Bunt

165 24 6
                                    

- Jego wyniki nie są zadowalające... - szepnął lekarz ze spuszczonym wzrokiem. - Przykro mi...

- Ale co to oznacza, doktorze?

- Chemia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Komórki nowotworowe całkowicie zaatakowały prawe oko pani syna. W jak najszybszym czasie musimy je usunąć, aby zapobiec przerzutom.

- R-Rozumiem... Kiedy ma być ta operacja?

- Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to najprawdopodobniej już w przyszłym tygodniu.

- Jak ja mu to powiem... - westchnęła pocierając twarz dłońmi.

Jednak nie musiała. Seokjin już wszystko wiedział, słuchając uważnie całej rozmowy przez szparę w niedomkniętych drzwiach. Właśnie w tamtej chwili łzy wypełniły jego oczy. To był jego pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy upadał i załamywał się. 

Odszedł od gabinetu najszybciej jak tylko mógł. Po drodze minął Jeongguka, nieco zaskoczonego stanem swojego hyunga. Bo przecież Jin hyung nigdy nie płakał. Zawsze był silny. I im też dawał siłę.

Z gardła Seokjina wyrwał się bezradny szloch. Nie mógł nic zrobić. W żaden sposób zapanować nad swoim losem. Westchnął cicho ocierając policzki z łez, które jak na złość nie chciały przestać wypływać. 

Nagle pojawiła się w nim nieuzasadniona złość. Uczucie frustracji. Bo do cholery, dlaczego on? Dlaczego to akurat on musiał tak cierpieć, mimo iż nie przyniosło to żadnego rezultatu? Dlaczego każdej nocy zaciskał zęby i powstrzymywał łzy aby nie okazać innym słabości? Buntował się przed samym sobą, przed lekarzami, rodzicami, przyjaciółmi i nawet samym Bogiem. Skoro istnieje i jest wszechmocny, dlaczego nie powstrzyma tej salwy nieszczęść spadających na cały ten przepełniony niesprawiedliwością świat?

Nawet nie zauważył, jak wpadł na dość wysoką postać ubraną w czarną bluzę, pachnącą dość mocnymi, lecz jednocześnie subtelnymi perfumami. Tą postacią był Namjoon, który w tamtym momencie spoglądał na niego nieco zaskoczonym, może nawet przestraszonym wzrokiem.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

- Nie, nic nie jest w porządku.

**************

A/N: Tym krótkim rozdziałem wprowadzam Was w maraton opisówek, które ukażą się jednak dopiero w trakcie ferii zimowych. Konto nadal jest zawieszone, jednak to nie znaczy, że porzuciłam pisanie, spokojnie. Wciąż przygotowuję dla Was to opowiadanie, jak i wiele (no może nie aż tak wiele) innych. Na publikację czekają cztery ficzki: dwa vhopy, hetero ficzek z Jinem i Hoseokiem. 

Muszę stwierdzić, że po świętach poczułam się trochę lepiej (czekoladowe ciasto mamy potrafi zdziałać cuda). Spędzenie czasu z rodziną i różne przemyślenia uczyniły swoje. Dziękuję Wam za komentarze pod ostatnim z rozdziałów. Mimo iż na nie odpowiedziałam  (po prostu nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów).

Naprawdę nie wiecie, jak się cieszę, że komuś to opowiadanie się podoba, zostawia gwiazdki i pozytywne komentarze. Duh, nie potrafię powiedzieć nic więcej, ale chyba najważniejsze słowo zostało przytoczone.

Dziękuję.

I szczęśliwego Nowego Roku. Mam nadzieję, że będzie on o wiele lepszy od kończącego się właśnie 2017.


Ocean Eyes | namjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz