1

2.3K 141 44
                                        

pov. rose

Wstałam, znaczy ledwo wstałam z łóżka gdy mój ukochany budzik postanowił się odezwać. Zawsze mnie denerwuje a mimo to nadal go mam. Był weekend więc się tak nie spieszyłam żeby się ogarnąć. Założyłam moje pudrowo-niebieskie kapcie, bardzo je lubię, są takie delikatne, a następnie poszłam skorzystać z toalety, umyć zęby i wziąć krótki prysznic. Po rutynowych czynnościach zeszłam do kuchni wcześniej zakładając jeszcze szare spodenki i koszulkę.

-Cześć mamo - przywitałam się i ją objęłam.

-No cześć, wcześnie wstałaś, dopiero 8 a przeważnie śpisz jak kamień - zaśmiała się pod nosem na co spiorunowałam ją wzrokiem po chwili też się śmiejąc.

-Budzik jest czasem przydatny - odpowiedziałam w tym samym czasie wyciągając z szafki moje ulubione płatki i zasiadając do stołu.

-A właśnie, dzisiaj idę do galerii, muszę coś kupić cioci z okazji zaręczyn, chcesz iść ze mną? - rodzicielka spojrzała się na mnie na co ja przytaknęłam.

Bardzo lubię moją mamę, sporadycznie się kłócimy, a czasami zdaje mi się jakbym rozmawiała z koleżanką, tato cały czas pracuje wiec spotkać go w domu to serio zaskoczenie.

(5h później)

-Rose, za 15 min wychodzimy.
-Okej, okej

Po tym czasie byłam już gotowa do wyjścia, ubrałam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, czarną bluzę, buty tego samego koloru i czapkę z daszkiem. Wspominałam, że mój ulubiony kolor to czarny?

Przez drogę rozmawiałam z mamą o szkole, jak oceny i te sprawy. Nie lubiłam o tym rozmawiać bo, szczerze to nie miałam o czym, żadnej przyjaciółki nie miałam, ponieważ zawsze wychodziło na to, że ta przyjaźń to jedno wielkie kłamstwo. Dlatego postanowiłam że, będę trzymać dystans do ludzi, choć wcale mi się to nie podoba, ale.. po prostu nie chce się kolejny raz zawieść.

-Rose, ja idę do tego sklepu, popatrzę na jakąś biżuterię, jak chcesz to idź gdzieś usiąść do jakiejś kawiarnii, zobaczymy się tutaj... za godzinę? - spytala pytającym tonem
-Okej, jak coś to mam telefon

Znowu mnie zostawiła samą, chociaż to dobrze bo wie, że nie lubię z nią łazic. Jak coś sobie upatrzy to prędko ze sklepu nie wyjdziemy..

Zdecydowałam, że posłucham się mamy i weszłam do kawiarnii, rozglądalam się za wolnym miejscem, lecz takowego nie zauważyłam. Kiedy miałam już wychodzić, ktoś dotknął mojego ramienia, lekko się spiełam na ten gest. Obróciłam się i zobaczyłam blondynkę o brązowych oczach mniej więcej mojego wzrostu, szybko zrobiłam krok do tyłu, nie lubię być z kimś tak blisko szczególnie że to nieznana mi osoba. Po chwili postanowiłam się odezwać, lecz moje zamiary poszły ma marne bo głos drżał mi jak nigdy wcześniej.

-Widziałam że nie mogłaś znaleźć miejsca, jak chcesz możesz usiąść koło mnie - dziewczyna pierwsza się odezwała i delikatnie uśmiechnęła.
Wciąż nic nie mówiąc, tylko przytaknęłam wyrażając że się zgadzam. Szłam za dziewczyną, gdy dotarłyśmy już do stolika niepewnie usiadłam tuż obok niej. Chyba wyczuła to, iż się stresuję więc to ona rozpoczęła rozmowę.

-Nawet się nie przedstawiłam, nazywam się Lalisa Manoban, ale mów mi Lisa, a ty? -zaciekawiona oparła rękami brodę.

-Park Chaeyoung, ale możesz mi mówić Rose -powiedziałam strasznie niepewnie, lecz chciałam się przełamać więc chcąc zacząć jakiś temat spytałam.

-A ile masz lat?
-Cóż, realnie mam 17, a umysłowo z 13, a ty? -zaczęła się śmiać.
-Też 17, a umysłowo 17 - dziewczyna również zaczęła się śmiać a ja z nią.

Chyba się już troszkę  przełamałam. W tym samym czasie zadzwonił jej telefon, przepraszając odebrała. Po chwili zakończyła rozmowę.

-Wybacz, ale muszę już iść, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Rose - wstając puściła mi oczko i uśmiechając się wyszła z kawiarnii. Mimowolnie, sama nie wiem czemu, ale też się uśmiechnęłam. Naprawdę przyjemnie mi się z nią rozmawiało, wyciągnęłam telefon z kieszeni by sprawdzić godzinę, ok.. mam jeszcze 10 min, powinnam się zbierać.

Zauważywszy moją mamę, skierowałam się w jej stronę.

-Jestem, i co kupiłaś coś cioci? - uśmiech nie schodził mi z ust. Mama spojrzała na mnie coś w stylu ,,dobrze się czujesz?,,

-Kochanie wszystko gra? - spytała.
-Tak, czemu pytasz?
-A, tak jakoś.. wracamy?

W końcu dom, szczerze to nie czułam nóg, bo później jeszcze z mamą poszłyśmy po jakieś produkty na kolacje i wróciłyśmy około godziny 19.

Po zjedzonej kolacji wzięłam prysznic, kładąc się spać pomyślałam jeszcze o dzisiejszym spotkaniu z dziewczyną i zastanawiając się czy jeszcze ja kiedyś spotkam.

-A miałam trzymać dystans..

~~~~~~~~
mam nadzieję, że nie ma tragedii


please, love me | chaelisa |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz