siebie, żeby chodź trochę moja głowa przyswoiła to co chce jej przekazać

Mina Will'a spoważniała.

Przyciągnął mnie do siebie w ten sposób, że żeby się nie wywrócić musiałam odrzeć się dłońmi o jego umięśniony brzuch co spowodowało przyjemne iskierki miedzy naszymi ciałami.

-I co? Dalej taki flak?- szepnął mi do ucha łapiąc moje ręce i jeżdżąc nimi po jego sylwetce, a jego pomruki zadowolenia, kiedy pojawiały się iskierki, było słychać w całym pokoju.

-Jest gorzej niż myślałam-zrobiłam naburmuszoną minę, próbując wydostać ręce z jego ucisku.

-Nie wyrywaj się tak- szepnął mi do ucha dalej jeżdżąc moimi dłońmi po swojej posturze powodując iskierki

-Robisz sobie dobrze moimi rekami, lepiej być nie mogło- parsknęłam

-Jeszcze nie zacząłem- powiedział z figlarnym uśmieszkiem przemieszczając moje ręce w dół, a mi w głowie włączył się alarm.

Mam jutro sprawdzian z matmy :/ życzcie mi powodzenie 😶
Kto też nielubi tego przedmiotu? ✋🏼

Do następnego❤️🔜

I'm Your AlphaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz