POV. Lisa
Rose nie było w szkole już 3 dzień, martwiłam się, może jest chora? Nie no, kogo ja oszukuje, wyobrażam sobie co się dzieje w domu.. Wiem, że ma oparcie w mamie, ale jednak z tego co mówiła to ojciec był ,,fundamentem,, rodziny. To on je utrzymywał, zarabiał, niby mama miała pracę ale sama nie da rady.. Nie jednak jak mógł się jej wyprzeć?! Co ma orientacja do osoby, przecież Chae jest miła, ma dobre oceny, jest śliczna, czasem głupkowata ale nikogo nie udaje do cholery. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a ja jej w tym pomogę.
Po szkole postanowiłam, że odwiedzę przyjaciółkę. W końcu chce wiedzieć co się dzieje. Gdy próbowałam się do niej dodzwonić, jedyne co mi odpowiadało to sekretarka. Naprawdę się martwiłam..
Stałam już pod drzwiami, chciałam zapukać, ale nie mogłam. Dlaczego nie mogę podnieść dłoni? Po prostu to zrób! Strasznie się wahałam, sama nie wiem czego dokładnie. W końcu gdyby chciała z kimś porozmawiać zadzwoniła by, napisała..prawda?
Gdy biłam się z myślami, drzwi się otworzyły na co się lekko przestraszyłam. W drzwiach stanęła mama Rose.
- O. Cześć Lisa - kobieta uśmiechnęła się do mnie
- Dzień dobry, chciałam się spytać czy jest Rosie? W sensie pewnie jest, ale wie pani, znaczy j-jak się czuję? - nawet się wysłowić nie potrafię..
- Więc pewnie ci powiedziała.. - oczy jej posmutniały jakoś
- Szczerze powiem, że słabo. Nie chce wyjść z pokoju, ani ze mną porozmawiać.. Wiesz, aktualnie jadę na zakupy a Rose jest na górze - rozchyliła drzwi dając mi znak, że mogę wejść, chwilę się zawahałam ale ostatecznie weszłam w głąb mieszkania.- Rozgość się.
Kiwnełam głową i położyłam plecak w kącie. Odwróciłam wzrok na schody, prowadzące na górę. Prowadzące do powodu mojego przybycia. Zdecydowanym krokiem stawiałam kroki ku pokoju dziewczyny. Zapukałam, cisza. Spróbowałam kolejny raz, tym razem głośniej, nadal nic. Złapałam za klamkę i po cichu weszłam do pokoju. Łóżko było schludnie zaścielone, książki na półce poukładane, czyściutko. Usiadłam na fioletowej pościeli, bawiąc się telefonem rozmyślałam co dalej zrobić. Może znowu spróbuję do niej zadzwonić? Wzięłam głęboki oddech gdy nagle ten głos, który tak dobrze znałam obił mi się o uszy.
- Lisa?
- Rosie? J-jak się czujesz? - wstałam i szybko do niej podeszłam przytulając ją.
- Tęskniłam za tobą - jedyne co wypowiedziała, ledwo słyszalne słowa.
- Ja za tobą też - a kiedy się od siebie oderwałyśmy zauważyłam najpiękniejsze oczy chyba na tej ziemi.
- Co tu robisz tak w ogóle? - z myśli wyrwał mnie głos
- Przyszłam sprawdzić jak się czujesz.. Nie odpisywałaś na moje wiadomości ani nie odbierałaś ode mnie. Martwiłam się.
- Przepraszam.. Nie chciałam z nikim rozmawiać, po prostu nie mogłam.
- Ale Rosieee, powiedziałam że ci pomogę. Damy radę - złapałam ją za dłonie i się uśmiechnęłam
- Gdyby wszystko było takie łatwe, nienawidzę siebie za to, czemu to musiało wyjść teraz? Gdy się układało? Przecież planowałam mu o tym powiedzieć z mamą, tak żeby właśnie na spokojnie wszystko wyjaśnić..
Słuchałam jej z powagą, usiadłyśmy na łóżku, wciąż trzymałam jej dłoń by nie czuła się osamotniona.
- Dlaczego on nie może mnie zaakceptować, przecież robiłam wszystko żeby było dobrze. Przecież jego nawet w domu nie było, gdy go potrzebowałam, tylko praca i praca. A teraz się przejmuje?! Ja też mam uczucia kurde no..
- Rosie, mój chipmuku najpiękniejszy, cokolwiek by się nie stało jestem przy tobie, pamiętaj o tym. Jeżeli on cię nie akceptuje to olej to. Masz wspaniałą mamę, masz mnie. Damy radę, chce twojego szczęścia bo wtedy ja jestem szczęśliwa - bawiłam się jej rękawem od bluzy. Nastąpiła cisza.
- Dziękuję ci Lisa - objęła mnie bardzo mocno a ja wtuliłam się w nią.
- Kocham Cię Lisa - powiedziała
- Rosie... ja siebie też kocham.
- Yah Lalisa! - skrzyżowała ręce
- Żartuję żartuję! - podniosłam ręce w geście obrony
- Ja ciebie też Rosie, bardzo ale masz wrócić do szkoły bo mi smutno bez ciebie.- Będę w poniedziałek
- Przyjdę po Ciebie, jeszcze ci zadzwonię o której, ale teraz muszę się zbierać, zapewne mama się niecierpliwi.. - Rosie odprowadziła mnie do drzwi
- Będę czekać, tym razem odbiorę - podrapała się po karku i zaśmiała
- Mam nadzieję, bo jak nie to dostaniesz karę - zbliżyłam się do niej
- J-jaką? - chciało mi się śmiać jak się jąknęła, ale zachowałam kamienną twarz.
- Nie chcesz wiedzieć - złapałam ją za biodra i obrociłam, tak że Rose była przyciśnięta do ściany, zauważyłam że zaczyna się rumienić więc jeszcze bardziej postanowiłam ją sprawdzić, dłonią zaczęłam gładzić jej policzek, a kolano wsunęłam między jej nogi. Z jej ust wydobył się cichy jęk co mnie zadowoliło w pewien sposób. Szepnęłam jej do ucha ostatnie słowa przed wyjściem.
- A może chcesz się..dowiedzieć?Wokół nas nic nie istniało, tylko my, znaczy, tak myślałam, bo nie zauważyłam, że w drzwiach stała mama mojego chipmu- znaczy Chae. Oderwałyśmy się od siebie gdzie szybko pożegnałam dziewczynę i minęłam również żegnając jej rodzicielkę.
Jezu, jaka wtopa. Ale jednak całą drogę się uśmiechałam jak głupia. Bo w sumie miałam z czego.
~~~~~~~~~~~~
kochajcie Jennie, to takie serduszko kochane. w końcu wyszło jej solo❤️
CZYTASZ
please, love me | chaelisa |
Fanficco się stanie gdy nieśmiała dziewczyna zacznie pisać z jej zupełnym przeciwieństwem?